Nowe ustalenia ws. Magdaleny Żuk. "Zniszczyła samochód, rozbierała się na lotnisku"
Magdalena Żuk mogła wylecieć z Egiptu dzień przed śmiercią. Z powodu agresywnego zachowania lekarz nie pozwolił jej jednak wsiąść na pokład samolotu. – Ustaliliśmy, że w drodze na lotnisko zniszczyła samochód, którym była wieziona. Skopała i uszkodziła deskę rozdzielczą limuzyny – mówi Wirtualnej Polsce Krzysztof Rutkowski, którego biuro detektywistyczne na polecenie rodziny bada sprawę śmierci 27-letniej Polki.
Jak ustalili pracownicy biura Rutkowskiego, którzy od kilku dni przebywają w Egipcie, rezydent hotelu odwoził Magdę Żuk na lotnisko w towarzystwie dwóch pracowników obsługi turystycznej. – Musieli jechać dwoma samochodami. W limuzynie Magda była bardzo agresywna. Tak mocno kopała w deskę rozdzielczą, że ją zniszczyła – mówi Rutkowski.
Na lotnisku także zachowywała się nienaturalnie. – Zaczęła się rozbierać. Zdjęła buty, zaczęła podciągać bluzkę, rozbierać się. To zwróciło uwagę pracowników lotniska, którzy wezwali lekarza. Ten stwierdził, że kobieta nie może lecieć samolotem. A była o krok od tego, by wrócić do Polski – dodaje Rutkowski.
Według wstępnych ustaleń, pochodząca z Bogatyni 27-letnia Magdalena Ż. 25 kwietnia poleciała do kurortu Marsa Alam. Polka miała jechać na wycieczkę do Egiptu ze swoim partnerem, ostatecznie jednak poleciała sama. Po dwóch dniach partnera kobiety zaniepokoiło jej zachowanie. Uwagę na jej stan zwracali także pracownicy hotelu, w którym się zatrzymała. Ze względu na pogarszające się samopoczucie kobieta trafiła do miejscowego szpitala. Jak wynika z zeznań personelu, Magda Żuk miała wyskoczyć z pierwszego piętra. Obrażenia były na tyle poważne, że przewieziono ja do większego, oddalonego o 290 km szpitala. Tam w niedzielę zmarła.