"Człowiek w trumnie nie przypominał mojego brata"
Jarosław Kaczyński, pytany o ewentualną ekshumację szczątków Lecha i Marii Kaczyńskich, stwierdził, że ma podstawy sądzić, iż po sekcji zwłok, dokonanej w Smoleńsku, nie wszystkie części ciała złożone do trumny, należały do jego brata. Zaznaczył, że ani on, ani córka zmarłego prezydenta Marta, nie podjęli decyzji ws. ewentualnej ekshumacji ciała.
Zagłosuj w ankiecie:
Czytaj także: "Co robił Tusk po katastrofie? Mówił tylko o 2 dniach"
Czytaj także: Dubieniecki wkracza do akcji - nowy proces ws. Smoleńska
- O ile rozpoznałem ciało ś.p. brata na lotnisku w Smoleńsku, m.in. po bliznach na ręce po ciężkim złamaniu, o tyle, gdy już w Polsce zobaczyłem ciało w trumnie, to był to człowiek, który zupełnie nie przypominał mojego brata. Mówiono mi, że to on - stwierdził Kaczyński.
Dodał też, że ani on, ani jego bratanica Marta Kaczyńska nie podjęli w tej chwili żadnych kroków zmierzających do ekshumacji.
Mam podstawy - ale takie są w Polsce przepisy, że nie mogę głośno o tym mówić - żeby uznać, że w trakcie sekcji przeprowadzonej w Smoleńsku nie wszystkie części ciała, które tam były, należały do prezydenta Rzeczypospolitej - powiedział prezes PiS.
Jak dodał, "z całą pewnością prezydent nie był generałem i nie nosił generalskich mundurów; to jest poza jakąkolwiek wątpliwością".
Kilka miesięcy wcześniej Jarosław Kaczyński udzielił osobistego wywiadu, w którym mówił o wstrząsających szczegółach identyfikacji zwłok prezydenta. - Pytali, po czym rozpoznaję. Odpowiedziałem, że choćby po bliźnie, którą Leszek miał na ramieniu. To była duża blizna po operacji po wypadku samochodowym. Sprawdzili to i chyba uwierzyli. Nie wiedziałem wtedy, że ręka jest oderwana - relacjonował Kaczyński w "Gazecie Polskiej".
Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że nieprawdziwa jest informacja podawana przez niektóre media, jakoby prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej podejrzewała, że w krypcie na Wawelu pochowano szczątki innych osób niż prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz jego małżonki Marii.
Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej, płk Zbigniew Rzepa powiedział, iż ubiegłotygodniowy komunikat prokuratury w tej sprawie zachowuje swoją aktualność. - Z materiałów śledztwa wynika, iż w krypcie na Wawelu zostali pochowani Lech Kaczyński oraz jego małżonka. Prowadząca postępowanie Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, w oparciu o zgromadzony dotychczas materiał dowodowy, nie ma w tym zakresie żadnych wątpliwości. Pojawienie się w przestrzeni medialnej tego typu informacji jest zdumiewające, nie oparte na żadnym obiektywnym dowodzie procesowym - napisała w ubiegłym tygodniu prokuratura.
Kaczyński był też pytany - w związku z artykułem w gazecie "Komsomolskaja Prawda" - czy czuje, że miał wpływ na to, jak premier Donald Tusk skomentował wstępny projekt raportu MAK ws. katastrofy smoleńskiej. - W kabarecie można wszystko. Można mówić także, że premier Tusk robi to, co robi, ze strachu przede mną - odparł prezes PiS.