ŚwiatZwycięstwo Macrona to zwycięstwo Polski? Zaborowski: "Najlepszy możliwy wynik"

Zwycięstwo Macrona to zwycięstwo Polski? Zaborowski: "Najlepszy możliwy wynik"

Zwycięstwo Emmanuela Macrona w pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji to dobra wiadomość dla Polski i całej Europy - uważa dr Marcin Zaborowski z Visegrad Insight. Według eksperta, wynik drugiej tury jest właściwie przesądzony - Można już drukować zaproszenia dla nowego prezydenta V Republiki - mówi ekspert. Ale nie wszyscy są o tym przekonani.

Zwycięstwo Macrona to zwycięstwo Polski? Zaborowski: "Najlepszy możliwy wynik"
Źródło zdjęć: © Reuters
Oskar Górzyński

23.04.2017 | aktual.: 23.04.2017 22:55

Według prognoz ośrodków badań opinii publicznej, Macron wygrał I rundę wyborów we Francji i w pojedynku o prezydenturę zmierzy się z nacjonalistką Marine Le Pen.

Zdaniem dr. Marcina Zaborowskiego, zwycięstwo byłego ministra gospodarki w rządzie Francoisa Hollande'a, a obecnie niezależnego przedstawiciela ruchu "En Marche!", to z polskiego punktu widzenia optymalny scenariusz.

- To bardzo dobra wiadomość dla Europy i dla Polski, bo Macron był jedynym kandydatem z tej prowadzącej czwórki, który nie był prorosyjski i jedynym, który był zdecydowanie proeuropejski. To najlepszy scenariusz, jaki mogliśmy sobie wyobrazić - mówi w rozmowie z WP ekspert.

Jak dodaje, wynik drugiej tury głosowania jest niemal pewny. Według sondaży, Macron może liczyć nawet na ponad 30-punktową przewagę. Według jednego z ostatnich badań ośrodka Odoxa, przedstawiciel politycznego centrum ma szansę zdobyć 65 proc. głosów.

- Na 95 proc. następnym prezydentem V Republiki będzie Emmanuel Macron. Myślę, że spokojnie można już zacząć drukować zaproszenia do Polski dla nowego prezydenta. - zapowiada były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jak dodaje, szanse Le Pen są nikłe ze względu na to, że niemal wszyscy wyeliminowani kandydaci poparli Macrona. Zrobił to nawet kandydat prawicy Fillon, który zapowiedział, że odda swój głos na Macrona, by ocalić Republikę przed "przemocą i chaosem" Le Pen. Podobnie było w 2002 roku, kiedy do drugiej tury wyborów wszedł ojciec Marine Le Pen, Jean-Marie, lecz za sprawą mobilizacji umiarkowanych wyborców został zdecydowanie pokonany przez niepopularnego wówczas prezydenta Jacquesa Chiraca.

- Tymczasem tutaj zamiast Chiraca mamy młodego, energicznego, popularnego faceta, który dobrze radzi sobie z populistami - zauważa Zaborowski. - A Le Pen może liczyć jedynie na ok. połowę wyborców Melenchona. Musiałoby zdarzyć się coś wielkiego, by była w stanie wygrać - dodaje.

Pewności polskiego eksperta nie podziela jednak Martin Michelot, analityk Instytutu Europeum w Pradze. Jak zauważa Francuz, Le Pen może liczyć na dwa źródła głosów: część elektoratu Fillona oraz "głos protestu" wyborców Melenchona.

- Zauważmy, że choć Fillon, zapowiedział, że zagłosuje za Macronem, nie wezwał do tego samego bezpośrednio swoich wyborców. Nie bez przyczyny, bo duża część jego zwolenników to twardzi prawicowcy, którzy w Macronie widzą kontynuację rządów Socjalistów, w tym obecnej polityki imigracyjnej - mówi Michelot. Jak przewiduje, nawet jeśli były bankier i minister gospodarki wygra, nie będzie to koniec jego walki o władzę. W czerwcu odbędą się bowiem wybory parlamentarne, które mogą sprawić, że Macron będzie musiał podzielić się władzą z konserwatystami Fillona.

- To nie wpłynie jednak na politykę zagraniczną i europejską Francji, bo tu prezydent ma szerokie uprawnienia. Rewolucji w tej kwestii nie będzie - zapowiada ekspert.

Zmierzch establishmentu

Mimo że to, kto zostanie prezydentem Francji rozstrzygnie się dopiero 7 maja, to już teraz tegoroczne wybory są historyczne ze względu na klęskę dwóch głównych partii - Republikanów i Socjalistów - które od 1956 roku dominują na scenie politycznej. Ich kandydaci, Francois Fillon (19,5 proc.) i Benoit Hamon (6,5 proc.) nie dostali się do drugiej tury wyborów. To pierwsza taka sytuacja w historii V Republiki.

- Partie establishmentu odchodzą, ale Macron pokazał, jak można pokonać populistów, w jakiś sposób reprezentując główny nurt, ale będąc kandydatem niezależnym. Sądzę, że to początek odwrotu fali populizmu w Europie - ocenia Zaborowski.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
marine le penmarcin zaborowskiwybory we francji
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (52)