"Zrób bombę w kuchni swej mamy"
Terrorystyczne grupy działające pod szyldem Al-Kaidy są dziś w stanie zaatakować w dowolnym punkcie globu. Zamach w Szwecji pokazał jak wielkie zagrożenie stanowią terroryści pochodzący z arabskiej mniejszości mieszkającej w Europie. Al-Kaida zachęca samodzielnych ochotników do walki. Ich magazyn uczy, jak "zrobić bombę w kuchni swej mamy". Nowe zagrożenia na Starym Kontynencie analizuje dla Wirtualnej Polski Tomasz Otłowski.
Ataki terrorystyczne w Sztokholmie wstrząsnęły Szwedami. I nic dziwnego - kraj, uznawany za oazę politycznego, ekonomicznego i socjalnego bezpieczeństwa w Europie, dołączył właśnie do "elitarnego" grona państw Starego Kontynentu, które doznały bezpośredniej przemocy ze strony islamskich radykałów. Szwedzi w ten sobotni wieczór 11 grudnia przeżyli właśnie swój "11 września". Szczęśliwie dla nich, zamachowiec okazał się zupełnym amatorem, a jego dzieło tylko jemu samemu otworzyło drogę do muzułmańskiego "raju".
Jednak najważniejsze pytanie, jakie w najbliższych tygodniach z pewnością często pojawiać się będzie w rozmowach i debatach u naszych północnych sąsiadów, brzmi: ilu jeszcze członków licznej muzułmańskiej mniejszości w Szwecji jest równie radykalnych i skłonnych do podjęcia samobójczych działań, jak Tajmur Abdel Wahab - autor i wykonawca zamachów z 11 grudnia? Podobnie jak Hiszpanie w 2004 r. czy Brytyjczycy w 2005 r., dzisiaj to Szwedzi ze zdziwieniem uświadamiają sobie, że ich oryginalny model funkcjonowania państwa i społeczeństwa, w tym zwłaszcza mechanizm integracji odmiennych kulturowo imigrantów, po prostu nie działa. Ta szokująca świadomość może mieć w nieodległej już przyszłości poważne następstwa polityczne dla Szwecji.
Atak w dowolnym punkcie globu
To, co dla opinii publicznej w Szwecji czy w Europie było szokiem, dla uważnego obserwatora jest jedynie kolejnym elementem szerszego, trwającego już od pewnego czasu, procesu radykalizacji muzułmańskich społeczności żyjących w państwach zachodnich. Zamachy w Sztokholmie wpisują się też w główne trendy, obserwowane w ciągu kilku ostatnich lat w zakresie zagrożenia islamskim ekstremizmem i terroryzmem. Najważniejsze z nich to ponowny wzrost znaczenia i możliwości operacyjnych Al-Kaidy oraz rosnące zainteresowanie islamistów Europą, jako obszarem aktywności ideologiczno-organizacyjnej i potencjalnym celem ataków.
Począwszy od mniej więcej 2006 r. Al-Kaida (a dokładnie bazowane gdzieś na afgańsko-pakistańskim pograniczu tzw. twarde centrum tej organizacji) systematycznie umacnia swą pozycję i rolę lidera globalnego dżihadu. Jest to niestety odwrócenie procesu, który trwał od chwili obalenia reżimu talibów w Afganistanie na przełomie 2001/2002 r. i likwidacji zaplecza Al-Kaidy na terenie tego państwa. Obecnie, dzięki poprawie sytuacji strategicznej talibów w wojnie z siłami NATO oraz umocnieniu swych przyczółków w Somalii i Jemenie, odrodzona Al-Kaida jest w stanie ponownie planować i przeprowadzać ataki terrorystyczne poza regionem Azji Południowej. Stworzona w ostatnich latach pod szyldem Al-Kaidy synergiczna sieć odrębnych jeszcze do niedawna grup islamskich radykałów z Azji Centralnej i Południowej jest dziś w stanie podjąć próbę ataku praktycznie w dowolnym punkcie globu, nie wyłączając terytorium Stanów Zjednoczonych oraz Europy.
