Jak odróżnić psychoteraputę od hochsztaplera?
Bitwa o zdrowie psychiczne Polaków toczy się w prywatnych gabinetach, a tam nie obowiązują żadne reguły. Skandal musiał w końcu wybuchnąć.
08.07.2004 | aktual.: 28.05.2018 14:57
Podejrzany o pedofilię Andrzej S. nie jest amatorem, ale jednym z najlepszych polskich terapeutów. Leczył dzieci, pisał książki, zwalczał ksenofobię, nosił kolczyk w uchu. Brukowce nie mogły sobie wymarzyć lepszego pedofila. Ma idealny profil psychologiczny bohatera nagonki prasowej. Lepszy byłby tylko prymas Glemp.
Po paru dniach chłeptania ciepłej krwi nawet brukowce postawiły ważne pytanie, które wyłania się z tej historii: Jak to możliwe, by psycholog z wieloletnią praktyką mógł ukryć przed kolegami, że jest pedofilem? Podlegał przecież superwizji, czyli nadzorowi innego psychologa, sam poddał się drobiazgowej terapii. I co? Nikt nie zauważył jego zboczenia?
W przedziwnej historii geniusza psychologii, który wynosi na śmietnik dowód własnego przestępstwa, a potem ląduje w więzieniu (być może na 10 lat), jest więcej pytań niż stwierdzonych faktów. Ale uderza jedno: koledzy psychologowie - nawet tacy, którzy znają Andrzeja S. od wielu lat, jak Zbigniew Lew-Starowicz - dopuszczają możliwość, że jest on winny. Tym samym dopuszczają możliwość, że praktykowanie psychoterapii w Polsce nie podlega żadnej sensownej kontroli. I wiedzą, co mówią - sami tkwią przecież w środowisku od lat.
SZKOLENIE
W Polsce każdy może zarejestrować gabinet psychoterapii i leczyć psychikę klientów. Ktoś, kto nazwał się terapeutą (gabinety otwierają nawet studenci zaoczni pierwszego roku psychologii), nie musi wstępować do Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, podlegać jego kodeksom oraz sądowi koleżeńskiemu. Prawo nie chroni psychiki Polaków. Nie ma sztywnych kryteriów oceny wiedzy terapeuty. Ani ustalenia momentu, kiedy kończy się pomoc, a zaczyna manipulacja. Profesjonalne szkolenie psychoterapeuty trwa około pięciu lat po ukończeniu studiów; żeby dostać certyfikat PTP terapeuta musi przejść własną terapię (100 do 200 godzin). I oprócz tego 150 godzin superwizji, czyli konsultacji własnej pracy z pacjentami pod opieką doświadczonego kolegi.
- Prawdopodobieństwo rozpoznania w trakcie tak długiej terapii, że ktoś jest pedofilem, jest duże - mówi kierujący Profesjonalną Szkołą Psychoterapii w SWPS profesor Jerzy Mellibruda, który od 20 lat prowadzi superwizje terapeutyczne i nigdy jeszcze nie natknął się na psychologa o skłonnościach pedofilskich.
Gdyby tak się stało, nie jest pewien, co by zrobił: - To zależy, czy miałyby miejsce praktyki pedofilskie, czy byłyby to tylko hamowane skłonności. Na pewno zająłbym się bardzo intensywnie jego terapią, a może także czymś więcej.
Jerzego Mellibrudę martwi prasowe podkręcanie paniki wokół incydentów z pedofilami.
- Każdy rozpoznany przypadek powinien być przedmiotem interwencji prawnej i moralnej. Dobrze, że się o tym otwarcie mówi oraz że sprawcy są karani, ale nadmierne uogólnienia wyolbrzymiają rozmiary zagrożeń, a potęgowanie podejrzliwości wobec całej populacji wychowawców, księży czy psychologów powoduje więcej szkód niż pożytku. W ciągu 30 lat praktyki trzy razy podejmowałem zdecydowane interwencje wobec psychoterapeutów, którzy naruszali zasady etyczne poprzez nawiązywanie kontaktów erotycznych z dorosłymi pacjentami. Jeden z nich ożenił się potem z pacjentką, ale ten związek się rozpadł.
