Zwolennicy Państwa Islamskiego świętują zwycięstwo Trumpa
Zwolennicy państwa islamskiego świętowali i nadal świętują zwycięstwo wyborcze Donalda Trumpa. Planują wykorzystać zaskoczenie Stanów Zjednoczonych, jako swoje narzędzie do propagandy i rekrutacji nowych bojowników - informuje Reuters.
14.11.2016 | aktual.: 14.11.2016 11:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Radykalni przywódcy islamscy komentując zwycięstwo Trumpa mówią, że to ułatwi im działanie. Jeden z przywódców w Afganistanie, Abu Omar Khorasani powiedział w rozmowie z Reutersem, że: "ten facet jest kompletnym wariatem. Jego nienawiść do muzułmanów uczyni nasze zadanie znacznie łatwiejsze". Obiecywał pokonanie radykalnego islamskiego terroryzmu tak samo, jak wygrali zimną wojnę - mówił Khorasani. Prezydenta Obamę określił jako umierkowanego niewiernego, który w porównaniu z Trumpem miał przynajmniej mózg.
Zdaniem większości islamskich radykalnych przywódców realizacja postulatów Trumpa z kampanii wyborczej może doprowadzić otwartych konfliktów i niepokojów. Ułatwi to na rekrutację nowych bojowników ISIS.
Z kolei szyicki duchowy przywódca z Iraku al Sadr Moqtada w swoim oświadczeniu stwierdził, że Trump nie rozróżnia islamskich ekstremistycznych grup od umiarkowanych.
Polityczny ruch reformatorski Sadra, który obejmuje tysiące zwolenników, jest zagorzałym przeciwnikiem radykalnych ruchów sunnickich IS i al Kaidy. Nigdy też nie prowadził ani nie promował ataków na Zachodzie.
Doradca irackiego rządu ds. ruchów sunnickich Hisham al Hashemi, twierdzi nawet, że słowa Trumpa mogą być wykorzystane przez Al Kaidę do rekrutacji bojowników. - Al Kaida znana jest z takiej strategii, polegającej na tym, że cytuje wypowiedzi Białego Domu i jego urzędników - mówi w rozmowie z Reutersem.
Ogłoszenie wyników wyborów w USA stało się okazją do głoszenia "dobrej nowiny" o upadku Ameryki. Niektórzy przywódcy ISIS twierdzą nawet, że Trump przybije ostatni gwóźdź do trumny USA, a świat jest na krawędzi wojny - pisze Reuters.
Oprac. M. Jaworska