Zarówno aktywność islamskich grup ekstremistycznych blisko związanych z Al-Kaidą na terenie Europy, jak też analiza publicznych wystąpień liderów tej organizacji i dominujących tematów dyskusji na forach internetowych wykorzystywanych przez islamistów sugerują, że od dwóch lat systematycznie rośnie zagrożenie terrorystyczne na terenie Starego Kontynentu. Europa, zwłaszcza Zachodnia, staje się jednym z ważniejszych obszarów operacyjnej działalności islamistów, ale także potencjalnym celem dla ich ataków.
W chwili obecnej Al-Kaida największą wagę przykłada do wzmocnienia na terenie Europy procesów rekrutacji swych sympatyków, szczególnie konwertytów wywodzących się spośród etnicznych Europejczyków ("biali islamiści"), pozyskiwania nowych funduszy oraz tworzenia klimatu przychylnego islamowi, np. poprzez aktywizację ośrodków kultury muzułmańskiej, budowę meczetów itp. Równolegle jednak struktury organizacji bin Ladena nie ustają w dążeniach do powtórzenia w Europie spektakularnych "sukcesów" z 2004 r. (zamachy w Madrycie) i 2005 r. (Londyn). Przejawem tej strategii jest nie tylko podwójny atak terrorystyczny w Sztokholmie, ale też wcześniejszy incydent w Kopenhadze (wrzesień br.) oraz szereg islamskich spisków, wykrytych i udaremnionych przez służby bezpieczeństwa Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii czy Hiszpanii.
Terroryzm domowej roboty
Wiele z tych spisków było organizowanych przez oddolnie i spontanicznie tworzone grupy, a nawet pojedynczych islamistów, inspirowanych ideologią i działalnością Al-Kaidy (tzw. homegrown terrorism). Ta inspiracja i kreowana przez nią aktywność terrorystyczna to jeden z najnowszych fenomenów islamskiego radykalizmu, nie tylko zresztą w Europie. Liderzy Al-Kaidy już dawno zrozumieli, że chcąc skutecznie uderzyć na terytoriach państw zachodnich, muszą działać niekonwencjonalnie. Po zamachach z 11 września 2001 r. poziom zabezpieczeń antyterrorystycznych, aktywność służb bezpieczeństwa i stopień czujności społeczeństw krajów zachodnich przybrały niewyobrażalną kiedyś skalę. Potencjalnym zamachowcom niezwykle trudno więc działać dziś w Europie czy w USA w oparciu o klasyczne modus operandi, zakładające wykorzystanie tradycyjnych zakonspirowanych komórek terrorystycznych, uzyskujących fundusze i instrukcje z zagranicy.
Próbą rozwiązania tego problemu jest tzw. open source jihad - "święta wojna dla wszystkich". Wykorzystując internet i nowoczesne technologie multimedialne, islamiści zaczęli szeroko publikować i propagować swoje know-how. Przoduje w tym internetowy angielskojęzyczny magazyn "Inspire" (tj. Inspiruj - red.), który - choć redagowany formalnie przez Al-Kaidę Półwyspu Arabskiego (AQAP) - stanowi w istocie wydawnictwo całej organizacji. Oprócz treści o charakterze ideologicznym i propagandowym (a nawet teologicznym) oraz opisów operacji podejmowanych przez islamistów na wszystkich frontach dżihadu, w "Inspire" znaleźć można również szczegółowe instrukcje konstruowania ładunków wybuchowych z ogólnie dostępnych produktów (zresztą pod znamiennym tytułem "Zrób bombę w kuchni swojej mamy"). Ten swoisty podręcznik technicznych aspektów prowadzenia świętej wojny ma na celu zainspirowanie (stąd tytuł całego wydawnictwa) potencjalnych adeptów dżihadu w krajach zachodnich.
