PolitykaZosin. Mieszkańcy walczą z Ukraińcami. "Załatwiają potrzeby pod naszymi oknami"

Zosin. Mieszkańcy walczą z Ukraińcami. "Załatwiają potrzeby pod naszymi oknami"

- Brud i smród. Latem nie da się oddychać. Żal mi osób z ekipy sprzątającej, że muszą się z tym zmagać – mówi wójt Krzysztof Bożek. Mieszkańcy gminy Horodło walczą z Ukraińcami, którzy w oczekiwaniu na przekroczenie granicy załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne na działkach okolicznych mieszkańców. – Żona nawet okna nie otwiera. Co rusz muszę brać łopatę i zbierać to, co po sobie zostawili – mówi nam mieszkaniec gminy.

Zosin. Mieszkańcy walczą z Ukraińcami. "Załatwiają potrzeby pod naszymi oknami"
Źródło zdjęć: © google maps
Magda Mieśnik

Przejście graniczne z Ukrainą w Zosinie leży na terenie gminy Horodło (woj. lubelskie). Korzystają z niego Ukraińcy, którzy przyjeżdżają do Polski na zakupy i do pracy. – Wszyscy cieszyli się z tego przejścia granicznego, ale teraz to jest ogromny problem. Przepisy są takie, że jeśli Ukraińcy chcą wywieźć od nas zakupione towary bez cła, muszą tu przebywać 24 godziny. Nie wynajmą noclegu, bo się nie opłaca. Koczują więc w samochodach w okolicznych uliczkach i tam wszystko załatwiają pod oknami mieszkańców – mówi wójt Krzysztof Bożek.

Gdy odjeżdżają, zostawiają po sobie dywan śmieci. Zbiorcze opakowania, folię, kartony – porzucają na chodnikach, czy w zaułkach. – Przepakowują zakupione u nas towary i rzucają, gdzie popadnie. Takie rzeczy to jeszcze się posprząta. Ale najgorsze, że nie korzystają z toalet, które postawiliśmy. Żal mi osób, które odpowiadają za sprzątanie ulic. Kilka razy w tygodniu się z tym zmagają – mówi wójt.

Pozostałości po Ukraińcach są najbardziej uciążliwe latem. – Żona zabrania mi okna otwierać. Siedzimy w zaduchu, bo jak się wyjdzie na dwór, to smród taki, że szczypie w oczy. Można sobie wyobrazić, co zostawia po sobie pięć osób, które koczują cały dzień, a w tym czasie jedzą i piją – mówi pan Jan, mieszkaniec gminy Horodło.

I dodaje: - Ludzie się boją, że w końcu jakaś choroba z tego będzie. Jak przyjdzie upał, to kto wie, co tam się wylęgnie w tym brudzie.

Nie pomogły nawet przenośne toalety, w które zainwestowała gmina. Wójt gminy próbował interweniować u władz wojewódzkich i tych odpowiedzialnych za przejście graniczne. – Wszyscy mówią, że skoro to u mnie jest brudno, to ja odpowiadam za sprzątanie. Tyle, że moi mieszkańcy muszą za to dwa razy płacić. Mają brudno pod domami i to z ich podatków środki idą na sprzątanie – mówi wójt gminy Horodło.

Toalety znajdują się przy przejściu granicznym. Tyle że osoby oczekujące w kolejce do granicy niezbyt chętnie z nich korzystają. - Ciąg pasa DK nr 74 to jedna wielka przydrożna toaleta. Wychodzą z samochodu i załatwiają, co trzeba. Wygląda to strasznie. Walczę z tym od dawna, ale najwidoczniej poza mieszkańcami nikomu to nie przeszkadza – rozkłada ręce wójt.

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (467)