Mężczyzna, który wtargnął na wybieg dla niedźwiedzi w Warszawie, odnaleziony
Mężczyzna, który w niedzielę wtargnął na wybieg dla niedźwiedzi w Warszawie, zgłosił się do jednego ze stołecznych szpitali.
28.05.2015 | aktual.: 28.05.2015 17:44
32-letni Sylwester B. przyznał się do winy. Grozi mu do tysiąca złotych grzywny lub nagana.
Mężczyzna w niedzielę przeszedł przez barierkę ogradzającą wybieg dla niedźwiedzi przy warszawskim zoo przed Parkiem Praskim i wtargnął na teren niedźwiedzi. Od ulicy niedźwiedzie oddziela barierka i dość duża fosa. Na szczęście 32-latek wyszedł ze spotkania z drapieżnikiem bez szwanku, ale było o włos od tragedii.
Z wybiegu korzystają trzy niedźwiedzice. Dwie z nich mogły rozszarpać intruza. - Ten nieodpowiedzialny człowiek miał więcej szczęścia niż rozumu - przyznaje dyrektor zoo Andrzej Kruszewicz.
32-latek podszedł do niedźwiedzia i próbował go pogłaskać. Dyrektor warszawskiego zoo tłumaczy, że niedźwiedź zaatakował intruza w samoobronie, bo gdyby chciał go skrzywdzić to by go skrzywdził. - Całe szczęście była to Sabina, a nie Mała, bo gdyby to była Mała to mielibyśmy wypatroszonego człowieka na wybiegu - podkreśla.
Andrzej Kruszewicz jest przeciwny przeprowadzce niedźwiedzi. - Wszystkie są już wiekowe i nie chcemy narażać ich na stres związany z przeprowadzką - przyznaje. - Niechby tam sobie doczekały swoich dni, a później - oczywiście za zgodą władz miasta - postawilibyśmy pomnik z brązu niedźwiedzia brunatnego - dodaje.
Podkreśla, że pomnik by się przydał, bo "niedźwiadki" to od lat miejsce spotkań warszawiaków. - Sam kiedyś tam się umawiałem w czasach studenckich, więc niechby już takie miejsce było, ale już z niedźwiedziem z brązu, a nie brunatnym - mówi Kruszewicz.
Na razie dyrektor zastanawia się nad możliwością umieszczenia wybiegu w oku kamery.