Codzienne piekło - Polacy robią to coraz częściej
Nagle znika dom - miejsce przyzwyczajenia, azyl. Wszystko zniknęło, kiedy został wyrzucony z pędzącego samochodu. Ledwo uszedł z życiem. Albo przywiązany do drzewa umarł najpierw z tęsknoty, dopiero później - z głodu i zimna. Ile porzuconych zwierząt, tyle historii. Jednak żadne z nich nie rozumie, gdzie nagle podział się ich dom?
Zaginął dom – jak to możliwe? Zawieruszyć mogą się małe przedmioty, rachunki i kapcie, ale przecież nie dom! Chyba, że stałeś się zbyteczny, miłość i przyjaźń okazały się pomyłką i ktoś postanowił za ciebie, że mieszkać już nie możecie razem. Na zimnym dworze, gdzieś nie wiadomo właściwie gdzie, w obcym miejscu czeka jakiś pies. Jego pan zostawił go przecież na chwilkę – naiwnie wierzy w ludzką dobroć zwierzak. Ale ten człowiek nie wraca. Lina na szyi pozwala odejść niecałe dwa metry od miejsca, do którego został przywiązany.
- Bardzo dużo zwierząt (i to nie tylko są psy czy koty) jest wyrzucanych na ulice, bo tak najłatwiej jest się ich pozbyć – mówi Magda Buszko z fundacji Viva. W schroniskach w całej Polsce przebywa ponad 100 tysięcy zwierzaków. Skala problemu jest przerażająca, ale jeszcze bardziej sposób pozbywania się pupili. - To ogromnie smutne, że ludzie w nieodpowiedzialny i nieprzemyślany sposób najpierw wchodzą w posiadanie zwierzaka, a potem brakuje im odwagi, by przywieźć go do schroniska, kiedy już go nie będą chcieli – tłumaczy Buszko.
Pieskie życie
Najwięcej wiernych przyjaciół człowieka trafia na ulice w okresie ferii i wakacji. – Ludzie nie mają pojęcia, co wtedy zrobić ze zwierzakiem, bo wyjeżdżają za granicę, mają za mały samochód, albo pies źle znosi jazdę. Liczba porzucanych zwierzaków automatycznie wzrasta – mówi Piotr Zygmunt, współorganizator akcji „Zaginął dom”. Jednak największa tragedia dzieje się w wakacje. – To jest wtedy brutalna codzienność: przez dwa miesiące zbieramy zwierzęta z autostrad, tras szybkiego ruchu, lasów i centrów miast – Buszko opisuje, gdzie najczęściej właściciele pozbywają się swoich żywych „zabawek”. Zygmunt wymienia również inne miejsca, w których odnajdywane są psy. – Lądują w bardzo różnych miejscach: w obcym mieście, w szczerym polu, przywiązane do drzewa w lesie, na stacjach benzynowych, w przydrożnych rowach – wylicza. – To jest żywe stworzenie, a nie prezent, który można odstawić do konta czy wyrzucić do kosza – dodaje Zygmunt.
Zostawienie psa na obcym terenie, to jeszcze nie wszystko. Ludzie potrafią zgotować im piekło, nim znikną z ich życia na dobre. W doświadczeniu przeżyć porzuconych zwierząt „pieskie życie” to dość łagodne określenie zważywszy na bestialskie potraktowanie ze strony nie drugiego zwierzęcia, ale człowieka.
- Psy są wyrzucane z jadącego samochodu, albo w zawiązanych workach trafiają do rzek – podaje przykłady Zygmunt. Opowiada także o znalezionym zwierzaku przy ruchliwej ulicy, który miał kompletnie złamaną miednicę. – Udało mu się przeżyć po przekoziołkowaniu kilku metrów, natomiast potrącił go dodatkowo nadjeżdżający samochód – mówi.
- Jedna suczka o imieniu Bona została znaleziona z zespawaną wokół szyi metalową obręczą. Prawdopodobnie jej zadaniem było pilnowanie podwórka – opisuje historię jednego z przygarniętych psów Magda Buszko. Sunia jest bardzo łagodna, wręcz garnie się do ludzi. Pewnie nie spełniła powierzonego jej zadania. „Pewnie” – bo to tylko przypuszczenia. – Szkoda, że pies nie jest w stanie opowiedzieć, jaka jest jego historia – żałuje Buszko. Tylko, czy to by coś zmieniło? Wyrzucenie zwierzaka z domu kończy się co najwyżej małą szkodliwością społeczną. – Starą gazetę można wyrzucić na śmietnik, ale nie stworzenie będące członkiem rodziny – dodaje Zygmunt.
