Żona Rafała Trzaskowskiego pracuje w ratuszu u Gronkiewicz-Waltz. "To nie przypadek"
Małgorzata Trzaskowska jest zatrudniona w stołecznym magistracie od 2007 roku. - To, że przyszła do pracy w ratuszu po zwycięstwie w wyborach Hanny Gronkiewicz-Waltz, na pewno nie jest przypadkiem - mówi Wirtualnej Polsce Jan Śpiewak (Wolne Miasto Warszawa).
Na ulicach Warszawy miały ostatnio miejsce dwa duże wydarzenia. Pierwsze z nich to Marsz Życia i Rodziny. Wziął z nim udział kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta stolicy Patryk Jaki. Nie po raz pierwszy towarzyszyli mu żona (Anna) i syn (Radosław). Jaki chętnie pojawia się w ich towarzystwie, a do sieci wrzuca wspólne zdjęcia i filmiki.
Jego rywal w wyborach Rafał Trzaskowski spędził z kolei weekend pod znakiem Parady Równości. Fotografował się z kolegami i koleżankami z opozycji, ale jak zwykle u jego boku nie pojawili się bliscy. Czy Trzaskowski planuje włączyć rodzinę do kampanii i jak robią to politycy na całym świecie (szczególnie widoczne jest to podczas wyborów prezydenckich w USA) ocieplić swój wizerunek?
Gajewska (PO): Dla warszawiaków ważniejszy jest program
- Na razie nie wiem nic na ten temat, żeby Rafał planował wykorzystywać w kampanii wizerunek swojej żony i dzieci - mówi Wirtualnej Polsce Kinga Gajewska (PO), która odpowiada obecnie za prowadzenie mediów społecznościowych kandydata Platformy i Nowoczesnej.
Podkreśla, że w kontekście rodziny jej partyjny kolega skupia się raczej na "zagwarantowaniu wszystkim warszawiakom miejsc w przedszkolach, bezpłatnych żłobków i dodatkowych zajęć po szkole.
- Jestem przekonana, że dla warszawiaków ważniejszy jest program, niż to, czy żona Trzaskowskiego jest brunetką czy blondynką - mówi Gajewska. Dodaje jednak, by wbrew medialnym spekulacjom, nie traktować jej jako rzecznika kampanii Trzaskowskiego. - Nigdy nie było nawet takiego pomysłu - zaznacza.
W ratuszu od ponad 11 lat!
Paradoksalnie żona Rafała Trzaskowskiego może jednak wiedzieć na temat Warszawy i jej problemów znacznie więcej, niż polityk PO. Trzaskowski jeszcze niedawno (w 2015 roku) większość czasu spędzał w Krakowie przekonując mieszkańców Małopolski, by zagłosowali na niego w wyborach. Sam przyznawał, że "puszcza oko do krakusów i spędza tam każdą wolną chwilę".
Tymczasem Małgorzata Trzaskowska już od 2007 roku pracuje w stołecznym ratuszu. Na początku realizowała się w biurze promocji miasta, a teraz w biurze rozwoju gospodarczego. Jako główny specjalista zajmuje się m.in koordynacją przygotowań do udziału w międzynarodowych targach inwestycyjnych oraz współpracą z warszawskimi startupami.
Problemy Warszawy zna więc pewnie lepiej, niż niejeden rodowity warszawiak. Nieskorzystanie z jej doświadczenia wydaje się więc zaskakujące.
Jednak nie dla Jana Śpiewaka. Działacz społeczny ze stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa od lat przygląda się pracy ratusza. Jego zdaniem stanowisko Małgorzaty Trzaskowskiej może być raczej efektem działania "biura karier" w warszawskim magistracie.
Przypomina, że Trzaskowski był w przeszłości odpowiedzialny za kampanię wyborczą urzędującej prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz.
- To, że Małgorzata Trzaskowska przyszła do pracy w ratuszu właśnie po zwycięstwie w wyborach Gronkiewicz Waltz, na pewno nie jest przypadkiem. Ale ratusz to przecież jedno wielkie biuro karier. Pracują tam m.in. siostra (Anna Grocholska - red.) i siostrzeniec (Henryk Grocholski - red.) Róży Thun z PO - mówi Wirtualnej Polsce Śpiewak.
- Ten ostatni to na przykład jeden z największych graczy na rynku dzikiej reprywatyzacji. Ratusz to w sumie 40 tysięcy etatów. Nic więc dziwnego, że PO tak walczy, żeby nie stracić tych stanowisk i pieniędzy. Dla nich to byłaby katastrofa - podkreśla działacz.
Trzaskowska straci pracę
"Gosię spotkałem w 1997 roku podczas studiów w Natolinie, była siostrą mojego kolegi. Pobraliśmy się w 2002 roku. Mamy dwójkę dzieciaków" - pisze na swojej stronie internetowej Rafał Trzaskowski.
Według sondaży, polityk wciąż jest faworytem zbliżających się wyborów na prezydenta Warszawy. Co ciekawe, jeśli je wygra, z pracą w ratuszu może pożegnać się jego żona.
- Nie będzie mogła tam pracować. Nie zamierzam wprowadzać standardów PiS i być przełożonym i pracodawcą własnej żony. Ona bardzo lubi swoją pracę i, jak się należy domyślać, nie jest zachwycona taką perspektywą. Rozmawiamy o tym - mówił w 2017 roku kandydat PO i Nowoczesnej w rozmowie z "Super Expressem". Czy podtrzymuje swoje słowa? A może jednak nie wyklucza włączenia żony do kampanii wyborczej? Te i inne pytania chcieliśmy zadać mu telefonicznie, ale niestety nie odpowiedział na nasze połączenia.