Znowu uderzenie w most. "To kolejna wpadka Rosjan na froncie"
Najpierw dwa skuteczne ukraińskie ataki na zgrupowania rosyjskich sił w rejonie okupowanego Melitopola, później poważne uszkodzenie mostu na przedmieściach miejscowości. Podobną taktykę Ukraina stosowała przed ofensywą w obwodzie chersońskim. Według wojskowych ekspertów, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, realizacja podobnego scenariusza oznacza, że ukraińska armia szykuje się do działań ofensywnych w rejonie zaporoskim, a finalnym celem będzie Krym.
15.12.2022 13:37
Przypomnijmy, w niedzielę ukraińskie wojska przeprowadziły dwa skuteczne ataki na zgrupowania rosyjskich sił w miejscowościach Majske koło Melitopola oraz Połohy, na okupowanych terenach obwodu zaporoskiego na południu Ukrainy. W momencie ostrzału w bazie w Majskem miało znajdować się ok. 150 żołnierzy agresora. Według władz zginęło kilkudziesięciu Rosjan, a około 200 trafiło do szpitali. Z kolei w Połohach kilka jednostek rosyjskiego sprzętu wojskowego zmieniło się w "zwęglony złom", zginęły też dziesiątki najeźdźców.
"Uderzenie w bazę FSB, uszkodzony most"
Według burmistrza Melitopola Iwana Fiodorowa, w wyniku ataku został zniszczony rosyjski punkt kontrolny węzła logistycznego Rosjan, przez który koleją przewożą swój sprzęt, a także stacja radiolokacyjna. Z kolei w kompleksie hotelowo-restauracyjnym na obrzeżach Melitopola, w który trafiły pociski z wyrzutni HIMARS, znajdowała się jednostka FSB odpowiedzialna za analitykę i utrzymanie baz danych.
Dzień później został uszkodzony most na przedmieściach Melitopola. Do wybuchu doszło we wsi Kostantyniwka. Według wstępnych doniesień, jedno z przęseł mostu zostało wysadzone przy pomocy materiałów wybuchowych. Jezdnia uległa znacznemu uszkodzeniu, a ruch na moście został wstrzymany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gigantyczna wpadka Rosjan
Zdaniem płk. Piotra Lewandowskiego, byłego dowódcy bazy wojskowej w Redzikowie i uczestnika misji w Iraku i Afganistanie, ukraińskie działania świadczą o przygotowaniach do ofensywnych działań.
- Uderzenia w Melitopol nie są zaskoczeniem, bowiem kierunek zaporoski był cały czas brany pod uwagę przez ukraińską armię. Z ich strony wymaga to na razie tzw. rajdowych działań. Jak spojrzymy na zasięgi, to HIMARS-y są wysuwane do przodu, przeprowadzają uderzenia i cofają się w bezpieczne miejsce - mówi Wirtualnej Polsce płk Lewandowski.
Jak dodaje ekspert, atak na most mógł być przeprowadzony przy użyciu wojsk operacji specjalnych wspólnie z ukraińską partyzantką. - Jeżeli nie został całkowicie zniszczony, to większy udział mieli partyzanci, a nie specjalsi. Komandosi całkowicie zwaliliby ten most z przęseł. Ale już samo uszkodzenie świadczy po raz kolejny o tym, że rosyjskie wojsko słabo sobie radzi z ochroną swojej infrastruktury krytycznej. To kolejna gigantyczna wpadka po Moście Krymskim. Każde zniszczenie mostu na tyłach rosyjskich wojsk to absolutna porażka Rosjan odpowiedzialnych za zabezpieczenie tyłów - ocenia płk Lewandowski.
Z kolei według gen. Waldemara Skrzypczaka, byłego dowódcy Wojsk Lądowych, działania ukraińskich wojsk to "kruszenie i przegryzanie" rosyjskiej obrony.
