PolskaPobicie aktorki - napaść, czy tragikomedia polityczna?

Pobicie aktorki - napaść, czy tragikomedia polityczna?

Sprawą pobicia Anny Cugier-Kotki, aktorki, która w spocie PiS pokazała Platformie Obywatelskiej żółtą kartkę, od soboty żyje cała Polska. Problem jednak w tym, że w całej historii jest tak dużo sprzeczności, iż trudno ustalić, co naprawdę się wydarzyło - pisze dziennik "Polska".

Pobicie aktorki - napaść, czy tragikomedia polityczna?
Źródło zdjęć: © PAP

10.06.2009 | aktual.: 10.06.2009 08:51

Dziennik "Polska" wylicza kolejne niejasności sprawy rzekomego pobicia aktorki. Po pierwsze dziwi, że Cugier-Kotka powiadomiła policję o pobiciu dopiero kilka godzin po zajściu. Od czterech dni zwleka też ze zgłoszeniem sprawy na policje, a bez tego nie może rozpocząć oficjalnego dochodzenia. Aktorka nie potrafi się też zdecydować, czy to, co ją spotkało, było brutalną napaścią, groźbą czy żartem. Według niej zajście było nieprzyjemne, ale nie był to "stricte napad." Poza tym kobieta nie wie, ilu było napastników - najpierw mówiła, że było ich ośmiu, później trzech, w końcu stwierdziła, że zaatakował ją jeden mężczyzna - czytamy w "Polsce".

Poszkodowana aktorka oraz politycy z PiS twierdzą, że za całym zajściem stoi na pewno ktoś z Platformy - jak nie sami politycy, to elektorat tej partii. Jarosław Kaczyński grzmiał, że Polska staje się drugą Białorusią, gdzie siły rządowe prześladują i biją opozycję. Posłowie innych ugrupowań podejrzewają jednak, że za całą zadymą stoi Jacek Kurski, o którym mówi się, że łączą go z Kotką bardzo przyjacielskie relacje. Sam poseł natomiast twierdzi, że plotka o jego romansie z Kotką to prowokacja, która ma odwrócić uwagę od problemu, jakim jest rozniecanie w Polsce nienawiści wobec PiS - podaje "Polska".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (198)