PolskaŻycie noworodków zakażonych sepsą nie jest zagrożone

Życie noworodków zakażonych sepsą nie jest zagrożone

Życie trojga noworodków ze szpitala w
Rydułtowach, u których na początku miesiąca wykryto
sepsę, nie jest zagrożone - poinformowali lekarze.

Życie noworodków zakażonych sepsą nie jest zagrożone
Źródło zdjęć: © PAP

04.04.2008 | aktual.: 04.04.2008 16:18

Jak powiedział zastępca dyrektora szpitala Andrzej Kosteczko, dzieci krótko po urodzeniu ponownie trafiły do szpitala po tym, jak gwałtownie rozwinęły się u nich objawy zakażenia paciorkowcem beta-hemolizującym grupy B - w postaci posocznicy i zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych.

Powiatowy Inspektorat Sanitarno-Epidemiologiczny w Wodzisławiu- Śląskim, po wstępnym określeniu źródła zakażenia dzieci jako wewnątrzszpitalne, zawiadomił o tym prokuraturę w Wodzisławiu Śląskim. Śledczy rozpoczęli postępowanie wyjaśniające. Ewentualne śledztwo pod kątem sprowadzenia zagrożenia życia wielu osób może ruszyć w przyszłym tygodniu.

Stan dwojga dzieci urodzonych 17 marca określany jest jako dobry, stan dziecka urodzonego 25 marca - jako stabilny, jednak choroba u tego dziecka, jak i podjęcie leczenia, nastąpiły później - poinformowała dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach dr Anna Sachs.

Zaznaczyła, że wyniki badań genetycznych próbek bakterii, które pozwolą z dużym prawdopodobieństwem określić źródło zakażenia, będą znane w drugiej połowie przyszłego tygodnia. Wskazała jednak, że na oddziale ginekologiczno-położniczym szpitala stwierdzono m.in. pewne naruszenia w prowadzeniu higieny pacjentek.

"Dziennik" i "Super Express" napisały, że dzieci zachorowały na sepsę z powodu złych warunków sanitarnych na oddziale ginekologiczno-położniczym. Według sanepidu, na oddziale neonatologicznym, gdzie noworodki trafiały na noc, ciepła woda była cały czas, a dzieci były kąpane bez zakłóceń.

W dniach, gdy na świat przyszły zakażone później noworodki, na oddziale położniczo-ginekologicznym, gdzie przebywały ich matki - podczas dnia również ze swoimi dziećmi - wieczorami doszło do dwóch kilkugodzinnych przerwach w dostawach ciepłej wody. W tym czasie, według Sachs, personel powinien był zabezpieczyć pacjentkom inne sposoby utrzymania higieny.

Dyrekcja szpitala tłumaczy braki w wodzie koniecznością płukania sieci, by wyeliminować zagrożenie wywołującą sepsę bakterią - legionellą. Zdaniem sanepidu, w czasie dezynfekcji sieci wystarczy wykręcić sitka na kranach i prysznicach, co zrobiono, niepotrzebnie zabraniając jednak pacjentom dostępu do ciepłej wody.

Krótko po stwierdzeniu sepsy u dwojga dzieci, lekarze rydułtowskiego szpitala poinformowali o tym rodziców innych noworodków urodzonych tam pod koniec marca. W razie niepokojących objawów dzieci mają tam trafić z pominięciem zwykłej procedury, by jak najszybciej zdiagnozować stan ich zdrowia i ewentualnie podać odpowiednie antybiotyki.

Według Kosteczki, bakterie streptococcus agalactiae występują w okolicach narządów płciowych nawet u 30% kobiet. Zakażenie noworodków z Rydułtów mogło więc nastąpić podczas narodzin, jednak bakterie te, z jednej pacjentki na drugą lub na dzieci, mógł również przenieść personel.

Nie wiadomo na razie, czy dzieci zaraziły się bakterią od swoich matek. Jak dotąd, podczas zakończonych już badań dwojga z nich, nie wykryto bakterii, jednak jednej kobiecie po cesarskim cięciu podawano antybiotyki, co mogło zafałszować wynik. Wiadomo, że przed porodem u matek nie wykonano badań na obecność streptococcus agalactiae.

Sachs podkreśliła, że w Polsce takie badania, choć zalecane, nie są obowiązkowe. W przypadku wykrycia tej bakterii, przed porodem matkom profilaktycznie podawane są antybiotyki. Dodała, że szybka reakcja lekarzy ze szpitala w Rydułtowach i szybkie przewiezienie tam chorych dzieci, pozwoliło na zidentyfikowanie i opanowanie całości zagrożenia.

Według Kosteczki, leczenie dzieci po rozwinięciu się posocznicy i zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych trwa ok. trzech tygodni. Co najmniej do przyszłego tygodnia, kiedy znane już będą wyniki badań pobranych tam próbek bakteriologicznych, pozostaną zamknięte oba oddziały rydułtowskiego szpitala.

Jak poinformował wiceszef prokuratury w Wodzisławiu Śląskim prokurator Rafał Figura, zawiadomienie o zakażeniu dzieci sanepid przekazał prokuraturze w środę. W weekend przesłuchani mają zostać rodzice chorych dzieci. Ewentualne śledztwo pod kątem zagrożenia życia lub zdrowia poprzez spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego może ruszyć w przyszłym tygodniu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)