Idea jest prosta - skoro zaatakowanie państw zachodnich jest dziś utrudnione, należy pokazać drogę mieszkającym tam potencjalnym ochotnikom sprawy islamskiej, dając im do ręki podstawową wiedzę z zakresu terrorystycznego rzemiosła. Większość zachodnich ekspertów (nie mówiąc już o służbach specjalnych) dość pogardliwie odnosi się do idei open source jihad, traktując to jako przejaw słabości i bezradności islamistów. Wydaje się jednak, że instrukcje typu "zrób sam bombę w kuchni" mogą znacznie pomóc ludziom, którzy już są wystarczająco zradykalizowani, aby sięgnąć po przemoc, a nie mają ścisłych związków z radykalnymi ugrupowaniami islamskimi.
Tacy "samotni strzelcy" są zresztą najgroźniejsi - o wiele bowiem łatwiej jest wykryć i udaremnić spisek organizowany przez grupę ludzi, którzy muszą się wzajemnie kontaktować i działają na większą skalę. Pojedynczy fanatyk, samodzielnie przygotowujący swój zamach, jest najczęściej całkowicie "poza radarem" służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, aż do czasu przeprowadzenia ataku. Tak było np. w przypadku Nidala Malika Hassana, majora armii USA, który w listopadzie ub. roku zastrzelił w bazie wojskowej Fort Hood trzynastu swoich kolegów.
Zamach w Sztokholmie potwierdza również obawy, że Europa jest postrzegana przez liderów Al-Kaidy jako potencjalnie dogodniejszy niż kontynentalne Stany Zjednoczone obszar aktywności operacyjnej i cel ataków. Wynika to m.in. z tego, że w krajach zachodnioeuropejskich żyje znaczny odsetek ludności muzułmańskiej, a państwa te posiadają bardziej liberalne niż w USA regulacje dotyczące imigracji i praw imigrantów. Dodatkowo na terenie Unii Europejskiej stworzono daleko posunięte ułatwienia w ruchu osobowym. Niektóre państwa europejskie są także dla Al-Kaidy szczególnie atrakcyjnymi z polityczno-propagandowego punktu widzenia celami zamachów terrorystycznych. Dotyczy to zwłaszcza krajów zaangażowanych w operacje militarne u boku USA (obecnie Afganistan, wcześniej Irak), utrzymujących na swym terytorium amerykańskie instalacje wojskowe lub też podejrzewanych o współudział w tajnym procederze CIA chwytania i przetrzymywania terrorystów.
Wrogowie islamu w Europie
Wzrost zagrożenia terrorystycznego dotyczy nie tylko tych państw europejskich, które z perspektywy islamskich radykałów prowadzą politykę o charakterze antyislamskim. Kraje takie znajdują się jedynie na przysłowiowej pierwszej linii ognia. Ewentualna zmiana ich polityki i strategii działania (np. wycofanie się z Afganistanu) zapewne nie wpłynęłaby na likwidację zagrożenia ze strony islamskich ekstremistów. Al-Kaida i afiliowane przy niej ugrupowania nie kierują się bowiem w swej działalności jedynie doraźnymi, krótkookresowymi celami politycznymi, których spełnienie doprowadzi do zakończenia terrorystycznej aktywności. Przykładem jest Hiszpania, która po wycofaniu się z Iraku w 2004 r. (w efekcie zamachów w Madrycie) nie przestała być obiektem infiltracji i zainteresowania ze strony powiązanych z Al-Kaidą ugrupowań islamistycznych z Afryki Północnej.
Do tej pory sądzono, że Al-Kaida nie interesuje się szczególnie Szwecją, w przeciwieństwie do np. sąsiedniej Danii czy Niemiec. Jeśli jednak potwierdzą się przypuszczenia, że Abdel Wahab działał sam, jako wolny strzelec, to trzeba będzie zmienić dotychczasowy schemat myślenia o zagrożeniu islamistycznym w Europie. Może się bowiem okazać, że "open source jihad" jest jednak potencjalnie równie groźny, jak zorganizowana aktywność regularnych komórek bądź grup islamistycznych inspirowanych ideologią Al-Kaidy.
Tezy i opinie zawarte w tekście nie wyrażają oficjalnego stanowiska BBN