"Związkowcy są na wczasach i machają do kamery"
Odrzucam w demokracji szantaż, zastraszenie i wymuszanie. Demokracja jest po to, żeby rozmawiać, a nawet spierać się, ale w dialogu i przy stole, a nie na ulicy i przez blokady. Demokracja, choć nie idealny, to jednak najlepszy system, jaki wymyślono. Czas więc na inne myślenie o Polsce po 90 burzliwych latach. Czas skończyć z wyszarpywaniem z Niej wszystkiego dla własnego interesu. W polityce zresztą też. Ja nawet z wrogami politycznymi jestem w stanie się pogodzić, jeśli to będzie lepsze dla Polski.
To nieczysta gra, kiedy dla celów politycznych i popularności, nie patrząc na Polskę, odrzuca się rozmowę, a łamiąc prawo wybiera się okupacje i szantaże medialne. I już się nie pamięta, że przez wiele miesięcy można było siedzieć przy stole, negocjować, demokratycznie się spierać, a teraz – dla własnego intersu – wszystko się zrywa, neguje i odrzuca. Lepiej powczasować i pomachać do kamery w okupowanym biurze. Nie na tym związkowość polega! Żaden związek nie jest państwem w państwie i też musi stosować prawo.
Czuję się związkowcem, bo od Związku wszystko się przecież zaczęło. Nie mogę jednak milczeć, jak na naszych oczach niszczona jest koncepcja związkowa, koncepcja obrony pracowników na drodze demokratycznej. Mogę się zgadzać z wszystkimi protestującymi, rozumieć ich postulaty, ale nie mogę zgodzić się na żerowanie na czyjejś biedzie czy frustracji w walce politycznej, w atakowaniu rządu. Tego samego rządu, z którym przed chwilą negocjowało się więcej i dłużej niż ze wszystkimi innymi.
Mieliśmy piękne radosne święto Polski Niepodległej. 90 lat bardzo bogatych w wydarzenia – głównie trudne i tragiczne, ale też piękne i wielkie. Jest więc z czego się cieszyć, że możemy pisać nową lepszą historię Polski demokratycznej. Nie wszyscy tak myślą. Polska świętowała, Polacy się cieszyli, pokazali narodowego ducha, ale w świat poszła informacja jedna: prezydent Kaczyński dzieli, nie zaprasza wszystkich, rozgrywa Święto Polski dla własnych celów. I wcale nie chodzi o mnie. Mam wiele innych pomysłów na siebie niż bale i koncerty. Chodzi o Polskę. Czy trzeba koniecznie w obliczu ważnej rocznicy i zwycięstwa, w wolnej już Polsce naród dzielić? Nie można zacisnąć zębów i wystąpić razem? To ja mogę się czuć obrażony zarzutami, nie szanowaniem wyroków sądów w mojej sprawie. Byłem w stanie wznieść się ponad te urazy. Kiedy ja używałem mocnych słów, nawet nieładnych, to tylko w obronie własnej, w reakcji, kiedy ktoś nadepnął mi na odcisk. Jako chrześcijanin i patriota zawsze jestem gotowy do wyciągnięcia
ręki, do mówienia jednym głosem wobec świata, do zgody dla Polski. Dałem temu dowód zapraszając Prezydenta i proponując opracowanie wspólnych form współpracy z Kancelarią w związku z moimi obchodami rocznicy Nobla w Gdańsku. Nie było zainteresowania. Liczą się własne ambicje. Zaproszenie jest aktualne. Nie róbmy znów wstydu Polsce przed światem.
Nie wszyscy tak myślą. Wolą swoje wybryki. Już tyle razy boleśnie dla Polski przekonywaliśmy się na co stać PiS. Już nawet nie chce się o tym pisać. Widzę jednak, że trzeba do znudzenia powtarzać, powtarzać i powtarzać- ku przestrodze i dla dobra Polski. Najlepszy przykład mieliśmy w skandalicznym wystąpieniu posła PiS o nowym prezydencie USA. I nic go nie tłumaczy. Nic też nie tłumaczy PiS, bo takie wypowiedzi to efekt filozofii PiS, fundamentów tej partii. A te fundamenty to paranoiczna wizja świata, w którym wszyscy poza własną okopaną twierdzą to wrogowie czyhający na nas. Tak budowali od początku swoją partię bracia Kaczyńscy. Wykorzystali frustracje ludzi, kompleksy, obawy. Bez takich wizji i ciągłego dzielenia, konfliktowania nie istnieją.Nie ma tu miejsca na budowę, na konstrukcję pozytywną świata.
Mam zamiar wychodzić ponad takie wąskie i małe myślenie, bo widzę, ile spraw w Polsce i Europie jest do zrobienia. Zachęcam Was do takiego myślenia o Polsce. 90 lat było burzliwych, czas na spokojniejsze mądrze budowane czasy, w zgodzie narodowej, w porozumieniu. Bez szantażu, negowania i burzenia. A wszystko w ramach demokracji. Twardej, czasem głośnej i krzykliwej, spierającej się, ale zawsze w granicach prawa i dla dobra Polski.
Lech Wałęsa dla Wirtualnej Polski