Otwarcie krytykują Kaczyńskiego. Wylecą z PiS?
W świętokrzyskim PiS wrze. Dwaj politycy tej partii europoseł Jacek Włosowicz i senator Grzegorz Banaś otwarcie krytykują decyzję Jarosława Kaczyńskiego o powołaniu posłanki Beaty Kempy na przewodniczącą PiS w regionie. - Nie mogliśmy pozostawić tego bez reakcji, zostaliśmy potraktowani instrumentalnie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Banaś. On i Włosowicz byli uważani za najbliższych współpracowników zmarłego w katastrofie smoleńskiej Przemysława Gosiewskiego.
11.02.2011 12:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Beata Kempa objęła funkcję lidera PiS w województwie świętokrzyskim po Gosiewskim, który był założycielem struktur tej partii w regionie. "Wybór Beaty Kempy na pełnomocnika w województwie świętokrzyskim daje gwarancję, że region zyska dynamicznego przedstawiciela, który będzie skutecznie reprezentował interesy województwa w Warszawie" - podkreślono w wydanym przez biuro prasowe klubu PiS komunikacie.
- Głęboko się nie zgadzam z decyzją komitetu politycznego - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Banaś. Zaznacza, że do posłanki Kempy personalnie nic nie ma, realizuje ona bowiem wytyczne, które otrzymała z góry. Zdaniem senatora, podjęte przez władze Prawa i Sprawiedliwości kroki doprowadzą do rozbicia struktur w regionie, w którym partia liczy ponad 1900 działaczy, czyli najwięcej w kraju.
Banaś twierdzi, że decyzja doprowadzi do zaprzepaszczenia dorobku Przemysława Gosiewskiego. - Razem tworzyliśmy od podstaw struktury PiS w regionie. To było dziesięć lat wspólnej drogi - mówi. Podkreśla, że dotychczasowy zarząd w regionie bardzo dobrze wywiązywał się ze swoich zadań. - Nie było żadnej próby rozmowy czy sygnałów, że nasza praca jest oceniana negatywnie. Zostaliśmy potraktowani instrumentalni - mówi.
Dlaczego zdecydował się na otwartą krytykę? - Musiałem zareagować. Tak nakazywała mi lojalność wobec świętokrzyskiej organizacji. Nie możemy być zakładnikami komitetu politycznego. Jest jasne, że obowiązuje hierarchia, dyscyplina, statut, który nas wszystkich wiąże, ale potrzeba też zdrowego rozsądku i traktowania się nawzajem fair - podkreśla.
Senator zapytany, czy liczy się z tym, że władze partii wyciągną wobec niego konsekwencje odpowiada, że bierze pod uwagę taką ewentualność. - Doświadczenie w tej sprawie wiele nas uczy, jednak nie mogłem pozostawić tej sprawy bez reakcji. Zwłaszcza, że moja opinia nie jest odosobniona - podziela ją wielu innych działaczy w regionie świętokrzyskim - podkreśla.
"To kwestia urażonej ambicji"
Posłanka Beata Kempa, z którą rozmawiała Wirtualna Polska podkreśla, że otrzymała zadanie, by poprowadzić świętokrzyski PiS do wyborów, a spór z dwoma parlamentarzystami uważa za wynik urażonej ambicji. - Zdecydowana większość działaczy w regonie ze zrozumieniem przyjęła informację o mojej nominacji. W tej chwili z całych sił pracujemy na przyszły sukces wyborczy - podkreśla.
Odnosząc się do podnoszonych przez krytyków zarzutów, że została "przywieziona w teczce", mówi: - Spotykam się w Kielcach z licznymi wyrazami radości i uznania, że jestem. Komentując z kolei kwestię ewentualnego zaprzepaszczenia owoców pracy zmarłego Przemysława Gosiewskiego podkreśla: - Przemysław Gosiewski nigdy nie wystąpiłby przeciwko partii.
- Jestem cierpliwa i nie obrażam się. Rozumiem emocje, które mogły wziąć górę. Zapraszam panów Banasia i Włosowicza do przemyślenia, i do jak najszybciej współpracy. Wierzę, że ochłoną, a osobiste ambicje ustąpią na rzecz wspólnego działania - deklaruje Kempa.
Ujawnia, że poprosiła senatora Banasia o rozmowę. Dodaje, że zamierza zdać komitetowi politycznemu PiS relację z zaistniałej sytuacji.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska