Żołnierze z Luizjany nie wrócą wcześniej z Iraku
Żołnierze Gwardii Narodowej z Luizjany i innych amerykańskich stanów nad Zatoką Meksykańską nie wrócą wcześniej do kraju mimo zniszczeń, jakie wyrządził tam huragan Katrina.
Zakomunikowało o tym dowództwo wojsk USA w Iraku. Wprawdzie niektóre pododdziały mają zgodnie z planem wrócić do USA najpóźniej w listopadzie, po zakończeniu rocznego pobytu w Iraku, ale rotacja może się przeciągnąć o kilka tygodni.
Amerykański rzecznik wojskowy w Bagdadzie, gen. Rick Lynch powiedział, że dowództwo uruchomiło dodatkowe linie łączności, aby żołnierze mogli łatwo kontaktować się ze swymi rodzinami w nawiedzonych przez huragan miejscowościach.
W Dausze, stolicy Kataru, gdzie mieści się dowództwo wojsk USA na Bliskim Wschodzie, rzecznik amerykański ppłk Trey Cate oświadczył, że tylko w wyjątkowych wypadkach żołnierze otrzymają zgodę na wyjazd do kraju.
Oddziały amerykańskiej Gwardii Narodowej są zazwyczaj mobilizowane wtedy, gdy w jakiejś części Stanów Zjednoczonych potrzebna jest pomoc przy usuwaniu skutków klęsk żywiołowych. Jednak po amerykańskiej wojnie z Saddamem Husajnem wiele pododdziałów Gwardii wysłano do Iraku, aby wesprzeć nimi regularne oddziały sił lądowych i piechoty morskiej USA.
Jak na ironię w Iraku przebywa, od prawie roku, 3700 żołnierzy Gwardii Narodowej z Luizjany, stanu, który najbardziej ucierpiał wskutek huraganu Katrina. Rzeczniczka kontyngentu, porucznik Taysha Deaton, powiedziała, że większość gwardzistów spędza wolny czas przed telewizorami, oglądając sceny zniszczeń i przebieg akcji ratunkowej w swoich rodzinnych stronach.