- Elementem przygotowania operacji ukraińskiej kontrofensywy są uderzenia w zdolności obronne rosyjskiej armii, głównie w logistykę. Jeżeli Ukraińcy będą ją niszczyć, będą upośledzać komunikację, to Rosjanie będą mieli poważne problemy z operowaniem wojsk na kierunku Melitopol-Zaporoże, by móc się bronić. Rosyjskie wojsko musi mieć ciągłe dostawy broni i amunicji. Ukraińcy, niszcząc im logistykę, składy amunicji i składy paliw oraz uderzając i paraliżując odwody rosyjskiej armii, pozbawiają Rosjan zdolności bojowej - komentuje gen. Waldemar Skrzypczak.
Melitopol jak Chersoń?
W opinii ekspertów, obecne działania w rejonie Melitopola przypominają strategię ukraińską w obwodzie chersońskim. Tam przed kontratakiem Ukraina prowadziła operację, nazywaną w NATO "shaping operations", czyli operację kształtowania pola walki. Obserwowaliśmy uderzenia HIMARS-ów w rosyjską logistykę, obezwładnianie infrastruktury na Krymie, intensyfikację działań partyzanckich i wojsk specjalnych. To wręcz instruktaż NATO i amerykańskiej strategii wojskowej.
Już w listopadzie były dowódca sił lądowych USA w Europie, emerytowany generał broni Ben Hodges, przekonywał, że Siły Zbrojne Ukrainy mogą wyzwolić Mariupol i Melitopol do stycznia przyszłego roku, po czym rozpocznie się wyzwalanie Krymu.
- "Shaping operations" trwa około miesiąca, później następuje prowadzenie operacji i domknięcie jej. Nie sztuką jest zrobić "włamanie" w rosyjskie linie, ale sztuką jest je rozszerzyć i wykorzystać. Rosjanie w tamtym rejonie jednak nie słabną, ale się wzmacniają. Nie wiemy, na ile to wzmocnienie będzie skuteczne. Z kolei dla Ukrainy im szybciej podejmą działania ofensywne, tym lepiej. Stąd cel wyznaczony do stycznia: zajęcie Mariupola i Melitopola. Głównym wyzwaniem będzie nadal pogoda - ocenia płk Lewandowski.
Jak podkreśla ekspert, kolejnym ukraińskim celem będzie Krym. - Nie Ługańsk ani Donieck, bowiem tam praktycznie nie został już nikt, kto wspiera Ukrainę. Tam spotkają tylko wrogów i będą mieli nieprzyjazny teren. W przypadku Krymu nie ma pewności, że przez osiem ostatnich lat mieszkańcom półwyspu było dobrze pod rosyjską flagą. Jednak do wyzwolenia Krymu jeszcze daleka droga. Najpierw muszą wybić korytarz i odizolować potężne zgrupowanie rosyjskich wojsk, będące na półwyspie. Rosja zdaje sobie z tego sprawę i tak łatwo Krymu nie odda - uważa były dowódca bazy wojskowej w Redzikowie.
Z kolei gen. Skrzypczak uważa, że sytuacja dla obu stron jest obecnie trudna.
- Moim zdaniem, jesteśmy teraz świadkami równowagi sił i potencjału. Żadna ze stron nie jest w stanie wykonać decydującego i przełomowego uderzenia. Obie strony odtwarzają obecnie odwody, przygotowując się do ofensywnych działań. Kiedy one będą - trudno w tej chwili powiedzieć. Zacznie je ten, kto pierwszy będzie gotowy - ocenia wojskowy.
Jak dodaje, Rosjanie będą bronić obwód zaporoski, ale również chersoński za wszelką cenę.
- Obydwa terytoria to karty przetargowe w przypadku ewentualnych negocjacji. Rosjanie więc tam nie odpuszczą. Podobnie z drogą do Krymu, przygotowania do obrony tego kierunku trwają od sierpnia. Zmagania będą więc mało efektywne, będą przynosiły dotkliwe straty obu stronom. Moim zdaniem, nie należy przez zimę oczekiwać spektakularnych sukcesów jednej czy drugiej strony - podsumowuje gen. Skrzypczak.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski