Żywność faszerowana chemią. Afera z rosyjskim miernikiem azotanów

Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski musiał zwołać konferencję, aby zapewniać, że nie ma żadnej afery. Największy przetwórca mięsa wieprzowego grozi pozwem autorowi testów. Takiego zamieszania narobił Marcin Bustowski, szef rolniczego związku "Solidarni", który od kilku tygodni publikuje w internecie filmy ze swoich amatorskich testów żywności.

Żywność faszerowana chemią. Afera z rosyjskim miernikiem azotanów
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Marcin Bustowski
Tomasz Molga

- Jesteśmy w perfidny sposób truci chemią, która znajduje się w żywności dostępnej w sklepach - przekonuje Bustowski, szef Związku Zawodowego Rolników Rzeczpospolitej "Solidarni". Mięso i inne produkty żywnościowe bada miernikiem wykrywającym azotany. Na jego filmach widać, że pomiary produktów pochodzących z polskich sklepów zaskakująco często wykazują wielokrotne przekroczenia norm.

Na jednym z filmów Bustowski pokazuje, że surowe mięso wieprzowe z marketu zawiera ponad 600 mg azotanów na kilogram produktu. Tymczasem polskie normy pozwalają na obecność zaledwie 300 mg. Dla porównania zbadał szynkę ze świeżo ubitej świni. Towar prosto od rolnika nie zawierał nadwyżki chemicznych ulepszaczy.

- W marketach nie ma żadnej kontroli. Od dwóch lat mówi się o powołaniu agencji bezpieczeństwa żywności, o przeprowadzaniu kontroli żywności. Ta fikcja ma straszne skutki. Proszę pojechać do szpitala onkologicznego i zobaczyć dzieci, młodych ludzi chorujących na raka. Lekarze mówią, że to zaczyna się od przetworzonego przemysłowo jedzenia - mówi WP Marcin Bustowski.

Minister rolnictwa reaguje. "To hejt, fałsz, oszustwo"

Filmy rozchodzą się po internecie, uzyskując milionowe zasięgi i dziesiątki tysięcy udostępnień. Podważają oficjalny przekaz producentów i ministerstwa rolnictwa, że polska żywność jest dobrze kontrolowana.

Jeszcze pod koniec sierpnia sprawę skomentował minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski. - Przed wyborami pojawiają się osoby, które próbują wmówić społeczeństwu, że żywność jest niezdrowa. Skandaliczne zarzuty bardzo szkodzą polskiemu rolnictwu i wprowadzają niepokój u konsumentów. Chcę ich uspokoić. Mamy najlepszą na świecie żywność, produkowaną pod pełną kontrolą jej bezpieczeństwa - zapewnił szef resortu rolnictwa na konferencji prasowej.

Dodał, że doniesienia internetowe opierają się na fałszu, hejcie i oszustwie. Ardanowski oburzył się, że do badań wykorzystywany jest rosyjski miernik firmy Soeks - a skoro jest z Rosji, to pewnie jest niewiarygodny.

Ministrowi wtórowali szefowie Inspekcji Sanitarnej i Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz Główny Lekarz Weterynarii. Zapewniali, że ostatnie badania 400 różnych próbek nie wykazały przekroczeń norm azotanów w mięsie.

Obraz
© Ministerstwo Rolnictwa | Materiały prasowe

Na zapewnieniach urzędników cieniem kładzie się raport Najwyższej Izby Kontroli. Kontrolerzy stwierdzają w nim, że "system badań nad dodatkami do żywności nie gwarantuje pełnego bezpieczeństwa" konsumentom. Laboratoria Inspekcji Sanitarnej mogą wykonać badania tylko w stosunku do 65 substancji dodawanych do żywności. Tymczasem wszystkich dozwolonych do stosowania jest 200. NIK przytoczył też dane, że przeciętny Kowalski pochłania wraz z jedzeniem 2 kg różnych chemicznych dodatków rocznie.

Afera z rosyjskim miernikiem. Blady strach padł na branżę

Marcin Bustowski opowiada, że właśnie po publikacji NIK zainteresował się miernikiem azotanów firmy Soeks. Kupił go w sklepie internetowym za ok. 500 zł. Rolnik zyskał w internecie wielu naśladowców. To dietetycy, lekarze czy zwolennicy ekologicznych produktów. Też kupili mierniki, a filmy z kolejnych testów rujnują wizerunek szacownych marek.

Znany producent parówek i wędlin grozi Marcinowi Bustowskiemu procesem sądowym. Prawnicy chcą, aby zaprzestał dalszych testów produktów ich marki. Z kolei związek producentów "Polskie Mięso" przekonuje, że miernik Soeks nie pokazuje właściwych wartości, a jedynym wiarygodnym źródłem badań azotanów są akredytowane laboratoria. Z kolei Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP wystosowało pełen oburzenia list o bezpodstawnym szkalowaniu polskich produktów.

Aferę trudno będzie zatrzymać. - W Polsce sprzedaliśmy już około 10 tys. mierników. Zainteresowanie nas zaskoczyło - mówi WP przedstawiciel firmy Soeks w Polsce. Potwierdza, że urządzenie powstało w Rosji, w firmie specjalizującej się w konstruowaniu mierników promieniowania. Co ciekawe, miernik początkowo miał służyć urzędnikom do badania produktów żywnościowych, które przejeżdżają przez granicę Federacji Rosyjskiej. Trafił jednak w gusta osób chcących sprawdzać walory zdrowotne produktów. Jest popularny w USA.

Miernik opiera się na opatentowanej technologii. Prąd elektryczny o wysokiej częstotliwości jest przesyłany przez miazgę produktu. Czujniki reagują na jony solne (azotany, fosforany itp.), które w mięsie mogą pochodzić np. od benzoesanu sodu, soli peklujących czy nitrytu. - Dlatego nasz miernik nie wykrył przekroczenia azotanów w szynce ze świeżo ubitej świni - wyjaśnia rozmówca.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (90)