Zróbmy biznes na azbeście
Szefowie kopalni Bogdanka na Lubelszczyźnie postanowili zarabiać nie tylko na tym, co spod ziemi wydobędą, ale także na tym, co mogliby tam umieścić. Plan wydaje się genialny: w starych, wyeksploatowanych wyrobiskach składować toksyczny azbest, którego są w całej Polsce miliony ton.
05.10.2009 | aktual.: 05.10.2009 11:46
Czy ten pomysł nie jest wart rozważenia także w naszym regionie? Być może, tyle że w śląskich spółkach węglowych nikt się nim jak dotąd nie zainteresował.
Natomiast w Bogdance nie marnują czasu. -Rozmawialiśmy już o sprawie z wicepremierem Pawlakiem, postulując stosowne zmiany w prawie górniczym i geologicznym. Wiemy, jak bezpiecznie składować azbest pod ziemią, i chcemy na tym zarobić - przyznaje w rozmowie z nami Zbigniew Stopa, wiceprezes ds. technicznych spółki Lubelski Węgiel, właścicielki Bogdanki. Zapowiada też, że jeśli pomysł wypali, jego firma będzie skłonna podzielić się wypracowaną przez siebie technologią składowania azbestu pod ziemią z naszymi kopalniami.
Tyle że przedstawiciele śląskich spółek węglowych zgodnie przyznają, iż do tej pory nie brali pod uwagę takiej możliwości. Do pomysłu zarządu "Bogdanki" podchodzą z rezerwą.
- Dopóki nie zapoznamy się ze szczegółami tego projektu, trudno nam go komentować - mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.
Pomysł ze składowaniem azbestu ma kilka kapitalnych zalet. Po pierwsze, kilkaset metrów pod ziemią ta toksyczna substancja, która jest praktycznie niezniszczalna, nie zatruwałaby środowiska. Po drugie, wykorzystano by powtórnie już zdegradowane tereny, którymi są stare kopalniane chodniki. Zniknąłby też problem protestów społecznych, które towarzyszą otwieraniu każdego nowego naziemnego składowiska. No i kwestia pracy oraz pieniędzy: dofinansowanie, które na usuwanie azbestu można zdobyć z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska oraz w ramach unijnego Regionalnego Programu Operacyjnego, mogłyby zasilić budżet kopalń i, po przeszkoleniu, dać pracę wielu górnikom.
Śląskie kopalnie mogłyby zarobić miliony na składowaniu azbestu
Dwadzieścia trzy lata - tyle czasu mamy jeszcze na pozbycie się z naszego otoczenia szkodliwego azbestu. Przyjęty w połowie lipca przez Radę Ministrów "Program oczyszczania kraju z azbestu na lata 2009- 2032" zakłada, iż w tym właśnie czasie zneutralizowanych zostanie około 14,5 miliona ton tego niebezpiecznego dla zdrowia surowca (ponad 700 tys. ton znajduje się na terenie naszego regionu).
Opracowana przez specjalistów z lubelskiej kopalni Bogdanka metoda składowania azbestu w wyeksploatowanych szybach górniczych prawdopodobnie pozwoliłaby - zastosowana na większą skalę w śląskich kopalniach - raz na zawsze rozwiązać problem azbestu, przysparzając nam przy okazji niemałych dochodów.
Dziś głównym sposobem neutralizowania azbestu jest gromadzenie go w specjalnych składowiskach. W województwie śląskim są cztery takie składowiska, a docelowo ma ich być sześć.
- Te sześć składowisk ma przyjąć wszystkie odpady zawierające azbest z całego województwa - szacuje Jerzy Kopyczok, zastępca Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska.
Być może jednak zamiast budować nowe wysypiska azbestu na powierzchni , lepiej byłoby zaadaptować do tego celu nieużywane od lat albo wyczerpujące się właśnie kopalniane wyrobiska?
Promujący pomysł gromadzenia azbestu pod ziemią mendżerowie z Bogdanki już zabiegają o wsparcie u wicepremiera Władysława Pawlaka i w Ministerstwie Ochrony Środowiska. Ich plan wzbudził zainteresowanie rządu, co potwierdził nam kilka dni temu Bernard Błaszczyk, podsekretarz stanu w MOŚ, a wczoraj Zbigniew Stopa, wiceprezes ds. technicznych spółki Lubelski Węgiel, właściciela kopalni Bogdanka.
