Jest akt oskarżenia ws. afery podkarpackiej. Dla dwóch księży i dyrektora Lasów Państwowych
Dwóch duchownych i dyrektor Lasów Państwowych zostało oskarżonych przez warszawską prokuraturę w jednym z wątków tzw. afery podkarpackiej. Zarzuty dotyczą płatnej protekcji i podżegania do przyjęcia łapówki. Oskarżeni nie przyznają się do zarzutów.
O skierowaniu do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście pierwszego aktu oskarżenia poinformował w środę rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie Zbigniew Jaskólski. Sprawa to wyłączony wątek śledztwa w sprawie tzw. afery podkarpackiej, które pozostaje w toku. Prokuratura zapowiada kolejne akty oskarżenia.
Podał, że Roberta M. oskarżono o płatną protekcję (czyli powoływanie się na wpływy w instytucjach publicznych i obietnicę załatwienia w nich sprawy w zamian za korzyść osobistą lub majątkową), Edwarda B. - o przyjęcie korzyści majątkowej, a Jana C. - o podżeganie osoby publicznej do przyjęcia korzyści majątkowej. Za płatną protekcję grozi do 8 lat więzienia, za korupcję - do 10 lat.
- Materiał dowodowy bezspornie wskazuje na sprawstwo trzech osób oskarżonych - powiedział prok. Waldemar Tyl z tej samej prokuratury. - Dalej będziemy sukcesywnie kończyć kolejne wątki śledztwa - dodał. Zapowiedział, że zapewne będzie kilka oddzielnych aktów oskarżenia.
Według doniesień mediów Robert M. i Jan C. to księża; Edward B. to dyrektor Lasów Państwowych w Krośnie (został zawieszony w wykonywaniu funkcji; ma też zakaz opuszczania kraju; wpłacił poręczenie majątkowe). Korzyścią majątkową miały tu być pieniądze i kilogramowa sztabka złota wartości blisko 130 tys. zł.
Dotychczas w sprawie tej afery Prokuratura Apelacyjna w Warszawie zarzuty postawiła pięciu osobom (trzy to osoby właśnie oskarżone). Zarzuty usłyszeli też dwaj biznesmeni z Leżajska. W śledztwie badane są "zdarzenia o charakterze korupcyjnym związanym z działalnością przedstawicieli spółki Maante z siedzibą w Leżajsku".
Wcześniej w wyniku działań CBA przedstawiono zarzuty korupcji oraz powoływania się na wpływy przedsiębiorcom z tej spółki. Jak podawała prokuratura, przyznali się oni do zarzuconych im czynów i złożyli obszerne wyjaśnienia o uprawianym procederze, wskazując m.in. na utrzymywanie relacji o takim charakterze z prokuratorem apelacyjnym w Rzeszowie.