Mógł ich tylko namawiać do porzucenia zawodu, bo w Polsce nie ma mechanizmu, żeby z niego wykluczyć. Napaleni na klientki psychologowie leczą pacjentów do dzisiaj.
Tylko w dwóch europejskich krajach - Austrii i Niemczech - istnieją ustawy o zawodzie psychologa, dzięki którym hydraulik nie może otworzyć gabinetu psychoterapii, a za wykorzystywanie pacjenta odbiera się prawo wykonywania zawodu. W krajach o długiej tradycji terapeutycznej (Wielka Brytania, Hiszpania) działają z kolei potężne stowarzyszenia psychologów, które dbają o wysokie standardy. Leczenie psychologiczne jest objęte ubezpieczeniem, klientów chronią związki konsumenckie. Polska jest daleko w tyle.
Profesor Czesław Czabała z Instytutu Psychiatrii i Neurologii: - Nie chcę, żeby to brzmiało jak nawoływanie do gospodarki sterowanej, ale rynek usług psychologicznych w Polsce powinien być bardziej uregulowany.
Polskie towarzystwa Psychiatryczne i Psychologiczne, zanim wydadzą certyfikat, wymagają długiego kształcenia, ale nie mają żadnej władzy nad psychologami i pseudoterapeutami, którzy do nich nie należą.
PRAWO
Polskie Towarzystwo Psychologiczne zawiesiło certyfikat psychologowi oskarżonemu o pedofilię i oświadczyło, że "zdecydowane reakcje odbierające prawo wykonywania zawodu psychologa będą możliwe dopiero po wejściu w życie ustawy o tym zawodzie, nad którą prace - wbrew protestom środowiska - zostały zawieszone do 2006 roku".
Ustawę środowisko psychologów tworzyło przez 20 lat. W końcu uchwalił ją Sejm w marcu roku 2001. Na nic.
Wszystko przez SLD. Psycholog i poseł Adam Biela z AWS, który przedstawiał projekt w izbie, działał na posłów Sojuszu jak szok elektryczny na psy Pawłowa. Pięć minut po uchwaleniu ustawy zapowiedzieli, że ją ukrócą. Wietrzyli już wtedy zwycięstwo w następnych wyborach. Obietnicy dotrzymali - zaraz po przejęciu władzy w Sejmie zawiesili wejście nowego prawa w życie do roku 2006. Przy okazji wsparli związaną wtedy z partią łódzką Europejską Akademię Psychologii Integracyjnej "Jupiter", która zarabiała na wydawaniu szemranych certyfikatów psychologów. Jej studenci zdobywali świadectwa, studiując zaocznie na egzotycznych uczelniach, takich jak Instytut Lotnictwa w Moskwie. Gdyby ustawa weszła w życie, certyfikaty Jupitera, który ma już placówki w dziewięciu miastach Polski, trafiłyby prosto do kosza.
Jupiter wydaje pismo "Forum Psychologiczne", ale wbrew nazwie najważniejsza w nim jest polityka - na okładce pojawiał się między innymi Leszek Miller, a teraz, gdy szkoła przeorientowała się na Samoobronę, "Forum..." staje w obronie commandante Leppera przed brukowcami. Oskarża "Super Express", że podrzucił w ich redakcji 15 tysięcy dolarów, żeby tylko nie pisali dobrze o wodzu Samoobrony. Wokół ustawy o zawodzie psychologa wciąż toczą się wojny podjazdowe między psychologami a politykami. Wygrywają politycy. Ostatnio wykreślili słowo "psycholog" z projektu ustawy o "zawodach mających zastosowanie w służbie zdrowia".
MORALNOŚĆ
Inna sprawa, inny psycholog, też z półki wielkich guru polskiej terapii. Pewien mężczyzna oskarża go przed sądem koleżeńskim Polskiego Towarzystwa Psychologicznego o to, że w trakcie terapii wykorzystał seksualnie jego żonę. Psycholog wyjaśnia, że to wcale nie była terapia. Sąd koleżeński od miesięcy jakoś nie może nic uradzić. Środowisko warszawskich psychologów wie o oskarżeniach. Ale nie wie, co o nich myśleć. Psychoterapeuta przecież też może się stać ofiarą pacjenta.
