Zuzanna M. i Kamil N. nie okazują emocji
Po brutalnym zabójstwie małżeństwa Jerzego i Agnieszki N. w Rakowiskach, ani Kamil N. ani Zuzanna M. nie okazali emocji - poinformowała Wirtualną Polskę Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Prokuratura czeka na wyniki badań toksykologicznych pary nastolatków na zawartość narkotyków we krwi.
19.12.2014 | aktual.: 12.06.2018 14:27
Można było zakładać, że Kamil N. załamie się, będzie okazywać emocje lub zacznie obwiniać swoją dziewczynę o tragedię w jego domu. Jak jednak informuje nas prokuratura, para cały czas mówi o współudziale, nie kierując żadnych zarzutów przeciwko sobie. Na pytania odpowiadają "beznamiętnie". Syk-Jankowska podkreśla, że nie można powiedzieć, że opowiadają o zabójstwie z satysfakcją. Ich relacja i odpowiedzi są raczej "suche". Zachowują się, jakby byli obok tragedii.
Jan Gołębiowski, psycholog kryminalny, mówił Wirtualnej Polsce, że do tego, co mówią sprawcy po zatrzymaniu, należy podchodzić z dystansem. - Pytanie, jakiej reakcji należałoby się spodziewać, czy tego, że będzie płakała, lamentowała? Znamy sprawców, którzy odczuwają emocje pozytywne, chwalą się swoim czynem. Być może opowiadała bez współczucia czy skruchy, ale to mógł być objaw mechanizmu, który w psychologii nazywamy dysocjacyjnym, takiego odcięcia, zdystansowania się, odrealnienia, jakby sprawca był za szybą. To mógł być przejaw szoku po zatrzymaniu - stwierdza.
- Dziewczyna zajmowała się poezją, jest więc z natury ekspresyjna, opisywała swoje stany wewnętrzne, przelewała je na papier i publikowała, także w mediach internetowych o zasięgu globalnym. Dlatego takie chłodne opowiadanie trochę do niej nie pasuje, ale została zatrzymana, sprawa jest bardzo poważna, grozi jej dożywocie, na pewno zdaje sobie z tego sprawę, może być w szoku - komentuje psycholog policyjny.
Wątpliwości eksperta budzą też opowieści zatrzymanych o skrupulatnym planowaniu zbrodni. - Zuzanna M. pozowała na intelektualistkę, oboje nastolatkowie mieli zdolności intelektualne, żeby lepiej to morderstwo zorganizować, bardziej kalkulatywnie: wyrobić sobie alibi, zatrzeć ślady, np. podpalić dom, żeby opóźnić znalezienie zwłok, albo upozorować napad rabunkowy, byle nie dać się złapać, jeśli rzeczywiście wcześniej powzięli zamiar o morderstwie. Tutaj nic takiego nie miało miejsca, drzwi domu zostawili otwarte, ściany były umazane krwią... Sprawa była tak ewidentna, że nastolatków zatrzymano w ciągu kilkunastu godzin. Ich zachowanie było bardzo niedojrzałe, co pasuje do tej kategorii wiekowej - wskazuje.
Rzeczniczka prokuratury odniosła się też do aktu oskarżenia przeciwko Zuzannie M. z 30 października 2014 r., dotyczącego molestowania 15-latki. Tłumaczy, że nie ma tu mowy o zmuszaniu małoletniej przez Zuzannę M., tak jak to podawały niektóre media. Zarzut dotyczy obcowania płciowego oraz do poddania się innym czynnościom seksualnym z osobą poniżej 15 lat. Współżycie było za obopólną zgodą, a zawiadomienie o przestępstwie złożyli rodzice piętnastolatki.
W takim przypadku prokuratura też nie ma obowiązku informowania szkoły ani kuratorium o akcie oskarżenia wobec ucznia, tym bardziej że sprawa jest delikatna. Jak dowiedzieliśmy się w Sądzie Okręgowym w Lublinie, sprawa będzie dalej rozpatrywana w lutym.
Przemysław Olesiejuk, dyrektor pierwszego liceum Zuzanny M., w rozmowie z TVN24 mówił, że dziewczyna od samego początku była objęta opieką pedagoga. Mówił, że od momentu, kiedy pojawiła się w szkole, pojawiły się problemy, wkroczył pedagog szkolny.
