Znów pojawił się w zachodniej Polsce. "Trzeba trzymać rękę na pulsie"
74 rysie wypuszczone na wolność, dwa urodzone w hodowli i co najmniej 44 w naturalnym środowisku - to efekty projektu "Powrót rysia do północno-zachodniej Polski". - Wyszło dużo lepiej, niż zakładaliśmy - nie ukrywa wiceprezes Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego, Maciej Tracz.
Spotkanie oko w oko z rysiem w naturalnym środowisku jest praktycznie niemożliwe. To samotniki o świetnym wzroku i słuchu, które polują w nocy i potrafią idealnie się maskować. Najczęściej o obecności rysia na danym terenie mogą świadczyć nagrania z kamer leśnych. Od niedawna tego największego europejskiego kota widać także w północno-zachodniej Polsce, gdzie prowadzona jest reintrodukcja, czyli przywrócenie gatunku na terenie, na którym w przeszłości występował.
Niegdyś ryś był rozpowszechniony na całym kontynencie, ale przez nadmierne wylesianie i kłusownictwo jego liczba drastycznie zmalała. W Polsce do niedawna żył tylko na dwóch obszarach – północnym wschodzie (populacja nizinna) i południowym wschodzie (karpacka).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trudna przeprawa przez rzekę. Lwica musiała ratować młode
Powrót rysia na jego dawne tereny
Przez szlaki komunikacyjne osobniki nie rozprzestrzeniają się na pozostałe tereny. Nad ich powrotem na zachód od Wisły pracuje jednak Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze. Organizacja otrzymała unijne dofinansowanie w wysokości 3 425 948,40 zł ze środków Funduszu Spójności w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020 na projekt "Powrót rysia do północno-zachodniej Polski".
Do reintrodukcji rysiów wykorzystano przebadane genetycznie osobniki żyjące w niewoli - w parkach zwierząt bądź ogrodach zoologicznych, głównie z Niemiec lub Austrii. Przed wypuszczeniem takiego zwierzęcia na wolność trzeba jednak popracować nad pobudzeniem jego naturalnych instynktów.
Ponowne zdziczanie odbywa się w zagrodach adaptacyjnych i wypuszczeniowych. Po odpowiednim treningu, gdy osobniki są gotowe, wypuszcza się je w specjalnie przygotowanych miejscach. Aby utrzymywać kontrolę nad populacją, zwierzęta mają zakładane lekkie obroże telemetryczne, śledzące ruchy i pozwalające ustalić ich miejsce w przypadku choroby.
W taki sposób od 2017 roku udało się wypuścić 74 rysie. - Początkowo w projekcie nie zakładaliśmy uzyskania młodego pokolenia na wolności, ponieważ literatura mówiła, że kocur przystępuje do rozrodu w wieku 4,5 roku, a kotka 3,5 roku, a na wolność wypuszczamy zwierzęta roczne - podkreślił w rozmowie z Wirtualną Polską Maciej Tracz, wiceprezes Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego.
Tymczasem natura znów pokazała, jak niewiele o niej wiemy. - Okazało się, że już dwuletnia kotka może przystąpić do rozrodu. Wyszło dużo lepiej, niż zakładaliśmy - dodał Tracz. Dokładne wyliczenia nie są możliwe, ale na tę chwilę wiadomo o co najmniej 44 młodych rysiach urodzonych w naturalnym środowisku na terenie północno-zachodniej Polski.
Rysica Cleo z trzema kociakami urodzonymi na wolności:
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Co dalej?
Niestety o odtworzeniu populacji nie można jeszcze mówić z pełnym przekonaniem. W trakcie projektu okazało się, że śmiertelność rysi jest bardzo wysoka. Ze wszystkich wypuszczonych osobników przeżyła połowa. Głównym zagrożeniem jest pasożyt świerzbowiec, który doprowadza do utraty futra, węchu czy wzroku, przez co ryś umiera z głodu. Co więcej, zaraża też swoich najbliższych.
- Jeśli mamy obrożę telemetryczną na osobniku, potrafimy go odłowić, wyleczyć i z powrotem wypuścić na wolność. Jeśli jej nie mamy, cała rodzina umiera – podkreśla Tracz. Inne zagrożenia to wypadki z udziałem samochodów i pociągów czy kłusownictwo.
Z tego powodu jest ważne, aby działanie na rzecz reintrodukcji rysia był kontynuowane. To zwierzęta, które spełniają bardzo ważną rolę w ekosystemie leśnym. Mają bowiem istotny wpływ na populację ssaków i mniejszych drapieżników - lisów, kun czy jenotów.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Nad odtworzeniem gatunku trzeba dalej pracować. - Gdybyśmy ten projekt w tym momencie przerwali, to gwarantuję, że odtworzenia populacji nie będzie. Trzeba cały czas pracować, trzymać rękę na pulsie, leczyć, zakładać obroże (po pewnym czasie przestają działać i odpadają - przyp. red.). Mamy rysie na terenie czterech województw. Aby populacja się utrzymała, musi być duża liczba zwierząt na dużym obszarze. Rysie muszą być w całej północnej Polsce i wtedy, dzięki swojej różnorodności, będą w stanie samodzielnie się utrzymać. Myślę, że w kolejnym, pięcioletnim projekcie byśmy to osiągnęli – podsumował Tracz.