Kolejna teoria spiskowa na temat śmierci Magdaleny Żuk. Czym jest "taharrush gamea"?
Internetowe "śledztwa" zrodziły nową teorię na temat śmierci Magdaleny Żuk. Mówi ona, że dziewczyna padła ofiarą "taharrush gamea", czyli zbiorowego molestowania.
08.05.2017 | aktual.: 08.05.2017 15:15
Przyczyny śmierci Magdaleny Żuk ciągle pozostają niejasne, a spekulacjom na ten temat nie ma końca.. W sprawę zaangażował się nawet detektyw Krzysztof Rutkowski, który nie wierzy w wersję o samobójstwie dziewczyny. Podobnie sceptyczni są internauci, którzy na własną rękę prowadzą "śledztwa" - z wielkim zaangażowaniem omawiają każdy szczegół historii, wertują wpisy w portalach społecznościowych, analizują nagranie, na którym po raz ostatni widać Magdalenę Żuk.
Dziś szczególnie popularna jest jedna teoria. Na portalu Wykop.pl i w wielu dyskusjach wygrywa hipoteza, że Polka została zbiowo zgwałcona przez Egipcjan w ramach "rytuału taharrush gamea". Intrygująco brzmiąca nazwa tylko podsyca zainteresowanie, a skojarzenie z religią sprawia, że część z dyskutujących nawet nie potrzebuje dowodów.
- Połączenie tego pojęcia i sprawy Magdaleny Żuk wygląda na podsycanie niechęci do muzłumanów jako ogółu. Gdyby w okolicach kurortu, do którego trafiła ta kobieta, rzeczywiście działy się takie rzeczy, raczej nikt by tam nie jeździł, a biura podróży nie organizowałyby tam wycieczek - mówi Wirtualnej Polsce dr hab. Katarzyna Górak-Sosnowska, religioznawczyni ze Szkoły Głównej Handlowej. - Ale oczywiście nie wiem, co się wydarzyło w tym konkretnym przypadku - zastrzega.
Moralne rozprężenie
O skojarzenie z terminem "taharrush gamea" nie trudno, jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, że cała sprawa rozegrała się w Egipcie. To właśnie przez wydarzenia w tym kraju to określenie trafiło do masowej świadomości. W 2011 roku, w czasie arabskiej wiosny, kobiety protestujące na placu Tahrir doświadczyły zbiorowego molestowania i ataków ze strony sił porządkowych wspierających prezydenta Murabaka. Wtedy takie zachowanie zostało wrzucone do kategorii "polityczne represje". Podobne sytuacje zaczęły się jednak powtarzać, a sprawcami byli też "zwykli obywatele" - mężczyźni z tłumu.
W związku z tym, że Egipt jest krajem, gdzie przeważająca większość mieszkańców (około 90 proc.) to muzułmanie, "taharrush gamea" zaczęto nazywać muzłumańskim rytuałem lub identyfikować go jako tradycyjny element arabskiej kultury. To mylne założenie, bo "taharrush gamea" to po prostu określenie z języka arabskiego, które można przetłumaczyć jako "zbiorowe/masowe molestowanie". Nie jest to nazwa specyficznego obrządku i jako taki nie funkcjonuje on w krajach muzułmańskich.
- W islamie cudzołóstwo jest zabronione, wedle Koranu grozi za nie 100 batów. Zbiorowy gwałt jest cudzołóstwem. Wystarczy prosta logika, żeby zrozumieć, że mówienie o tym czynie jako części muzłumańskiej kultury jest absurdem. W trakcie arabskiej wiosny doszło do anomii. To rodzaj moralnego rozprężenia ze względu na panujące warunki napięcia, braku zasad, chaosu. Znamy takie przypadki chociażby z historii wojen światowych - tłumaczy Górak-Sosnowska.
Przeczytaj również: Tak wyglądały ostatnie dni Magdaleny Żuk. Opowiadają ludzie, którzy byli z Polką w Egipcie
Tradycje kulturowe
Brak "tradycji molestowania" nie zmienia faktu, że problem nadużyć wobec kobiet w Egipcie istnieje. Molestowanie i gwałt jest jednym z najczęściej popełnianych przestępstw. Od czasu wspomnianej już arabskiej wiosny w 2011 roku problem jeszcze zyskał na znaczeniu. Ocenia się, że po zamachu stanu w 2013 roku w ciągu kilku dni z agresją podczas demonstracjina placu Tahrir spotkała się prawie 100 kobiet. Z kolei w trakcie obchodów święta Eid al-Fitr (obchodzonego z okazji zakończenia Ramadanu) napaść na tle seksualnym zgłosiło 141 kobiet.
Kobiety po takich doświadczeniach mówią, że aktów przemocy dopuszczają się głównie mężczyźni między 20 a 30 rokiem życia. Napastnicy korzystają z
sytuacji, jaką jest duże zbiorowisko ludzi, bo stwarza to trudność z identyfikacją ich personaliów. Stają się właściwie nie do uchwycenia.
Inaczej mówiąc - egipskie kobiety rzeczywiście mają się czego obawiać. Tym bardziej, że wciąż mocno zakorzenione jest przekonanie o winie ofiary. Przyjmuje się, że to ona w jakiś sposób sprowokowała sprawcę przez nieodpowiedni strój czy makijaż. Nie wynika to jednak z "arabskich tradycji kulturowych", a z sytuacji politycznej, socjologicznej i ekonomicznej kraju, w jakim żyją.