- Mentalność psa jest równa mentalności ok. trzyletniemu dziecku, mniej więcej na takim poziomie ocenia się rozwój umysłowy psa. Więc wyobraźmy sobie, że takie małe dziecko zostaje porzucone. Jak ono może się czuć? Tak właśnie czuje się pies – Zygmunt opisuje wyniki jednych z badań.
Dodatkowo mało kto z nas wie, że pies jest stworzeniem stadnym, które potrzebuje kontaktów z ludźmi i bardzo się do nich przywiązuje. – Pies, który traci swój dom, swoje otoczenie, swojego człowieka, popada w depresję – Buszko opisuje stan, w jakim może znajdować się porzucone zwierzę. – Może to być apatia połączona z odmawianiem jedzenia, powolna śmierć ze smutku, a nawet przyjąć formę zachowań autodestrukcyjnych – wymienia i dodaje, że wszelkie te zachowania wynikają z rozpaczy i tęsknoty.
Nieludzkie traktowanie wymierzone jest nie tylko w psy i koty. Gryzonie, króliki, świnki morskie, fretki, żółwie... – Ile zwierząt tyle pomysłów, jak się ich pozbyć. I wszystkie szukają domu – komentuje Buszko. Jakiś czas temu poszukiwała domu dla szczurzynki hodowlanej znalezionej na ulicy. – Szczury to mądre zwierzęta. Skoro do tej pory opiekował się nią człowiek, to pomocy także szukała u ludzi. Na szczęście trafiła na takich, którzy byli na tyle przytomni, że zadzwonili po nas – opowiada. Dodaje, że szczurzynka musiała długo przebywać na ulicy, była bardzo chuda, miała wszy i świerzb. Ale udało się ją podleczyć i znalazła nowy dom.
Magda Buszko jest pracownikiem jednego ze schronisk. Ze zjawiskiem pozbywanie się zwierzaków spotyka się każdego dnia. Mimo to nie potrafi ukryć wzruszenia. – Płaczę nad losem każdego z tych zwierząt, którym przychodzi nam pomóc – mówi. Apeluje także o traktowanie zwierząt, jako żywych istot, które też czują i bardzo cierpią, jeśli nie mają rodziny. – Otwórzmy serca na los tych zwierząt, bo inaczej większość z nich nigdy nie zazna czegoś takiego jak dom. Spróbujmy pomóc chociaż jednemu czy dwóm, to już wtedy świat stanie się odrobinę lepszy przynajmniej dla tego jednego zwierzaka – prosi Buszko.
Pomóż znaleźć dom
– Najlepszym rozwiązaniem byłoby wziąć psiaka ze schroniska, zaopiekować się, dać mu dom – tłumaczy Zygmunt. Są tacy, co potrafią adoptować ich nawet kilka. Osoby, które jednak nie są w stanie zaopiekować się realnie zwierzakiem, mogą zaadoptować go wirtualnie. – W ten sposób i tak bardzo mu pomożemy: zapewnimy mu pożywienie, trochę lepsze warunki bytu, pieniądze mogą także iść na jego leczenie, albo sterylizację – wyjaśnia.
Adopcja Wirtualna to dobre rozwiązanie również dla tych, którzy nigdy nie mieli psa, a jednak trochę chcieliby mieć. Jak tłumaczy Zygmunt, wpłacając miesięcznie nawet drobną kwotę na konkretnego psa czy kota, nawiązuje się z nim więź. Sam również adoptował w ten sposób jednego czworonoga. – Czułem, że jest trochę mój, znałem jego historię, mogłem pojechać do schroniska i wziąć go na spacer – wspomina. Dodaje także, że kiedy ów psiak znalazł w końcu dom, poczuł stratę. - O każdego psiaka warto walczyć, żeby znaleźć mu dom – podsumowuje Zygmunt i zachęca do włączenia się w akcję „Zaginął dom”.
Monika Szafrańska, Wirtualna Polska, prywatnie szczęśliwa posiadaczka dwóch, niegdyś nieszczęśliwie błąkających się po świecie, psów najwierniejszej rasy „trochet” (trochę tego, trochę tego)