Polska powagi, Polska obciachu
Bardzo dobre oba wystąpienia premiera w Parlamencie Europejskim; pod względem stylu i treści. Wygłoszone na żywo, w ujmującej retoryce, szczere a nie zagrane, bez detali, ale treściwe. Wystąpieniom Tuska towarzyszył jednak ostry atak na rząd europosłów PiS; Ziobry, Legutki, Kurskiego. Korzyści ten występ PiS-owi nie przyniesie. Raczej przysłużył się premierowi, rządowi i Platformie, bo w Parlamencie Europejskim zobaczono widowiskowo Polskę powagi i Polskę obciachu - pisze Waldemar Kuczyński w felietonie dla Wirtualnej Polski.
Bardzo dobre oba wystąpienia Premiera w Parlamencie Europejskim; pod względem stylu i treści. Wygłoszone na żywo, w ujmującej retoryce, szczere a nie zagrane, bez detali, ale treściwe. Szef państwa obejmującego prezydencję powinien mówić o Unii, a nie o swoim kraju i Tusk mówił o Unii. Powinien mówić o problemach, a nie o detalach i premier tak mówił. Przypomniał, jak wielkim dziełem i wartością jest Unia. Przypominał, że wzięła się z wojen XX wieku wywołanych przez państwa narodowe, po to by zapobiec dalszemu mordowaniu się europejczyków. Przestrzegał przez odżyciem nacjonalizmów, największej zmory Europy. Unia przechodzi trudny czas. Towarzyszą mu zwątpienie i dyktowane egoizmem pokusy ucieczki od integracji. Takie przypomnienie i przestroga były potrzebne. Nawet w formie bardziej dramatycznej, niż to zrobił premier.
Pokazał, jak Polska widzi przyszłość wspólnoty i jakie ma priorytety prezydencji. Podkreślał wagę unijnych instytucji i solidarności, a na tym tle znaczenie odpowiedniego budżetu. Mówił o zdolności Unii do działania na zewnątrz i jej bezpieczeństwie; militarnym i energetycznym. Mówił o szczelności jej granic, ale i o zrozumieniu dla problemów sąsiadów. Przestrzegał przed ograniczaniem swobody przemieszczania się ludzi wewnątrz Unii. Zapowiadał usuwanie istniejących ograniczeń wspólnego rynku, działania finalizujące przyjęcie Chorwacji i przybliżające do Unii Ukrainę oraz inne kraje ze Wschodu.
Obu wystąpień premiera słuchano z wielką uwagą i przerywano oklaskami, a po odpowiedziach na pytania i ataki posłów zebrał prawdziwą owację. Jestem pewien, że w środę awansował w hierarchii powagi i prestiżu polityków europejskich. A przez to podniosła się też pozycja Polski. Mamy dobry, a może – jak zauważył Jacek Saryusz-Wolski - wręcz za dobry start do prezydencji, bo stawiający poprzeczkę wysoko.
Większości priorytetów nie zrealizuje się w sześć miesięcy, ale ważne by w każdym był postęp. Tak by na końcu roku w opinii unijnej powstało przekonanie, oparte o te nawet małe, ale realne sukcesy, że to była wyjątkowa prezydencja. Można to osiągnąć. Wówczas, nawet nie należąc do ekonomicznej czołówki Unii, ani do eurolandu, będziemy liczyć się znacznie więcej, niż dziś, także w naszych krajowych interesach. Choć i dziś jest o niebo lepiej, niż za rządów PiS, gdy Polskę odbierano, jako pieniacza, od którego lepiej trzymać się z daleka i dla którego niczego zrobić nie warto. I coś z tego się pokazało.
Wystąpieniom premiera towarzyszył ostry atak na rząd europosłów PiS; Ziobry, Legutki, Kurskiego. Wzbudził już burzliwe reakcje w kraju, jako kalanie własnego gniazda wobec obcych, co jest u nas odbierane bardzo źle. Podobno ten atak wykonano bez wiedzy prezesa Kaczyńskiego, który jeszcze nieco wcześniej deklarował wierność tej zasadzie. To rzeczywiście wygląda na dywersję Zbigniewa Ziobry, czy wręcz spisek grupy europosłów, którzy, nie wierząc w wygraną PiS, chcą dla niego marnego wyniku. Liczą, że to wywoła wewnętrzny kryzys i pomoże wysadzić Prezesa z siodła.
Tak czy owak, korzyści ten występ PiS-owi nie przyniesie. Nie tylko w kraju. W Unii odświeżył pamięć o pieniactwie i zadęciach tej partii, o jej nieprzystawaniu do dzisiejszego czasu. Raczej przysłużył się premierowi, rządowi i Platformie, bo w Parlamencie Europejskim zobaczono widowiskową Polskę powagi i Polskę obciachu.
Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski
Post scriptum: Szkoda, że ktoś nie przypomniał wczoraj w Parlamencie Europejskim temu europosłowi z Holandii, że polscy emeryci i rumuńscy żebracy to nie jedyni, którzy Holendrom przeszkadzali. Trzeba by jeszcze dodać muzułmanów ze Srebrenicy, których, jako przeszkadzających i niepotrzebnych wydali Mladiciowi pod lufy.
Lead i tytuł tekstu pochodzą od redakcji