Krytyczna sytuacja najlepszych szpitali - druzgocący raport NIK
Gigantyczne zadłużenie Centrum Zdrowia Dziecka to tylko wierzchołek góry lodowej. Według NIK, w bardzo złej sytuacji są wszystkie z sześciu skontrolowanych instytutów należących do Ministerstwa Zdrowia. Kontrolerzy oskarżają ministra, którego bierność miała pozwolić na doprowadzenie podległych mu szpitali do finansowej katastrofy. Kontrola została przeprowadzona w drugiej połowie 2011 roku. Dotyczyła działania placówek, gdy ministrem zdrowia była Ewa Kopacz.
Przeczytaj też: PO i PiS są zgodne: sytuacja szpitala jest dramatyczna
Krytyczna - tak sytuację Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi określa w raporcie Najwyższa Izba Kontroli (zobacz raport). Po sprawdzeniu sytuacji podległych Ministerstwu Zdrowia instytutów, kontrolerzy stwierdzili, że ich sytuacja finansowa jest zła i od lat się pogarsza. NIK zwraca uwagę m.in. na wzrost zatrudnienia, które w trzech spośród kontrolowanych placówek wzrosło o 248 etatów, w tym o 191 etatów w Centrum Onkologii - Instytucie im Marii Skłodowskiej-Curie. - Biorąc pod uwagę ich niską aktywność badawczo-rozwojową oraz trudną sytuację finansową, było to działanie niecelowe i niegospodarne - czytamy w raporcie NIK.
Kontrolerzy stwierdzili również, że kierownictwa większości instytutów nie brały pod uwagę ustawy o jednostkach badawczo-rozwojowych podczas ustalania wynagrodzeń. Od 2008 do 2010 roku średnia miesięczna pensja wzrosła w placówkach z 4 141 zł do 4 443 zł. - Jednostką o najwyższym średnim wynagrodzeniu brutto na jednego pracownika w I półroczu 2011 roku był instytut znajdujący się w najgorszej sytuacji finansowej (Centrum Zdrowia Dziecka), natomiast najniższe wynagrodzenie zanotowano w jednostce o najlepszej kondycji ekonomicznej (Instytut Matki i Dziecka). W kontrolowanych instytucjach nie powiązano efektów ekonomicznych z polityką kadrową i systemem wynagradzania - stwierdzili kontrolujący.
Nieopłacalne leczenie
Według NIK, problemy finansowe instytutów są spowodowane m.in. przyjmowaniem najtrudniejszych, najkosztowniejszych w leczeniu i najbardziej skomplikowanych przypadków oraz realizowaniem świadczeń dla pacjentów, którzy mogli być leczeni w tańszych w utrzymaniu szpitalach, np. powiatowych. Raport wskazuje również winę po stronie NFZ, który nie uwzględnia w wycenie świadczeń "obiektywnie istniejącego wzrostu kosztów zasobów zużywanych w instytucjach".
- System jednorodnych grup pacjentów, który jest dobry i sprawdzony w innych krajach, w Polsce nie uwzględnia poziomu referencyjności, który w innych państwach jest brany pod uwagę. Pojawiają się głosy: "po co płacić szpitalom więcej, skoro można te same świadczenia realizować taniej". Problem dotyczy tych instytutów, które mają szereg różnych specjalności. Dzieci kierowane są do nas m.in. po tym, jak diagnostyka w innych miejscach nie dała rezultatów, w związku z tym u nas dziecko jest badane pod kątem różnych schorzeń i koszty tego są po naszej stronie. Wysyłamy pacjenta do kliku różnych poradni, klinik, aby zdiagnozować go wieloaspektowo. Jeśli dziecko trafia do CZD, to dlatego, że jest ono odsyłane ze szpitala, który miał problem z leczeniem tego przypadku. U nas tym samym pacjentem zajmuje się kilka klinik, a rozliczyć go może tylko jedna i otrzymujemy wynagrodzenie za leczenie tylko jednego schorzenia - wyjaśnia Paweł Trzciński, rzecznik Centrum Zdrowia Dziecka.
NIK zarzucił dyrektorom placówek nierzetelność i niegospodarność. Podobnych argumentów używa również NFZ. - Lansowana przez rzecznika CZD teza, że finanse Centrum zostały „rozłożone” po wprowadzeniu w lipcu 2008 rozliczeń według JGP budzi ogromne wątpliwości. Wystarczy przytoczyć kilka liczb. Otóż średnia cena jednej hospitalizacji wzrosła z 2202 zł w styczniu 2008 r. do kwoty ponad 3200 zł w grudniu 2009 r. Również wartość szpitalnych kontraktów wzrosła po wprowadzeniu JGP średnio o 15 proc. Dodatkowo NFZ wprowadził kilka zmian do rozliczeń, uwzględniając właśnie uwagi ówczesnego dyrektora CZD - mówi Andrzej Troszyński, rzecznik NFZ.
Naukowa fikcja?
NIK ustalił także, że instytuty nadużywały procedur zakupów poza przetargiem, w tym m.in. sprzętu medycznego. Druzgocącą ocenę dopełniają dane o efektywności projektów badawczo-rozwojowych oraz niskim odsetku kadry naukowej - w żadnej instytucji nie przekroczył 10 proc. zatrudnionych, a w Centrum Zdrowia Matki Polki w 2011 roku wyniósł zaledwie 1,86 proc. Twórcy raportu zwracają również uwagę na niewielkie dochody z prowadzonej działalności naukowej.
- Wdrażanie technologii opracowanych przez naszych naukowców jest rzeczywiście trudne, ponieważ nie robimy odkryć polegających chociażby na tworzeniu nowych leków, ale piszemy np. raporty dotyczące naczynia tętniczego. Te wyniki nie dają się prosto skomercjalizować. Są to nowe metody badania, nowe wnioski dotyczące polskiej populacji, ale tego nie sprzedamy, nikt takich informacji nie kupuje - mówi rzecznik Centrum Zdrowia Dziecka. Działalność naukowa tej placówki została oceniona przez NIK najwyżej.
Za złą sytuację instytutów NIK obwinia ministra zdrowia i działającą w ministerstwie Radę Naukową, która "nie zajmowała się kompleksowo problematyką funkcjonowania instytutów badawczych". W raporcie stwierdzono, że argument ministerstwa, że jednostki są niezbędne dla systemu ochrony zdrowia nie uzasadnia, dlaczego mają status instytutów. - Zgadzamy się z NIK, że trzeba w tym obszarze coś zrobić, że ta formuła już się nie sprawdza. Oddzielenie nauki i obszaru klinicznego być może jest jakimś kierunkiem rozwiązania tej sytuacji - wskazuje Paweł Trzciński.
Ministerstwo Zdrowia odpowiedzialnością za ruinę finansową Centrum Zdrowia Dziecka obarcza jej dyrekcję. Z informacji opublikowanych na stronie internetowej ministerstwa wynika, że od 2005 do 2011 roku środki przeznaczane przez ten szpital na wynagrodzenia wzrosły z 64,8 do 125,2 mln zł (zobacz komunikat ministerstwa). W tym samym okresie przychody netto placówki zwiększyły się z 200,7 do 263 mln zł. Według raportu NIK, średnie miesięczne wynagrodzenie brutto w CZD wynosi 4 710 zł.
Na sześć skontrolowanych placówek, pięć NIK ocenił negatywnie, notę "pozytywnie z nieprawidłowościami" dostał tylko Instytut Matki i Dziecka. Do Ministerstwa Zdrowia należy 16 szpitali mających status instytutów.
Marcin Bartnicki, Wirtualna Polska