Doktor Dariusz Wasilewski, dyrektor Centrum Psychoprofilaktyki i Terapii: - Mnie też kiedyś pacjentka oskarżyła o gwałt. Cała historia oczywiście była wyssana z palca. W psychoterapii pacjentki z fantazjami na temat wykorzystania seksualnego przez terapeutę to zjawisko powszechne, wliczone w proces leczenia.
Standardy etyczne zależą od szkół. Najostrzejsze są w psychoanalizie i terapii psychoanalitycznej.
- Jesteśmy szczególnie ostrożni - tłumaczy terapeuta psychoanalityczny Krzysztof Srebrny. - Terapeuta musi sam przejść psychoanalizę lub psychoterapię tak głęboką, jak tylko się da. A relacja z pacjentem powinna być ograniczona wyłącznie do gabinetu, nawet po zakończeniu leczenia.
- Czy to znaczy, że jeśli spotka pan byłą klientkę w parku, to będzie pan uciekał w krzaki? - pytam.
- Powiem jej "dzień dobry", ale na pewno nie pójdę z nią na kawę - wyjaśnia.
Magdalena Środa, filozof: - W sytuacji terapeutycznej klient dobrowolnie zawiesza swoje prawo do intymności. Tym bardziej cel terapeuty musi być nieskazitelny. Wyłącznie psychoterapeutyczny. Wszyscy psycholodzy, z którymi rozmawiałem, powtarzają to samo: pacjent może wszystko, terapeuta musi się ograniczać. A pokusy czają się na niego liczne: seks, interesy z klientem.
Przekonał się o tym znany psychoterapeuta, dziś psycholog biznesu, Jacek Santorski:
- Jednym z powodów mojego rozstania z zawodem psychoterapeuty w roku 1998 była chęć uwolnienia się od paraliżujących terapeutę zasad. Gdybym kilka lat później jako terapeuta zaangażował się w kontrowersyjny projekt pierwszej edycji "Big Brothera", mógłbym zostać oskarżony o rozczarowanie moich pacjentów. Wiele światowych autorytetów uważa, że nie sposób pogodzić roli medialnego guru z neutralną pozycją psychoterapeuty.
Psychiatra Dariusz Wasilewski leczył kilka pacjentek po jednym z wielkich polskiej psychoterapii: - Prowadził je nieprawidłowo. Nie wiem dlaczego. Chcę wierzyć, że to była zwykła pazerność na pieniądze, a nie głupota ani świadome krzywdzenie, bo to jednak znany terapeuta, pomógł wielu ludziom. Ostatnia pacjentka, którą po nim odziedziczyłem, jest całkowicie od niego uzależniona. Przyszła do niego z problemami, a on je tylko utrwalił. Żyła dokładnie, jak kazał, stał się jej guru.
HISTORIA
Kiedy Dariusz Wasilewski zaczynał karierę, był wpatrzony w wielkich, którzy zdobyli sławę w latach 70., jak w obrazki świętych. Ale teraz mu przeszło.
- Czasami spotykamy się z kolegami i czytamy prasowe wypowiedzi pewnej sławy. Pękamy ze śmiechu, bo prezentuje archaiczne poglądy, zatrzymał się na latach 70. Ma wizję, ale marne pojęcie, na czym polega choroba.
Magdalena Środa: - Lata 70. to był początek polskiej psychoterapii. Terapeuci czytali wtedy światową literaturę, pracowali nad sobą, wprowadzali nowe metody. Byli nowatorscy. Teraz spijają śmietankę z dawnej pracy, ale nie rozwijają się, nie czytają, zostali wyroczniami. Mają teraz władzę, ale nie wiedzę.
Profesor Czabała określa szalone warsztaty z lat 70., na których rozwiercano psychikę uczestników, a potem zostawiano ich z rozgrzebanymi umysłami, znacznie mocniej: - To było chore. Na szczęście w Polsce to już nie jest popularne.
Profesor pamięta, że jeszcze 20 lat temu pewien krakowski terapeuta kazał młodym pacjentkom rozbierać się do naga na sesjach.
- To niedobrze, że u nas właściwie nie istnieje rozgraniczenie między psychoterapią a doradztwem psychologicznym, nazwanym z angielska counselingiem. Psychoterapeuta to ktoś gruntownie wykształcony, po studiach medycznych, psychologicznych lub pokrewnych wzmocnionych dodatkowym treningiem. A counselor to ktoś, kto opanował jedną metodę pomagania ludzkiej psychice. Dlatego na przykład hipnoza i rebirthing nie są psychoterapią - mówi profesor Czabała.
