Żołnierz oskarżony o tortury zwalnia z odpowiedzialności przełożonych
Jeden z siedmiorga amerykańskich żołnierzy oskarżonych o torturowanie Irakijczyków w więzieniu wojskowym Abu Ghraib, pod Bagdadem, powiedział w śledztwie, że działo się to bez wiedzy i zgody ich przełożonych.
14.05.2004 18:30
24-letni kapral Jeremy Sivits, zapytany przez śledczych, czy doszłoby do maltretowania więźniów, gdyby ktoś z przełożonych był przy tym obecny, odpowiedział: "Oczywiście, że nie. Nasi dowódcy daliby nam w kość. Gdyby wiedzieli co się dzieje, trzeba by za to nieźle zapłacić".
Zeznania Sivitsa - zgodne z oficjalną linią Pentagonu, że znęcanie się nad więźniami było incydentalnym wybrykiem garstki żołnierzy - stoją w sprzeczności z wypowiedzią innej oskarżonej, szeregowiec Lynndie England. W wywiadzie dla telewizji CBS oświadczyła ona, że żołnierze w Abu Ghraib "robili to, co robili, bo im kazano z góry".
Także adwokaci i rodziny pozostałych obwinianych żołnierzy mówią, że są oni kozłami ofiarnymi. Ojciec sierżanta Javala Davisa, Jonathan Davis, powiedział w piątek w telewizji CNN, że jego syn działał na polecenie przełożonych.
Potwierdza to słynny już tajny raport Pentagonu sporządzony przez generała Antonio Tagubę. Ustalił on w nim, że pełniący straż w więzieniu żołnierze żandarmerii wojskowej działali na polecenie wywiadu wojskowego, który chciał, aby więźniów złamać psychicznie przed przesłuchaniami.
Kapral Sivits przyznał się do winy i oprócz zwolnienia z odpowiedzialności swych dowódców obciążył także swych kolegów. W zamian ma zostać łagodniej potraktowany - władze wojskowe zastosują wobec niego specjalną procedurę, w wyniku której grozi mu kara tylko do roku więzienia.
W swych zeznaniach Sivits podał wiele drastycznych szczegółów dręczenia Irakijczyków. Opowiedział m.in. jak żołnierze kazali się im rozbierać i onanizować na ich oczach. Jeden z oskarżonych, sierżant Ivan Frederick uderzył jednego z więźniów, pozbawiając go przytomności.