Związkowcy: Grad zostaje, to nieszczęście dla stoczni
Związkowcy ze stoczni w Szczecinie i Gdyni krytycznie oceniają decyzję premiera Donalda Tuska o pozostawieniu Aleksandra Grada na stanowisku ministra skarbu. Mówią, że postulat o odwołanie Grada jest nadal aktualny.
08.09.2009 | aktual.: 08.09.2009 18:10
- Grad od lenistwa poprzez kłamstwa sprawił, że w przemyśle stoczniowym nic się nie dzieje i nic dziać się nie będzie. Grad ma jedną ideę - sprzedać stocznie, żeby pozbyć się problemu. Jego intencje mają tylko ten jeden cel. Premier w tym co dzisiaj powiedział staje się niewiarygodny - uważa Przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Pomorza Zachodniego Mieczysław Jurek.
Jak dodał, "premier Tusk mówił wcześniej, że jeśli ktoś ma pomysł na ratowanie przemysłu stoczniowego, niech go zgłasza". - My związkowcy z Solidarności zgłaszaliśmy takie propozycje, na przykład powołania grupy ekspertów do zanalizowania sytuacji stoczni i sposobu wyjścia z kryzysu. Jednak bez odzewu - stwierdził szef zachodniopomorskiej "S".
Przewodniczący powiedział, że związkowcy z Solidarności z ministrem Gradem rozmawiać nie będą, bo jest on "nieszczęściem dla stoczni". Zaznaczył, że niepokoi ich sama obecność Grada na stanowisku ministra w sytuacji, gdy planowana jest prywatyzacja zakładów. - Boimy się, że pracownicy z innych firm zostaną na lodzie tak jak stoczniowcy - dodał.
Przewodniczący "Solidarności 80" ze Stoczni Szczecińskiej Nowa Jacek Kantor powiedział, że jest "totalnie rozczarowany" i zawiedziony decyzją premiera w sprawie Grada. - Cały czas oszukiwano nas w tym, że coś w sprawie stoczni się robi. Liczyliśmy na nowe spojrzenie w ministerstwie na sprawy stoczniowe. To, że Grad zostaje, dla nas źle wróży - stwierdził.
Kantor dodał, że dymisja ministra Grada nie jest dla związkowców głównym celem, ale obawiają się, żeby nieudolność, jaką wykazał przy stoczniach, nie zmarnowała w procesie prywatyzacji tego, co zostało. Według Kantora, związkowcy chcą rozmawiać o sprawach stoczni z premierem Tuskiem.
Niezadowolenia z decyzji szefa rządu o pozostawieniu Grada na stanowisku ministra skarbu nie kryje OPZZ z gdyńskiej stoczni.
- Oczekiwaliśmy dymisji Grada, który przed ostatnimi wyborami do europarlamentu kłamał, zapewniając nas, że jest pewny inwestor dla stoczni. To była wielka mistyfikacja, wszystko po to, że sprawę przeciągnąć w czasie i żeby Platforma Obywatelska uzyskała dobry wynik wyborczy - powiedział z kolei przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej (należącego do OPZZ) w Stoczni Gdynia, Jan Gumiński.
Z kolei wiceprzewodniczący "Solidarności" w Stoczni Gdynia Aleksander Kozicki stwierdził, los ministra dla jego związku jest "głęboko obojętny". - Nas nie interesują zmiany kadrowe, lecz program dla stoczni, takie rozwiązania, które przyniosą miejsca pracy. Myśmy już przeżyli wiele gabinetów rządowych, a nasza sytuacja, jest taka, jaka jest. Teraz po stoczni biegają tylko koty i fruwają mewy - dodał związkowiec.
Premier zapowiadał w przeszłości, że jeśli do końca sierpnia nie uda się dokończyć z sukcesem sprzedaży stoczni Gdynia i Szczecin, minister Grad pożegna się ze swoim stanowiskiem.
We wtorek Tusk przeprosił opinię publiczną za swoją deklarację zapowiadającą dymisję ministra skarbu. Wycofanie się ze swoich wcześniejszych słów motywował tym, że przed ministrem skarbu są ważne zadania - m.in. zagospodarowanie majątku postoczniowego, finalizacja sprawy Eureko oraz ambitny plan prywatyzacji.