Stopa podkreśla społeczne i ekologiczne zalety swego projektu. - Budowa naziemnych składowisk azbestu zwykle wywołuje protesty ludzi mieszkających w sąsiedztwie. Poza tym wskutek erozji składowany tam azbest może zostać odkryty - mówi Stopa. - A my oferujemy rozwiązanie, które załatwia sprawę raz na zawsze. Jak dodaje, kluczowym dla podjęcia decyzji o wcieleniu tego pomysłu w życie będzie zniesienie obowiązujących dziś opłat za składowanie odpadów pod ziemią.
Co nie mniej ważne, wiceprezes Lubelskiego Węgla liczy też, że jego kopalnia sporo na azbeście zarobi. Jak dużo? Tego na razie nie chce zdradzić.
Skąd miałyby pochodzić pieniądze, które chce zarobić Bogdanka? W myśl rządowego programu, koszt unieszkodliwiania azbestu ma pokryć gmina (np. z dotacji i funduszy - narodowego i wojewódzkiego - ochrony środowiska), przy udziale właścicieli nieruchomości, z których pochodzić będzie ten materiał. Istniałaby też szansa na dofinansowanie przedsięwzięcia z puli unijnego Regionalnego Programu Operacyjnego.
Gdyby program składowania azbestu został uruchomiony w śląskich kopalniach, potencjalne zyski mogłyby sięgać dziesiątek, a nawet setek milionów złotych. Wystarczy wziąć pod uwagę fakt, że dziś zneutralizowanie tony azbestu kosztuje od 400 do 600 zł, a na Górnym Śląsku i w sąsiednich regionach Polski - Małopolsce, Dolnym Śląsku, Świętokrzyskiem, Opolszczyźnie i Łódzkiem - jest kilka milionów ton azbestu do usunięcia. Co nie mniej istotne, w tych regionach nie wybudowano jeszcze nawet połowy zaplanowanych składowisk.
Istotny jest też fakt, że takie przedsięwzięcie tylko z pozoru byłoby u nas rewolucją. Przez długie lata do tutejszych kopalń trafiały pyły dymnicowe z elektrowni. - Gdy znaleziono inny sposób na ich zagospodarowanie, przestaliśmy je przyjmować - mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Jak jednak przyznaje, w koncernie do tej pory nie analizowano możliwości składowania w podziemnych wyrobiskach azbestu. To samo usłyszeliśmy od Zbigniewa Madeja, rzecznika Kompanii Węglowej.
Być może nadszedł czas, żeby zaczęli się jednak nad tą sprawą zastanawiać, tym bardziej że prawo górnicze i geologiczne, podobnie jak ustawa o odpadach, a także rozporządzenia ministrów gospodarki i ochrony środowiska, nie wykluczają składowania azbestu pod ziemią. Także wspomniany rządowy program oczyszczania kraju z azbestu mówi o budowie podziemnych składowisk tego materiału.
- Oczywiście trzeba pamiętać, że azbest można składować wyłącznie w kwaterach spełniających wymogi składowisk odpadów niebezpiecznych. Kopalnie musiałyby uzyskać taki status dla wytypowanych wyrobisk. Trzeba by też opracować odpowiednią technologię takiego składowania azbestu - przypomina Gabriela Lenartowicz, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.
W "Bogdance" taką technologia już mają. - Szczegółów nie zdradzę. To nasze know-how. Jeśli jednak pomysł wypali, to możemy podzielić się tą technologią ze Śląskiem. Przecież nie jesteśmy w stanie przyjąć azbestu z całego kraju - mówi Stopa.
Pył azbestowy może wywołać raka
W latach 70. i 80. azbest był masowo stosowany w polskim budownictwie - ze względu na dużą odporność na czynniki chemiczne, wysoką temperaturę i ścieranie, a także słabe przewodzenie ciepła i prądu. Produkowano też z niego tkaniny ogniotrwałe, elementy silników, klocki hamulcowe, a nawet filtry w przemyśle farmaceutycznym. Zagrożenie dla zdrowia ludzi i środowiska stwarzają wyłącznie odpady azbestowe w postaci pylistej. Pokryta farbą azbestowa płyta izolacyjna nie jest groźna (zmieszany z ziemią azbest również jest niegroźny, nie ulega bowiem wymywaniu, a zatem nie może przenikać do wód gruntowych). Jeśli jednak zacznie się kruszyć, maleńkie włókna mogą być wdychane z powietrzem, a po przeniknięciu do układu oddechowego - wywoływać pylicę azbestową, międzybłonniak, nowotwór płuc i oskrzeli.