Została zgwałcona, bo jest lesbijką. Dziś walczy o prawa osób LBGT na Jamajce
Powszechna dyskryminacja, a czasem fizyczne napaści - z takimi atakami muszą się zmagać jamajscy geje i lesbijki, jak twierdzą aktywiści LGBT z wyspy. Ale to nie wszystko, co może ich spotkać. Jak opisuje agencja Associeted Press, na Jamajce zdarzały się bowiem przypadki "korekcyjnych gwałtów", które miały "wyleczyć" z homoseksualizmu albo po prostu być "karą". Jedną z ofiar takiej napaści padła Angeline Jackson. Dziś kobieta nieustępliwie walczy o prawa mniejszości seksualnych w swoim kraju, co pochwalił niedawno nawet prezydent USA.
30.04.2015 | aktual.: 01.05.2015 09:16
W 2009 r. Angeline Jackson i jej koleżanka zostały zwabione w ustronne miejsce przez dwóch mężczyzn, którzy grożąc im bronią, zmusili kobiety do seksu. Jackson miała wtedy 19 lat. Do dziś jest przekonana, że stała się ofiarą takiego ataku, ponieważ jest lesbijką.
Ile jest podobnych przypadków na Jamajce, nie wiadomo. Tamtejsza policja, jak opisuje AP, nie prowadzi bowiem oddzielnych statystyk napaści seksualnych, których przyczyną było to, że ofiary należały do mniejszości LGBT. Najprawdopodobniej wiele osób, które zostały w różny sposób zaatakowane z powodu swojej orientacji seksualnej, nawet nie zgłasza się na policję z obawy przed stygmatyzacją. Także Jackson na pierwszym posterunku, na którym chciała się poskarżyć, że została zgwałcona, usłyszała, iż powinna "porzucić taki styl życia i wrócić do kościoła". Dopiero w innym mieście potraktowano ją poważnie.
Obecnie Jackson przewodzi jamajskiej organizacji walczącej o prawa mniejszości seksualnych. O aktywistce mówił nawet podczas kwietniowego wystąpienia na uniwersytecie w Kingston prezydent USA Barack Obama. - Zamiast milczeć (na temat ataku - red.), zdecydowała się otwarcie przemówić. Założyła własną organizację dla kobiet takich jak ona, by mogły się domagać pomocy i sprawiedliwości. (...) Oto siła jednej osoby - powiedział Obama.
Przerwana cisza
Associeted Press zauważa, że niektóre ofiary przemocy seksualnej ujawniają się dopiero, gdy wyjadą z kraju. Tak było m.in. w przypadku znanej piosenkarki Diany King, która mieszka obecnie w USA. Kilka lat temu przyznała, że jest lesbijką. Stara się też promować tolerancję wobec mniejszości LGBT. W połowie marca tego roku King oburzyła się jednak wywiadem innego urodzonego na Jamajce artysty - Shaggy'ego.
Podczas radiowej rozmowy piosenkarza zapytano o sytuację gejów i lesbijek na Jamajce. - Mówisz do lesbijki numer jeden. Nikt nie kocha więcej kobiet niż ja - odparł Shaggy i dodał, że homoseksualiści nie są na Jamajce atakowani i "nikt ich nie morduje", a jeśli już giną to z rąk innych homoseksualistów, a więc są ofiarami zbrodni namiętności.
W reakcji King najpierw napisała na swoim Facebooku: "Shaggy, naprawdę?" oraz "Nie musicie nas nawet fizycznie mordować. Umieramy w środku każdego dnia, ponieważ odmawia się nam naszych praw człowieka". Jej słowa szybko wywołały dyskusję internautów. Po chwili jednak wokalistka zaskoczyła jeszcze bardziej, wyznając, że sama stała się ofiarą zbiorowego gwałtu, gdy miała zaledwie 13 lat, bo "za długo patrzyła na dziewczynę". Ostatniego wpisu nie można już znaleźć na Facebooku piosenkarki (nie wiadomo, czemu został wykasowany), choć jego screeny krążą jeszcze po internecie.
Haniebne "korekcje"
Termin "korekcyjne gwałty" nie pochodzi z Jamajki, a Republiki Południowej Afryki. Choć już niemal dekadę temu zalegalizowano tam małżeństwa tej samej płci, lesbijki z RPA - głównie z biednych rejonów - są celami bardzo brutalnych ataków. Nie zawsze kończy się na gwałcie - w przeszłości zdarzało się, że swoją odmienną orientację seksualną Południowe Afrykanki przypłacały własnym życiem.