"Zrobiła się totalna cisza". Wstrząsające relacje po morderstwie w Spytkowicach
- Boimy się. Dopóki go nie złapią, nie będziemy spać spokojnie - mówią nam mieszkańcy Spytkowic. W środę wieczorem we wsi doszło do podwójnego morderstwa. Ofiary to Stanisława M. i jej córka Elżbieta M. O zbrodnię podejrzewany jest 54-letni Mirosław Marek. Ściga go policja w całym kraju. Trwa walka z czasem, śledczy podejrzewają, że zbieg ucieka w stronę Niemiec.
Według relacji sąsiadów, Mirosław Marek to syn zamordowanej Stanisławy (73 lata) oraz brat Elżbiety (48 lat). Młodsza kobieta była bibliotekarką w oddalonej około 5 kilometrów od Spytkowic szkole.
Jak dowiedziała się nieoficjalnie Wirtualna Polska, służby zaalarmowała wicedyrektor szkoły. Zadzwoniła na numer alarmowy 112 z informacją, że z pracownicą biblioteki nie ma kontaktu. Z kolei według "Gazety Krakowskiej" w tym samym czasie pod dom bibliotekarki podjechał jeden z pracowników szkoły, który miał przez okno zobaczyć ciało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dyrekcja ani przedstawiciele szkoły w czwartek nie chcieli komentować tych doniesień i rozmawiać o sprawie. Prawnik współpracujący z placówką kazał kontaktować się z prokuraturą.
Oficjalny komunikat śledczych jest następujący:
- Śledztwo w sprawie zabójstwa dwóch osób prowadzi Prokuratura Rejonowa w Wadowicach. Zwłoki pokrzywdzonych zostały ujawnione wczoraj (w środę - red.) w jednym z budynków w Spytkowicach. Były prowadzone na miejscu oględziny z udziałem prokuratora. Zakończyły się w czwartek nad ranem. W ich wyniku prokurator zabezpieczył prawdopodobne narzędzie zbrodni, którym była siekiera - powiedział prokurator Janusz Kowalski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Morderstwo w Spytkowicach. Mieszkańcy się boją
Mieszkańcy Spytkowic z którymi rozmawiała Wirtualna Polska są wstrząśnięci tragedią. - Wczoraj tutaj zrobiła się totalna cisza, ludzie bali się wychodzić z domów. Wszyscy byli przerażeni - usłyszeliśmy we wsi.
- Znałam tę rodzinę, mamę bardzo dobrze. To była bardzo spokojna osoba, miła, grzeczna. Bardzo przyzwoita rodzina, nie kłócili się. Natomiast wszyscy wiedzieli, że jej syn miał problemy psychiatryczne i lubił czasami wypić. Ale żeby doszło do takiej tragedii? - dodaje kolejna mieszkanka, która prosiła o anonimowość.
- Na kolędzie go nie widywałem. Rodzina była bardzo pobożna, chodzili do kościoła, z sąsiadami miała świetne relacje. To dla nas ogromny szok. Dopiero dzisiaj mi ludzie powiedzieli o tym, co się stało - mówi z kolei ks. Józef Piwowarski, proboszcz parafii w Spytkowicach.
Na czwartek została zaplanowana sekcja zwłok zamordowanych kobiet. Podejrzewany o zabójstwo mężczyzna jest poszukiwany przez policję. Mirosław Marek może poruszać się samochodem jego siostry - białym nissanem Micra o numerze rejestracyjnym KWA 45544.
Jak czytamy w opublikowanym komunikacie, 54-latek ma około 190 cm wzrostu. Waży około 100 kg. Jest muskularnej budowy ciała. Może być niebezpieczny.
"Mężczyzna może poruszać się w kierunku granicy z Niemcami samochodem osobowym nissan micra o numerze rejestracyjnym KWA 45544 w kolorze białym" - przekazała policja.
Czytaj też: