Żony polityków przejmują stery władzy?
Kiedy Barbara Giertych skrytykowała apel w sprawie zakazu aborcji, pod którym podpisała się Maria Kaczyńska wywołało to głośną dyskusję, czy żonie polityka wypada publicznie wyrażać swoje opinie. Tymczasem w innych europejskich krajach aktywność w życiu publicznym żon polityków nie jest niczym nowym. Co więcej, czasami są skuteczniejsze od swoich mężów.
13.03.2007 15:51
W cieniu męża polityka
Zaczęło się od poparcia ekologów broniących Doliny Rospudy przed budową autostrady, a kilkanaście dni później Maria Kaczyńska, podczas spotkania z kobietami mediów z okazji Dnia Kobiet, podpisała się jeszcze pod apelem do parlamentarzystów, aby nie zmieniać konstytucji w sprawie aborcji. Z pełnym przekonaniem podpisałam. Są sytuacje bardzo trudne. Po co więcej? Przecież życie jest chronione - argumentowała później prezydentowa. Kiedy w tej samej sprawie swoje stanowisko, przedstawiła w formie listu otwartego do marszałka Sejmu Barbara Giertych, żona wicepremiera i ministra edukacji, w Polsce rozpoczęła się burzliwa dyskusja na temat roli żony polityka.
Specjalista od marketingu politycznego Eryk Mistewicz ocenia specjalnie dla WP, że czynny udział żon polityków w sporze o aborcję źle wróży rozwojowi powstałej sytuacji. Kobiety powinny tonować spory polityczne. W Polsce jest odwrotnie. Żony polityków pojawiają się na scenie wtedy, kiedy zaczyna podgrzewać się sytuacja i swoim zachowaniem jeszcze ją rozgrzewają. A to jest bardzo niebezpieczne. Chałupnictwo polityki mężczyzn przekłada się na amatorskie przygotowanie kobiet, które wkraczają na scenę polityczną - uważa Mistewicz.
Według Jolanty Szczypińskiej z PiS kobiety w polityce, podobnie jak pozostałe kobiety w Polsce, mają prawo do zabierania głosu i wyrażania swoich poglądów. Tymczasem Julia Pitera (Platforma Obywatelska) w rozmowie z Wirtualną Polską radzi, aby żony polityków nie mieszały się do tego, czym zajmują się ich mężowie. Czy jest coś złego w tym, że żony polityków zaczynają aktywnie działać? - zastanawia się Włodzimierz Marciniak, politolog z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. To sprawa kultury politycznej, ale przyznaję, że przyglądam się temu z zainteresowaniem. Możemy jednak podejrzewać, że nakłaniają je do tego ich mężowie, ale to już są domysły - komentuje Marciniak.
W wywiadzie udzielonym portalowi Prawy. pl, Barbara Giertych zaprzecza, że w sprawie aborcji działa pod wpływem męża. Wypowiadam się jako Barbara Giertych, a nie jako żona wicepremiera. Nie jestem członkiem żadnej partii politycznej. Podpisałam się pod moim listem jako osoba prywatna i taką pragnę pozostać. To, że jestem małżonką wicepremiera nie może pozbawiać mnie głosu w tak ważnej sprawie - stwierdziła Giertych.
Kobiety w polskiej polityce nie są dobrze przygotowane do swoich ról. Wyjątkiem są Jolanta Kwaśniewska, która została odpowiednio przygotowana do roli Pierwszej Damy i Nelly Rokita, osoba szalenie inteligentna. Natomiast pozostałe kobiety w polityce znalazły się tutaj jakby z przypadku i grają niestety przypadkowe role. To jest deprymujące - wypowiada się Mistewicz. Jolanta Kwaśniewska cieszyła się tak dużą sympatią społeczeństwa, że pewien czas, według sondaży, była najlepszą kandydatką do tego, aby zastąpić w Pałacu Prezydenckim swojego męża. Rozważano nawet jej start w wyborach w 2005 roku. A Nelly Rokita? Kontrowersyjnymi wypowiedziami i decyzjami politycznymi potrafi zaskoczyć nawet swojego męża Jana Rokitę. Coraz więcej jest świadomych kobiet w polityce, które nie potakują mężczyznom, które mają własne zdanie - stwierdziła w jednym z wywiadów.
Halina Borowska, żona byłego marszałka Sejmu Marka Borowskiego, przyznaje, że żony polityków mają pełne prawo do wyrażania publicznie swoich wypowiedzi. Zwraca jednak uwagę, że ważne jest to co i jak mówią. Nie sądzę, aby w każdej sprawie musiały robić prasowe konferencje, ale wypowiadać się w ważnych sprawach powinny, a odbiorcy tych wypowiedzi ocenią je na pewno surowo - uważa Borowska. Marciniak przypomina, że żony poprzednich prezydentów nie były tak aktywne politycznie jak obecna Pierwsza Dama. Ich obecność na scenie politycznej skupiała się przeważnie na działalności w różnych fundacjach.
„Startuję, by wygrać!”
Takimi słowami swój udział w wyborach prezydenckich w 2008 roku zapowiedziała Hillary Clinton, żona byłego prezydenta USA. Panią senator popiera na starcie ponad 40% wyborców Partii Demokratycznej. Jeśli wygra rywalizację z czarnoskórym senatorem z Illinois Barackiem Obamą, będzie pierwszą w historii Stanów Zjednoczonych kobietą, która kandyduje do fotela prezydenta. Trzeba przyznać, że ma w tym duże doświadczenie, które przez osiem lat zdobywała u boku męża. Dzisiaj role się odwróciły, teraz to Bill Clinton został jej doradcą w nadchodzącej kampanii.
We Francji zrobiło się ciekawie, za sprawą Segolene Royal z Partii Socjalistycznej. Jej partnerem życiowym jest inny lider tego ugrupowania François Hollande. Hollande wymieniany był jako jeden z potencjalnych kandydatów na prezydenta Francji, wycofał się jednak z wyścigu na rzecz Royal.
Zdarza się jednak, że żony polityków swoim zachowaniem potrafią tylko przysparzać kłopotów swoim mężom. Przykład? Żona byłego prezydenta Włoch Sandro Pertiniego w lutym 1990 roku nie dopuściła do umierającego męża jego przyjaciela, Jana Pawła II. Papieżowi kazała modlić się na korytarzu szpitala. Liczne kontrowersje wzbudza też druga żona Silvio Berlusconiego - Veronica Lario. Rola Pierwszej Damy to dla mnie żadna rola. Nie chcę wejść w nieznaczący stereotyp żony zawsze przytakującej decyzjom męża, czy przywódcy politycznego - powiedziała w jednym z wywiadów. I w swoim postanowieniu pozostała już konsekwentna. Podejmuje decyzje, z którymi Berlusconi, delikatnie mówiąc, nie zgadza się.
We współczesnym świecie nikogo już nie powinna dziwić ofensywa żon polityków. Do klubu Hilary Clinton i Segolene Royal dołączyła ostatnio… Ludmiła Putin. Pierwsza Dama Rosji coraz częściej występuje publicznie. Jak spekuluje tygodnik „Moskiewskije Nowosti”, wkrótce dołączy do szefostwa partii Sprawiedliwa Rosja. A w Polsce? Ostatnie wydarzenia pokazują, że w tej sprawie zdania są na razie mocno podzielone.
Marek Grabski, Wirtualna Polska