Żołnierze będą chronić ulice brytyjskich miast. To część najczarniejszego scenariusza Brexitu
Tłumy rozwścieczonych Brytyjczyków na ulicach. Zamieszki, plądrowane sklepy, pożary i zablokowane porty. Na ulice wychodzi wojsko wezwane przez bezradną policję. To nie opis zamieszek sprzed 7 lat, tylko oficjalna, czarna wizja Brexitu bez porozumienia z UE.
Narodowe centrum koordynujące pracę brytyjskiej policji przygotowuje się do Brexitu. Według dokumentu, do którego dotarli dziennikarze "Sunday Times", brak porozumienia z Brukselą może doprowadzić do powszechnych protestów i niepokojów. W odpowiedzi władze użyją wojska.
Bezpośrednią przyczyną wybuchu niezadowolenia społecznego będzie wzrost cen, brak dostępu do niektórych leków, kolejki w portach, a nawet wygaśnięcie części gwarancji na produktu kupione przed wyjściem ze wspólnoty. Policjanci obawiają się, że zwykli przestępcy wykorzystają wzburzenie społeczne, a fala przestępczości jedynie spotęguje napięcia.
Dowódcy brytyjskiej policji pod koniec września rozpatrzą plany reakcji na czarny scenariusz społecznej apokalipsy. Ministerstwo spraw wewnętrznych w Londynie nie komentuje mrocznych doniesień dziennikarzy, a rząd podtrzymuje urzędowy optymizm przekonując, że porozumienie z UE jest na wyciągnięcie ręki.
- Brytyjczycy mają wysoki poziom samodyscypliny – mówi Wirtualnej Polsce dr Przemysław Biskup z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. - Perspektywa wyprowadzenia wojska na ulice jest mocno przesadzona, choć niepokoje mogą się zdarzyć. Nie widzę tego jako bardzo duże zagrożenie, chyba że niepokoje będą politycznie sterowane. Większe niebezpieczeństwo jest w miejscach, które głosowały za pozostaniem i na pewno Londyn jest w centrum uwagi - podkreśla.
Ekspert przypomina, że na początku tego roku władze poprosiły wojsko o pomoc z powodu gwałtownego załamania pogodowego. Wtedy okazało się, że tylko armia posiada wykwalifikowanych kierowców przygotowanych, na przykład, do prowadzenia karetek w śniegu. Także w przypadku Brexitu może okazać się, że wojsko będzie musiało wesprzeć funkcjonowanie państwa, a niekoniecznie tłumić zamieszki.
- Gdybym miał oceniać szanse na porozumienie Londynu z Brukselą, to powiedziałbym "fifty-fifty" (pół na pół) – twierdzi dr Biskup. - Prawdopodobnie podczas nieformalnego szczytu UE w Salzburgu 20 września okaże się, czy Unia przyjmie białą księgę Theresy May jako podstawę do rozmów. Moim zdaniem tego nie zrobi. Nawet w przypadku odrzucenia okaże się, czy pozostało miejsce dla dalszych negocjacji.
Tuż po szczycie w Wielkiej Brytanii odbędą się konwencje wszystkich najważniejszych partii politycznych. Według Biskupa gra polityczna zwiększa ryzyko Brexitu bez porozumienia. Na przykład pozycja premier May może być zagrożona, jeżeli jej biała księga zostanie całkowicie odrzucona w Salzburgu.
Zwolennicy wyjścia i pozostania w UE co do jednego wydają się obecnie zgodni, propozycja premier May jest zła. To zwiększa ryzyko, ze 29 marca Wielka Brytania wyjdzie ze Wspólnoty bez porozumienia, co oznacza natychmiastowy "rozwód" bez 21-miesięcznego okresu przejściowego.
W rezultacie Londyn nie będzie musiał wpłacać miliardów euro do budżetu unijnego, a miliony obywateli krajów UE z dnia na dzień stracą prawo pobytu na Wyspach. Z kolei Brytyjczycy utracą przywileje na kontynencie, w tym wypracowane tam emerytury. W Irlandii nagle odrodzi się granica. Wymiana handlowa pomiędzy Wielką Brytanią a Wspólnotą zostanie obłożona cłami według reguł Światowej Organizacji Handlu.
W zależności od poglądów politycznych, zwolennicy Brexitu podkreślają jego korzyści, a przeciwnicy uwypuklają wady. Wygląda na to, że nikt jednak nie chce najczarniejszego scenariusza. Nie oznacza to jednak, że się nie ziści, tak jak nikt w przeszłości nie wierzył w możliwość wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl