Po ofiarach katastrofy zostało 1,5 tony rzeczy osobistych
W sieci pojawił się kolejny, trzeci amatorski film z miejsca katastrofy pod Smoleńskiem, nakręcony krótki czas po upadku prezydenckiego samolotu. Na nagraniu m.in. widać szczątki płonącej jeszcze maszyny, dogaszane przez przybyłych na miejsce tragedii strażaków. - W perspektywie dwóch tygodni do Polski może trafić sporządzona w Rosji wstępna analiza zapisu "czarnych skrzynek" prezydenckiego samolotu - oświadczył Prokurator Generalny Andrzej Seremet. Naczelny Prokurator Wojskowy Krzysztof Parulski poinformował, że w najbliższym czasie do Polski zostaną przywiezione rzeczy osobiste ofiar.
Galeria "Miejsce katastrofy pod Smoleńskiem".
Galeria "Żegnamy wspaniałych Polaków".
- Dopóki nie otrzymamy reszty dowodów, o które strona polska zwracała się do rosyjskiej, polscy prokuratorzy nie mogą podjąć decyzji o ujawnieniu ich treści - podkreślił Prokurator Generalny.
Rosyjskie media podały, że eksperci zsynchronizowali już informacje z czarnych skrzynek dotyczące parametrów lotu wraz z zapisem rozmów w kabinie i w wieży kontrolnej lotniska pod Smoleńskiem - czytamy na stronie internetowej RMF FM.
Jak na razie do Polski trafiła jedynie trzecia czarna skrzynka, tzw. rejestrator szybkiego dostępu, który skonstruowano w Polsce, dlatego jej zawartość musi być przebadana w kraju, bo tylko u nas można ją odczytać.
Przesłana do Polski skrzynka rejestrowała dla celów szkoleniowych, jak również technicznych i bieżących, parametry techniczne samolotu. Nie rejestrowała ona rozmów członków załogi. Dwie pozostałe czarne skrzynki, z których jedna zapisuje parametry lotu, a druga rozmowy w kokpicie pilotów, pozostały w Rosji i są wnikliwie badane przez tamtejszych śledczych.
Ostatnie ciała wrócą w piątek
Ciała ostatnich 21 ofiar katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem w piątek po południu zostaną przetransportowane z Moskwy do Warszawy - potwierdziła minister zdrowia Ewa Kopacz.
Kopacz, która w środę przyleciała do stolicy Rosji, aby wziąć udział w ostatnich czynnościach związanych z identyfikacją ciał, poinformowała, że wszystkie prace zostały zakończone. -Trwa już procedura zamykania trumien. Potem zostaną przeniesione do samochodu, który przewiezie je na lotnisko. W piątek trumny z ciałami odlecą jednym samolotem do Polski - przekazała minister dziennikarzom w Moskwie.
Kopacz dodała, że obecny jest polski ksiądz, który oddaje tragicznie zmarłym ostatnią posługę.
Minister z uznaniem mówiła o pracy rosyjskich specjalistów. - Nie było ani jednej pomyłki. Wszystko się zgadza. Nasi eksperci są pełni podziwu dla pracy tutejszego zakładu medycyny sądowej. Pracowali po kilkanaście godzin na dobę - oświadczyła.
Kopacz poinformowała, że ze strony rosyjskiej w czynnościach identyfikacyjnych uczestniczyło kilkadziesiąt osób, a ze strony polskiej - około 15 osób.
Większość ofiar została zidentyfikowana i sprowadzona do Polski w pierwszym tygodniu po katastrofie.
Klich i Kwiatkowski jadą po skrzynki?
Jak podaje RMF FM, nieoficjalnym celem planowanej wkrótce podróży do Moskwy ministra obrony Bogdana Klicha i sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego jest przywiezienie do Polski tych skrzynek lub ich zapisów. Misja polskich ministrów ma wzmocnić złożony wcześniej wniosek polskiej prokuratury.
Czasowi oczekiwania na przesłanie czarnej skrzynki nie dziwi się Andrzej Seremet. Jak mówił w trakcie konferencji prasowej, to Rosja jest "gospodarzem śledztwa" i to najpierw Rosjanie powinni ją zbadać. Przypomniał ubiegłoroczny wypadek białoruskiego samolotu na polskim terytorium, kiedy to materiały badała strona Polska, a zainteresowani śledztwem Białorusini musieli uzbroić się w cierpliwość.
Rzeczy osobiste wracają
W najbliższym czasie do kraju zostaną przewiezione rzeczy osobiste ofiar katastrofy pod Smoleńskiem - tę informację podał z kolei Naczelny Prokurator Wojskowy Krzysztof Parulski. Około 1,5 tony przedmiotów jest obecnie segregowane, dokumentowane i czyszczone, tak, aby mogły zostać przekazane bliskim ofiar.
Do kraju przewieziono już kilka transportów rzeczy, ostatni powinien trafić do kraju z ostatnią grupą zidentyfikowanych ciał. Wśród nich będą znalezione we wraku kosztowności oraz dokumenty.
