"Życie byłego kandydata na prezydenta jest zagrożone"
Iryna Chalip, białoruska dziennikarka opozycyjna i żona byłego kandydata na prezydenta w zeszłorocznych wyborach Andreja Sannikaua, ogłosiła, że życie polityka, odbywającego karę pięciu lat kolonii karnej, jest poważnie zagrożone.
28.09.2011 | aktual.: 29.03.2012 14:52
Przekazała też, że Sannikau przez adwokata wezwał do "ratowania wszelkimi sposobami" innego opozycjonisty Źmiciera Daszkiewicza. Mówiła o tym na wspólnej konferencji prasowej z obrończynią praw człowieka Aloną Tankaczową.
Kilka godzin po konferencji Tankaczowa powiedziała, że w środę z Daszkiewiczem, liderem opozycyjnej organizacji Młody Front, spotkał się adwokat. Zdaniem obrońcy, "obecnie można być nieco spokojniejszym" w sprawie jego bezpieczeństwa. Daszkiewicza przeniesiono do pojedynczej celi w kolonii karnej w Głębokiem (biał. Hłybokaje).
O sytuacji obu więźniów Chalip i Tankaczowa mówiły kilka dni po tym, jak opozycyjne portale internetowe podały informację o przeniesieniu Sannikaua z kolonii karnej w Nowopołocku do innej - w Bobrujsku. Mimo tej decyzji Sannikau nie trafił do Bobrujska, a przez kilka następnych dni Chalip nie mogła uzyskać informacji, gdzie znajduje się jej mąż.
W poniedziałek adwokat Sannikaua dowiedział się, że były kandydat jest w areszcie w Mohylewie i we wtorek się z nim spotkał. Sannikau przekazał, że wcześniej był w areszcie w Witebsku, gdzie był też Daszkiewicz. Współwięźniowie opozycjonistów przekonywali ich, że grożą im poważne problemy, mogą nie wyjść żywi z kolonii karnych, zostać pobici lub zabici przez innych skazanych.
Adwokat napisał oświadczenie o zagrożeniu dla życia i zdrowia polityka, po czym Sannikaua przeniesiono do pojedynczej celi.
Tonkaczowa podczas konferencji prasowej mówiła, że informacja o poważnej groźbie dla bezpieczeństwa i być może życia Daszkiewicza pochodzi z kilku źródeł. Apelowała do obecnych na spotkaniu dyplomatów, by podjęli wszelkie możliwe działania, aby dostać się do niego i przekonać o jego stanie.
Chalip i Tonkaczowa wskazały, że od dwóch tygodni nie ma wiadomości od innego opozycyjnego kandydata na prezydenta Mikoły Statkiewicza, skazanego na sześć lat kolonii karnej. Inny kandydat, przedsiębiorca Dźmitry Wus, skazany na 5,5 roku, został ostatnio przewieziony z kolonii karnej w Mohylewie do szpitala więziennego w Mińsku.
- Rozumiemy, że w odniesieniu do tej grupy ludzi coś się dzieje, ale nie rozumiemy, co - mówiła Tonkaczowa. - Stwierdzamy, że wzrosła presja na nich, co wywołuje nasze ogromne zaniepokojenie - dodała.
Sannikau, Statkiewicz i Wus zostali skazani w serii procesów dotyczących opozycyjnej demonstracji w Mińsku, która odbyła się 19 grudnia wieczorem, w dniu wyborów prezydenckich. Sądy uznały ich za winnych organizacji masowych zamieszek.
Daszkiewicz, aresztowany przed wyborami, był oskarżony o pobicie wraz z innym działaczem Młodego Frontu dwóch mężczyzn w Mińsku. Został skazany na dwa lata kolonii karnej. Podczas procesu twierdził, że bójka była zainscenizowana, a skazano go z powodów politycznych.