Jarosław Kaczyński o początkach stanu wojennego
- Wieczorem mnie wypuścili i było to dla mnie bardzo niemiłym zaskoczeniem. Nie ukrywam, że nieprzyjemnym, bo przecież działałem cały czas. Uważałem zresztą, że jestem w sytuacji dużo gorszej niż internowani - powiedział Jarosław Kaczyński w rozmowie z "Gazetą Polską", mówiąc o początkach stanu wojennego.
12.12.2012 | aktual.: 12.12.2012 13:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kaczyński odpowiedział na słowa Donalda Tuska, który odnosząc się do organizowanego w tym roku marszu 13 grudnia, powiedział, że razem ze studentami Uniwersytetu Gdańskiego przeszedł wówczas w kierunku Stoczni Gdańskiej. "Dzisiejszych polityków, wśród tych z niedużej grupy odważnych, jakoś nie widziałem. Dzisiaj szeregi tych bardzo ambitnych i odważnych rewolucjonistów są zdecydowanie większe niż 13 grudnia 1981 roku" - dodał Tusk.
W rozmowie z "Gazetą Polską" Kaczyński stwierdził, że w tym czasie był pod Hutą Warszawa. - Sądzę, że to wymagało tego samego poziomu odwagi. (...) Nie słyszałem natomiast, żeby Donald Tusk był później w stoczni wśród tych, którzy protestowali przeciw wprowadzeniu stanu wojennego, ani żeby był wśród tych, którzy uciekli przed internowaniem i przeszli do podziemia, tak jak Bogdan Borusewicz - powiedział prezes PiS.
W udzielonym "Gazecie Polskiej" wywiadzie, opowiedział, co robił 13 grudnia. Ubolewał m.in. że choć został zatrzymany i przewieziony do MSW, nie został ostatecznie internowany. - Dowiedziałem się od rodziców, że była po mnie ekipa z SB. No i następnego dnia mnie zwinęli. Byłem spakowany i przygotowany na ucieczkę, czekałem z wyjściem z domu, aż skończy się godzina policyjna. Zjawili się jednak przed 6 rano i zabrali do MSW. Pamiętam, że zawieźli mnie na wysokie piętro i jakiś facet dość uprzejmie próbował mnie przesłuchać. (...) Wieczorem mnie wypuścili i było to dla mnie bardzo niemiłym zaskoczeniem. Nie ukrywam, że nieprzyjemnym, bo przecież działałem cały czas. Uważałem zresztą, że jestem w sytuacji dużo gorszej niż internowani. Miałem absolutny imperatyw, że muszę działać, i sądziłem, że w efekcie pójdę siedzieć, co było gorsze od internowania - powiedział Kaczyński.
Jak zaznaczył, 13 grudnia to ważna rocznica, ale także dobry moment, w którym można głośno powiedzieć o aktualnych sprawach. - O tym, że mamy poważny problem z polską wolnością. Ci, którzy rządzą, najwyraźniej nie potrafią sobie radzić w kraju, gdzie jest wolność, i na różne sposoby starają się ją ograniczyć - stwierdził Kaczyński i zaznaczył, że jest również problem z solidarnością społeczną.
Zdaniem prezesa PiS potrzebujemy dziś jako społeczeństwo solidarności. - Solidarności w wymiarze ludzkim, społecznym, gospodarczym. Potrzebna dziś jest odnowa moralna. Solidarność nią była, w pełnym tego słowa znaczeniu. Polsce potrzebna jest taka zmiana, co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Pewnie zaraz zostanę oskarżony o nawoływanie do rewolucji. Nie wiedzieć czemu rewolucja moralna kojarzona jest nie z tym, czym w polskiej historii była, lecz jakąś straszną opresją społeczną - podkreślił.