Na miejscu katastrofy odnaleziono 7 sztuk broni krótkiej. Część z nich jest poważnie uszkodzona. Rosyjscy prokuratorzy wykonali ekspertyzy balistyczne broni, by wykluczyć, że broń została użyta przed katastrofą. Ich wyniki zostaną dołączone do raportu komisji badającej przyczyny katastrofy.
Krzysztof Parulski podkreślił, że zabezpieczanie rzeczy osobistych było bardzo trudne, ponieważ grunt, na który spadł samolot, jest bardzo grząski. Jeden z pistoletów, które zabezpieczono, odnaleziono kilkadziesiąt centymetrów pod powierzchnią ziemi. Prokuratura wojskowa podkreśla, że porządkowanie wraku samolotu oraz rzeczy należących do pasażerów odbywało się w asyście przedstawiciela strony polskiej - oficera ABW lub przedstawiciela polskiej prokuratury.
Atak impulsem elektromagnetycznym? "Fantastyka"
Przedstawiciele prokuratury przekazali także, że bliscy ofiar katastrofy będą stroną postępowania i uzyskają prawo wglądu do akt. - Myślę, że jest to standardem - każda osoba, której dobro zostało naruszone, taki status ma, a kiedy taka osoba zmarła, to prawo uzyskują członkowie rodziny. To wynika wprost z Kodeksu postępowania karnego - mówił płk Krzysztof Parulski.
Przedstawiciele prokuratury - pytani czy nie przyszedł moment, aby zacząć dementować najbardziej skrajne hipotezy, np. atak impulsem elektromagnetycznym, atak rakietowy, czy umieszczenie urządzenia blokującego stery, prokurator generalny Andrzej Seremet odparł, że "niektóre tezy mają w sobie taki stopień fantastyki, że rozsądni ludzie dementują je sami". - Ale gdyby dementować tezy nakładające się z hipotezami śledczymi, oznaczałoby to ujawnianie, jakim materiałem dysponują służby śledcze, a to jest niewskazane - zastrzegł zarazem.
Płk Parulski ujawnił, że prokuratorzy rosyjscy badali, czy na pokładzie samolotu pozostały jakieś materiały wybuchowe. - Wstępnie wykluczono, by na pokładzie takich materiałów użyto - dodał.
Odnosząc się do pogłosek o włamaniach do mieszkań ofiar katastrofy krótko po niej, Parulski powiedział, że "może być taka sytuacja, że ABW - chcąc szybko pozyskać materiał porównawczy DNA do badań w celu identyfikacji zwłok - wchodziła do mieszkań, które nie mogły być udostępniane". - Myślę, że ABW działała w granicach prawa - dodał szef NPW.
Badanie zapisu rozmów pilotów
- Obecnie trwa synchronizacja nagranych rozmów pilotów z parametrami lotu - poinformował płk Rzepa, który w Moskwie uczestniczył w odsłuchiwaniu czarnych skrzynek. Według niego czarne skrzynki zaplombowano zaraz po odnalezieniu i przewieziono do Moskwy; jedna z nich miała lekkie zewnętrzne uszkodzenia, ale nie wpłynęło to na zapis na taśmie (nie miały one zapisu cyfrowego). W Moskwie taśmy zgrano do specjalnego komputera, który pozwalał odczytać odgłosy rozmów z parametrami lotu. Dodał, że rejestrator rozmów w kabinie załogi rejestruje ostatnie pół godziny lotu, a rejestrator parametrów - cały lot.
- Spisano treść rozmów z rejestratora, do Moskwy sprowadzono jednego z pilotów 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który miał rozpoznać poszczególne głosy swych kolegów, członków załogi. Dopiero kiedy uda się zsynchronizować w czasie nagrane rozmowy z parametrami lotu, będzie można powiedzieć, że zakończono badanie rejestratorów lotu - powiedział Rzepa. Dlatego nie chciał odpowiedzieć na pytania w sprawie tych zapisów - nawet co do tego, ile było głosów, które nagrały się w kabinie.
Płk Rzepa przyznał, że plan lotu wymieniał Witebsk i Mińsk jako "lotniska zapasowe", ale odmówił ujawnienia, gdzie zapadła decyzja Rosjan, by nie zamykać lotniska w Smoleńsku. Parulski zdradził, że pogoda w Smoleńsku prognozowana przez stronę polską umożliwiała lądowanie tam, ale "warunki te zmieniały się w trakcie lotu". Ujawnił też, że we wniosku do Rosji o pomoc prawną, prokuratura prosi m.in. o informacje, jakich zmian dokonywano na lotnisku w Smoleńsku w celu przyjęcia delegacji z prezydentem oraz potem.
Samolot z polską delegacją lecącą na uroczystości rocznicowe do Katynia rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Zginęło 96 osób, w tym Lech Kaczyński i jego żona Maria.