Jerzy Mellibruda, sam z pokolenia wielkich: - We współczesnej psychoterapii rozwija się nurt poszukiwania integracji istniejących poprzednio oddzielnie szkół psychoterapeutycznych. Nadal jednak wielu terapeutów zamyka się w dogmatach swoich szkół. Każda z nich wniosła coś wartościowego intelektualnie i praktycznie, i coraz więcej terapeutów pragnie korzystać z tego całego dorobku oraz uczy się łączyć różne perspektywy w zależności od potrzeb pacjenta. W Polsce pojawia się coraz więcej dobrze wyszkolonych psychoterapeutów. Ale certyfikowanych psychoterapeutów jest kilkuset na kilka tysięcy praktykujących.
Mellibruda martwi się, że psychoterapia zniknęła z publicznej służby zdrowia i przeniosła się niemal wyłącznie do gabinetów prywatnych. - Po pierwsze, na psychoterapię stać tylko bogatych, po drugie, żadne instytucje nie czuwają nad standardami zawodowymi.
Profesor Czesław Czabała: - W publicznej służbie zdrowia prowadzi się dokumentacje, pisze sprawozdania. A nikt nie kontroluje tego, co się dzieje w gabinetach prywatnych.
Profesor nakreśla fazy typowego leczenia psychoterapeutycznego, których pacjent powinien być świadomy.
- Po pierwszych sesjach pojawia się osłabienie objawów za sprawą efektu placebo. Pacjent ufa wtedy terapeucie bezgranicznie. Ale potem przychodzi mówienie o trudnych doświadczeniach i uzyskiwanie wglądu, że sami jesteśmy sprawcami swoich nieszczęść. Pacjenci zaczynają wtedy nienawidzić terapeuty, chcą przerwać leczenie. Po wglądzie i odreagowaniu objawy choroby powinny ustąpić.
PRAKTYKA
Opowiada pacjentka, 30 lat: - Nie mogłam się pozbierać po śmierci ojca, więc poszłam do pani psycholog. Odezwała się tylko raz, szorstkim głosem. Żeby powiedzieć, że czas wizyty się skończył, i umówić się na następny raz. Wyszłam od niej jeszcze bardziej rozbita. Na szczęście zaraz potem miałam wizytę u starszej pani laryngolog. Ona mnie wysłuchała, powiedziała kilka ciepłych słów i to mnie uratowało.
Jedna z pacjentek Dariusza Wasilewskiego, którą zdradzał mąż, usłyszała od swojej poprzedniej pani psycholog: - Znajdź sobie jakiegoś hydraulika. Niech cię przeleci. Poczujesz się lepiej. Niewyrobiony polski pacjent nie wie, jak odróżnić kompetentnego psychoterapeutę od nadętego guru, który karmi klientów wyświechtanymi banałami w poetyce New Age, bo w psychoterapii łatwo zatracić zdolność krytyki.
Jerzy Mellibruda: - Pacjent korzystający z psychoterapii nie jest typowym konsumentem usług. Jest głęboko zaangażowany w emocjonalny związek z terapeutą, darzy go na ogół ogromnym zaufaniem i otwiera się na jego wpływ. Ma więc ograniczone możliwości racjonalnego ocenienia skuteczności swojej terapii w trakcie jej trwania. Terapeuta dźwiga ciężar odpowiedzialności za czuwanie nad skutkami terapii, choć nie jest w stanie kontrolować końcowego efektu.
- Pacjent przychodzi do fachowca, którego kwalifikacji nie zna - mówi Magdalena Środa. - Nie zna swoich praw, bo polska psychoterapia, a także świadomość pacjentów wciąż są w moralnych powijakach. Kodeks Polskiego Towarzystwa Psychologicznego jest fikcją stworzoną raczej dla ochrony środowiska niż do podnoszenia standardów moralnych. Podobny chyba charakter ma komisja etyczna, o ile takowa istnieje, słyszę bowiem o różnych nadużyciach, ale nic mi nie wiadomo, żeby jakiś psychoterapeuta podlegał jakiejkolwiek ocenie ze względu na nadużycia, których dokonał.
