Gasili pożar, sami zginęli. Będzie śledztwo
W Białymstoku doszło do tragicznego wypadku. Na strażaków usiłujących ugasić pożar miał zawalić się strop. Zginęli na miejscu. Prokuratura jeszcze w piątek ma wszcząć śledztwo.
26.05.2017 | aktual.: 28.03.2022 12:36
O sprawie dowiedziało się RMF FM. W czwartek w późnych godzinach popołudniowych zapaliła się hurtownia sztucznych kwiatów w Białymstoku. W dwukondygnacyjnym budynku na terenie dawnych zakładów mięsnych PMB paliły się plastikowe materiały w dużej hali magazynowej. Ogień objął parter i piętro budynku.
W akcji gaśniczej uczestniczyło ponad ponad stu strażaków i 31 pojazdów ratowniczych. Zakończyła się pół godziny po północy.
Informacje o śmierci dwóch strażaków potwierdził Jarosław Wendt, komendant wojewódzki PSP w Białymstoku. - Doszło do zdarzenia, w wyniku którego zginęło dwóch naszych kolegów, strażaków na służbie. Na tę chwilę nie znamy przyczyn powstałego wypadku, będziemy prowadzić dochodzenie i wyjaśniać okoliczności tego zdarzenia - powiedział.
Co dalej
Prokuratura czeka na komplet dokumentów od policji. W celu ustalenia przyczyn tragedii jeszcze w piątek hala ma być dokładnie zbadana.
Straż pożarna prowadzi własne postępowanie.
- Wszystkie okoliczności śmierci strażaków będą wyjaśnione - oświadczył w piątek w Białymstoku komendant główny Państwowej Straży Pożarnej Leszek Suski. Powołał zespół, który będzie analizował prowadzone działania podczas akcji.
Rodziny zmarłych funkcjonariuszy i pozostali strażacy uczestniczący w gaszeniu pożaru zostali objęci opieką psychologiczną.
Kim były ofiary
Strażacy, którzy zginęli w Białymstoku, przyszli do służby w czerwcu 2014 r. Ukończyli wszystkie potrzebne przeszkolenia i dodatkowe szkolenia.
- Wśród kolegów cieszyli się bardzo dobrą opinią i wśród przełożonych również. Byli dobrymi strażakami sprawnymi również fizycznie - podkreślił Suski.
Jeden ze strażaków osierocił kilkumiesięczne dziecko i zostawił żonę, drugi w ciągu najbliższego miesiąca miał zostać ojcem.
Źródło: RMF FM/PAP