Zuchwały damski bokser grasuje po Oruni. Poszukuje go policja
Nieznany sprawca zaatakował ciężarną kobietę w biały dzień w Gdańsku-Oruni. Mężczyzna uderzył przyszłą matkę w twarz i spokojnie poszedł dalej. Zdarzenie miało miejsce nieopodal komisariatu policji.
17.09.2014 | aktual.: 17.09.2014 16:07
We wtorkowe popołudnie doszło do zaskakującego ataku w gdańskiej Oruni. Do kobiety w zaawansowanej ciąży podszedł mężczyzna i całkowicie bez powodu uderzył ją w twarz. W efekcie ciosu przyszła mama upadła na ziemię. Sprawca zwyczajnie, jak gdyby nic się nie stało, poszedł dalej. Cała scena rozegrała się niecałe 500 metrów od najbliższego komisariatu policji.
Sprawca zaatakował kobietę z zaskoczenia, nic nie mówił, nic nie wyrywał. Uderzył i odszedł. Przyszła mama straciła równowagę i upadła w krzaki. Poza rozbitymi okularami nie zanotowała większych strat. Poszkodowana natychmiast wybrała nr 112. Mimo że posterunek policji znajduje się kilka przecznic dalej to na przyjazd patrolu musiała czekać – wedle swoich słów – ponad pół godziny. Kobieta złożyła zeznania na komisariacie.
- Po otrzymaniu zgłoszenia, policjanci przyjechali na miejsce zdarzenia. Przepytali pokrzywdzoną kobietę i ustalili rysopis sprawcy. Przeszukali pobliski teren, jednak po sprawcy nie było już śladu. Funkcjonariusze rozmawiali także ze świadkiem całego zajścia. Sprawdzono również monitoring – powiedziała Aleksandra Siewert, rzecznik gdańskiej policji. Stróżom prawa nie udało się na razie złapać napastnika.
To nie pierwszy wypadek tego typu w Trójmieście w ciągu ostatniego roku. Do podobnego zdarzenia doszło w maju w Gdańsku-Wrzeszczu. Mężczyzna idąc ul. Partyzantów atakował przypadkowych ludzi. Wówczas poszkodowane zostały cztery osoby - trzy kobiety i mężczyzna. Napastnika udało się schwytać dzięki zapisowi nagrania z miejskiego monitoringu.
Sprawcy postawiono zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej dwóch osób oraz spowodowania obrażeń ciała dwóch kolejnych. Mężczyzna nie wypierał się swoich działań i przyznał się do zarzucanych mu czynów. Prokuratorskie śledztwo wykazało wówczas, że 27-latek był wcześniej hospitalizowany w szpitalu psychiatrycznym. Kilka dni przed napadami odstawił leki. Decyzją sądu trafił wówczas na trzy miesiące do aresztu.
Gdańska dzielnica Orunia od wielu lat cieszy się złą sławą. Wedle statystyk Komendy Miejskiej Policji, to właśnie Komisariat I wiedzie niechlubny prym w wielu przestępstwach, m. in. w kradzieżach z włamaniem oraz rozbojach i wymuszeniach.