MARCIN FABJAŃSKI
___________
779 WYKWALIFIKOWANYCH W Polsce uznane certyfikaty ma 452 psychoterapeutów: 351 z Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, 101 z Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. W publicznej służbie zdrowia pracuje dodatkowo 327 specjalistów psychoterapii uzależnień. Ponieważ leczenie odbywa się głównie w gabinetach prywatnych, nie wiadomo, ilu Polaków korzysta z pomocy psychoterapeutów.
W każdym z krajów Zachodu istnieje wiele towarzystw, które wydają terapeutom własne certyfikaty. Liczby psychoterapeutów nie da się ustalić. Profesor Jerzy Mellibruda nie ma wątpliwości, że w takich krajach jak Wielka Brytania, Francja i Hiszpania jest ich wielokrotnie więcej niż w Polsce.
_________
ZBADAJ SWOJEGO TERAPEUTĘ
JAK POZNAĆ, CZY TERAPEUTA LECZY CIĘ PRAWIDŁOWO? JEST TO PRAWIE NIEMOŻLIWE, ALE ISTNIEJE KILKA OBJAWÓW - DZWONKÓW ALARMOWYCH, KTÓRE POWINNY CIĘ SKŁONIĆ DO ROZWAŻENIA ZMIANY PSYCHOLOGA.
OTO ONE:
- TERAPEUTA NIE CHCE POKAZAĆ CI SWOJEGO CERTYFIKATU. MASZ PRAWO GO ZOBACZYĆ I SPRAWDZIĆ - NA PRZYKŁAD W INTERNECIE - INSTYTUCJĘ, KTÓRA GO WYDAŁA. A TAKŻE SPRAWDZIĆ, CZY JEGO NAZWISKO WIDNIEJE W REJESTRZE CERTYFIKOWANYCH PSYCHOLOGÓW W POLSCE.
- PACJENT MUSI WIEDZIEĆ, CO ZAWIERA KONTRAKT TERAPEUTYCZNY. TERAPEUTA POWINIEN ZOBOWIĄZAĆ SIĘ W NIM DO ZMNIEJSZENIA NASILENIA LUB ZLIKWIDOWANIA OBJAWÓW CHOROBY. JEŚLI TERAPEUTA MÓWI, ŻE CIĘ NIE WYLECZY, ALE ZA TO UDOSKONALI, JEST SZARLATANEM. KONTRAKT POWINIEN BYĆ ZAWARTY NA OKREŚLONY CZAS, NA PRZYKŁAD PÓŁ ROKU. POTEM TERAPEUTA I KLIENT WSPÓLNIE DECYDUJĄ, CZY GO PRZEDŁUŻYĆ. SESJA POWINNA TRWAĆ OKREŚLONY Z GÓRY CZAS. JEŚLI TERAPEUTA JĄ PRZEDŁUŻA, TO MOŻE BYĆ ZNAK, ŻE NAPAWA SIĘ SWOJĄ WŁADZĄ.
- TERAPEUTA NARZUCA SWOJĄ IDEOLOGIĘ ŻYCIA ALBO ŚCIEŻKĘ DUCHOWĄ, Z KTÓRĄ CZUJESZ SIĘ NIEWYGODNIE. NIE MA DO TEGO ŻADNEGO PRAWA.
- ZACHOWANIA AGRESYWNE, ODRZUCAJĄCE LUB LEKCEWAŻĄCE. WSZYSTKIE POWAŻNE SZKOŁY PSYCHOTERAPII ZGADZAJĄ SIĘ OBECNIE, ŻE TERAPEUTA NIE MOŻE OŚMIESZAĆ KLIENTA, SZYDZIĆ Z NIEGO, TĘPIĆ GO ALBO PONIŻAĆ W IMIĘ PRZYŚPIESZENIA PROCESU LECZENIA.
- BRAK POCZUCIA, ŻE TERAPEUTA POMÓGŁ W JAKIMŚ STOPNIU ROZWIĄZAĆ NASZE PROBLEMY. JEŚLI NIE UCZYNI TEGO W CIĄGU PÓŁ ROKU, NIE JEST DOBRYM LEKARZEM DLA TWOJEJ DUSZY.