Dyrektor dodał, że proponowano dziewczynie opiekę poradni psychologicznej, ale nastolatka nigdy się tam nie zgłosiła, a "nikogo do takiej pomocy zmusić nie można". Zuzanna M. mogła jedynie dobrowolnie zgłosić się do placówki.
Dyrektor I LO mówił, że największe kłopoty dziewczyna sprawiała podczas lekcji. Utrudniała ich prowadzenie. - Później zaczęliśmy się dowiadywać o jej innych sprawach, które dzieją się wokół Zuzanny, a nie dotyczą stricte szkoły. Spotkania wieczorne z innymi rówieśnikami, wyjazdy na koncerty. Pojawiły się obawy, że może się dziać tam coś złego - dodaje. Jak podkreśla, opiekunowie Zuzanny M. byli informowani o wszystkim.
Makabryczna zbrodnia nastolatków
Do zbrodni doszło w nocy z 12 na 13 grudnia w domu małżonków N. w Rakowiskach, pod Białą Podlaską. Zuzanna M. oraz 18-letni Kamil N. przyznali się do zabójstwa rodziców Kamila - Jerzego i Agnieszki N. We wtorek zostali aresztowani.
Rodzicom Kamila zadano po kilkanaście ciosów nożem. Zabójcy posługiwali się trzema nożami.
Wstępne wyniki sekcji zwłok wskazują, że w przypadku kobiety śmiertelna okazała się rana zadana w przedramię i przerwanie tętnicy przedramienia. Natomiast mężczyzna zmarł wskutek ciosów zadanych w brzuch.
Zamordowany 48-letni Jerzy N. był funkcjonariuszem Straży Granicznej w stopniu pułkownika, 42-letnia Agnieszka N. - nauczycielką.
Kamil N. i Zuzanna M. - uczniowie liceów w Białej Podlaskiej - byli parą. Według składanych przez nich wyjaśnień, rodzice Kamila nie akceptowali ich związku. Jak mówiła Syk-Jankowska pomysł zabicia małżonków pojawił się w trakcie oglądania przez 18-latków filmów, przepełnionych przemocą i agresją.
Początkowo był to żart, ale z czasem uznali, że ten żart może przyjąć formę faktów i zaczęli planować to zabójstwo. Jak wyjaśniła Zuzanna M. zaplanowali je krok po kroku, kupili np. lateksowe rękawiczki, które znaleziono na miejscu zbrodni.
Nie ujawniono innych szczegółów opisywanego przez 18-latków zabójstwa, ponieważ są bardzo drastyczne.
Zarzuty utrudniania śledztwa w sprawie zabójstwa małżeństwa N. usłyszało dwoje 19-latków Marcin S. oraz Linda M. Według śledczych para, działając wspólnie i w porozumieniu, utrudniała postępowanie karne, pomagając Kamilowi N. i Zuzannie M. w uniknięciu odpowiedzialności karnej i zacieraniu śladów przestępstwa. Bezpośrednio po zabójstwie przewieźli oni samochodem z Rakowisk do Krakowa Kamila N. oraz Zuzannę M. Zabrali ze sobą plecak, w którym były narzędzia zbrodni, rękawiczki oraz zakrwawione ubrania sprawców. Obie pary już wcześniej uzgodniły i zaplanowały wyjazd.
Marcin S. i Linda M. nie przyznali się do zarzucanych im czynów, choć potwierdzili, że podróżowali do Krakowa z podejrzanymi o zbrodnię Kamilem N. i Zuzanną M.
Marcin S. jest studentem inżynierii i zarządzania, Linda M. studentką malarstwa, oboje uczą się w Poznaniu, są mieszkańcami Wielkopolski. Kamila N. i Zuzannę M. poznali podczas wakacji.
Wobec Marcina S. prokurator zastosował poręczenie majątkowe w kwocie 10 tys. zł, a wobec Lindy M. dozór policji. Prokurator uznał, że skoro stawili się na policji i złożyli obszerne wyjaśnienia uwagi, takie środki zapobiegawcze wystarczą. Parze grozi do pięciu lat więzienia.
Śledztwo w sprawie zabójstwa małżeństwa N. prowadzi oddział prokuratury okręgowej w Białej Podlaskiej.
Za zabójstwo kwalifikowane (więcej niż jednej osoby), jakie zrzucono Kamilowi N. i Zuzannie M., grozi co najmniej 12 lat więzienia. Kolejnym progiem jest 25 lat, a maksymalny wymiar kary - dożywocie.