Zrezygnowali z matury z powodu presji nauczycieli?
W 21 świętokrzyskich szkołach średnich wizytatorzy rozpoczną kontrole, w trakcie których zbadają, czy ewentualna presja nauczycieli na abiturientów nie była w tych placówkach przyczyną rezygnacji niektórych uczniów z przystąpienia do tegorocznej matury.
17.05.2011 | aktual.: 17.05.2011 16:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak poinformowała kurator oświaty w Kielcach Małgorzata Muzoł, skontrolowane będą publiczne i niepubliczne technika oraz licea, w których z egzaminu dojrzałości w tym roku zrezygnowało więcej niż 10 abiturientów.
Według anonimowych informacji, które dotarły m.in. do kieleckiego Kuratorium Oświaty, w niektórych szkołach - zwłaszcza w technikach - nauczyciele mieli namawiać najsłabszych uczniów do rezygnacji z egzaminu dojrzałości, ponieważ ich spodziewane kiepskie wyniki matury rzekomo popsułyby szkolne statystyki osiągnięć. Za rezygnację z matury ponoć obiecywano słabszym uczniom świadectwo ukończenia szkoły.
- Wizytatorzy sprawdzą przede wszystkim dokumentację nauczania uczniów, którzy nie przystąpili do matury, ich postępy w nauce od klasy pierwszej, końcoworoczne promocje oraz frekwencję. Porozmawiają też z dyrektorami szkół na temat przyczyn poszczególnych rezygnacji - wyjaśniła Muzoł.
Zapowiedziała, że po zakończeniu kontroli, prawdopodobnie w czerwcu, zostaną wyciągnięte wnioski, które zostaną przesłane wszystkim dyrektorom szkół i przedstawicielom organów prowadzących je.
Zgodnie z informacją Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi, w Świętokrzyskiem zrezygnowało w tym roku ze zdawania matury ogółem 822 abiturientów, czyli około 6% populacji maturzystów w regionie.
Muzoł zastrzegła, że tzw. dokumentacja sprawy ewentualnej presji nauczycieli na maturzystów opiera się wyłącznie na anonimowych doniesieniach samych abiturientów lub ich rodziców; w związku z tym ustalenie stanu faktycznego będzie niezwykle trudne.
- Kontrole, które zostaną przeprowadzone, nie są wymierzone przeciw nauczycielom, dyrektorom ani uczniom; one mają pomóc wyjaśnić zaistniałe zjawisko i przeciwdziałać jego wystąpieniu w tej skali w przyszłości - podkreśliła Muzoł.