"Katastrofalna" kolacja Junckera z May. Kompromitacja brytyjskiej premier?
W ubiegłą środę brytyjska premier Theresa May spotkała się na kolacji z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckerem by rozmawiać o Brexicie. W poniedziałek wyszły na jaw szczegóły rozmowy: według niemieckiej prasy May skompromitowała się nieprzygotowaniem do tematu. Zagroziła też, że może pozbawić praw Polaków i innych obywateli UE mieszkających w Wielkiej Brytanii.
01.05.2017 | aktual.: 01.05.2017 12:41
Kulisy rozmów między brytyjską premier i szefem Komisji Europejskiej opisał "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Wynika z nich, że spotkanie zakończyło się w złej atmosferze; Bruksela ocenia, że brytyjskie oczekiwania w sprawie negocjacji brexitowych są zbyt optymistyczne, a Londyn nie jest do nich przygotowany. Juncker obawia się, że negocjacje ws. wyjścia z Unii zakończa się fiaskiem, a do Brexitu dojdzie bez uprzedniego wynegocjowania warunków.
Jednym z pierwszych tematów rozmowy była kwestia praw obywateli UE w Wielkiej Brytanii oraz Brytyjczyków żyjących w UE. May powiedziała, że sprawa zostanie uregulowana już w czerwcu. Na to Juncker odparł, że jej oczekiwania są nierealistyczne, bo kwestia jest bardzo skomplikowana. Demonstracyjnie wyciągnął dwa grube pliki papierów: umowę akcesyjną Chorwacji oraz umowę w sprawie wolnego handlu z Kanadą. Co jednak najbardziej zaskakujące, brytyjska premier chce rozwiązać sprawę statusu obywateli poprzez zrównanie ich praw z innymi imigrantami spoza Unii - to oznaczałoby zaś utratę przez nich większości obecnych praw, co wcześniej brytyjski rząd wykluczał.
Theresa May była też zaskoczona faktem, że UE nie zgodzi się - i wręcz nie może - na "częściowe" wyjście Wielkiej Brytanii z unijnego rynku, w którym niektóre sektory brytyjskiej gospodarki pozostałyby jego częścią, lecz nie podlegały władzy Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Zjednoczone Królestwo nie musiałoby się wówczas godzić na swobodny przepływ osób z UE. Jak miała argumentować May, takie podejście zadziałało w jej rozmowach z Brukselą w 2014, kiedy jako minister spraw wewnętrznych negocjowała warunki współpracy w obszarze bezpieczeństwa i wymiaru sprawiedliwości. To spowodowało "alarm" wśród Junckera i jego ludzi, bo taka umowa nie jest technicznie możliwa, a nawet jeśliby była, to UE nigdy nie zgodziłaby się na takie warunki Brexitu. Juncker miał wtedy powiedzieć May, że "im dłużej z nią rozmawia, tym bardziej jest sceptyczny" co do szans na sukces negocjacji.
Innym punktem spornym była kwestia brytyjskich "rachunków do zapłacenia" na rzecz Unii. Chodzi m.in. o zapisane w perspektywach finansowych wpłaty do budżetu i rekompensatę innych strat, które poniesie UE w wyniku Brexitu. May i jej minister ds. Brexitu David Davis mieli stwierdzić, że Brytania nie jest winna żadnych pieniędzy, bo nie mówią o tym żadne traktaty, na co strona unijna odpowiedziała, że "UE nie jest klubem golfowym" i jeśli nie zapłaci, to Bruksela nie zgodzi się na żadną umowę handlową Londynem.
- Wychodzę z Downing Street 10 dziesięć razy bardziej sceptyczny niż byłem - miał zakomunikować Juncker po kolacji.
Następnego dnia zatelefonował do kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która jego opisem przebiegu rozmów była na tyle zaskoczona, że tego dnia zmieniła swoje przemówienie do Bundestagu. W nowej wersji zaznaczyła, że "niektórzy w Wielkiej Brytanii wciąż mają złudzenia", że Zjednoczone Królestwo zdoła zachować swój status równego gracza wobec państw Unii.