Znów gorąco na linii Indie-Pakistan. Koniec szans na pokój?
• W ciągu trzech ostatnich dni doszło do dwóch dużych zamachów
• Według ekspertów winę za ataki może ponosić pakistańska armia
• Wojsko nie chce dopuścić do zbliżenia odwiecznych wrogów: Indii i Pakistanu
08.01.2016 | aktual.: 25.01.2016 07:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kiedy 25 grudnia premier Indii Narendra Modi przyleciał do Lahore ze spontaniczną wizytą na ślub wnuczki jego pakistańskiego odpowiednika Nawaza Sharifa, wielu obwieszczało nadejście nowej ery w stosunkach obu państw. Nie bez powodu: takie kontakty między liderami państw będących w konflikcie od samego początku ich istnienia są bardzo rzadkie - ostatnia wizyta indyjskiego premiera w Pakistanie miała miejsce 22 lata temu. Nadzieja była tym większa, że w krótkim czasie obu przywódcom udało się wypracować wyraźną osobistą więź. Jednym z owoców spotkania miało być uruchomienie na nowo rozmów pokojowych, mających ustanowić plan wspólnych działań na rzecz rozwiązania konfliktu, w tym sporu o Kaszmir. Ich pierwsza ruda miała odbyć się 11 stycznia.
Ten optymistyczny plan szybko się jednak zmienił. 2 stycznia na przygraniczną bazę lotniczą w Pathankot w Indiach napadła grupa terrorystów - prawdopodobnie bojownicy dżihadystycznej grupy "Armii Mahometa" (Dżaisz-e-Mohammad) - zabijając siedmiu indyjskich żołnierzy i raniąc kolejnych 22. Próby "oczyszczenia" terenu wokół bazy z napastników trwały do wtorku. Zanim jednak do tego doszło, inna grupa dżihadystów dokonała kolejnego ataku na indyjską placówkę - tym razem był to konsulat Indii w Mazar-i-Szarif w Afganistanie, gdzie miejscowe siły walczyły z bojownikami przez 24 godziny.
Choć sprawcami obu zamachów byli islamiści, indyjscy komentatorzy i politycy niemal natychmiast winą za nie obarczyli Pakistan. I niewykluczone, że mieli rację. Już w poniedziałek indyjskie służby specjalne przekazały władzom w Islamabadzie dowody mające świadczyć o powiązaniach napastników z aparatem bezpieczeństwa Pakistanu. Niewykluczone, że to prawda.
Związki pakistańskich służb wywiadowczych z grupami dżihadystów działającymi w Afganistanie i muzułmańskich częściach Indii są powszechnie znane. Dlaczego jednak władze Pakistanu miałyby atakować Indie w momencie największej od lat szansy na polepszenie stosunków z potężnym sąsiadem? Według ekspertów odpowiedź tkwi w strukturze władzy Pakistanu. O ile premierowi Sharifowi i podległej mu cywilnej administracji rzeczywiście zależy na zbliżeniu z Indiami, to ochoty tej zdają się nie mieć struktury tzw. "głębokiego państwa", czyli wojsko i służby.
- Pakistańska armia oraz ISIS to pierwsi podejrzani, jeśli chodzi o to, komu zależałoby na niedopuszczeniu do polepszenia relacji. Mają one wobec Indii wiele głęboko zakorzenionych pretensji, ale przede wszystkim uważają Indie za nieustanne zagrożenie dla bezpieczeństwa Pakistanu - mówi Ashley Tellis, były amerykański dyplomata i ekspert Instytutu Carnegie w Waszyngtonie. Jego zdaniem, poczucie zagrożenia nie bierze się tylko z tego, co Indie robią np. w Kaszmirze, ale też z rozwoju i wzrostu znaczenia Indii na arenie międzynarodowej. - Poza wojskiem i grupami, jest oczywiście wiele innych grup i organizacji terrorystycznych działających na szkodę Indii. Ale byłyby one bez znaczenia, gdyby nie otrzymywały pomocy ze strony części pakistańskiego państwa.
Groźba wojny między Indiami i Pakistanem od dawna spędza sen z powiek, ze względu na to, że oba państwa dysponują bronią atomową. Ryzyko atomowego konfliktu jest jednak zwykle wyolbrzymiane. Pokazały to m.in. zamachy terrorystyczne na indyjski parlament w 2001 oraz jeszcze bardziej krwawe zamachy w Bombaju w 2008 roku, obydwa - i jak się podejrzewa, przy cichym wsparciu pakistańskich służb. W obu przypadkach, mimo zaostrzenia konfliktu między sąsiadami, nie doszło do groźby użycia broni nuklearnej. Tak będzie też i tym razem. Tym bardziej, że mimo nowych napięć i nacisków z wewnątrz i Modi, i Sharif chcą kontynuować rozmowy pokojowej. Zdaniem Tellisa, najbardziej prawdopodobny scenariusz będzie obejmował zarówno elementy wojny, jak i pokoju.
- Modi zbyt wiele zainwestował w ten proces, by teraz się z tego wycofać. Ale jego strategia będzie dwutorowa: z jednej strony będzie angażować cywilny rząd w Islamabadzie, podczas gdy jednocześnie będzie dokonywał militarnego odwetu na pakistańskiej armii i różnych grupach działających przeciw Indiom. Do zbliżenia między dwoma krajami jest jeszcze bardzo daleko - przewiduje ekspert.