Znikną domy dziecka - a co stanie się z dziećmi?
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej we Wrocławiu wychodzi z założenia, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Dlatego od nowego roku w mieście pracę rozpoczną asystenci rodzinni. Obowiązek tworzenia takich stanowisk w gminach narzuca nowa ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Ta ma wejść w życie za dwa lata.
Jednak Wrocław nie czeka z założonymi rękami. Już od nowego roku asystenci będą pomagać rodzinom, które sobie nie radzą wychowawczo i ekonomicznie. Mają je wesprzeć w kontaktach ze szkołą, by dzieci nie miały zaległości, i pomóc w nauce robienia posiłków, bo wiele maluchów ciepłe pożywienie zna tylko ze szkolnej stołówki. - Chodzi o to, żeby zapobiec rozpadowi biologicznej rodziny, tak by nie trzeba było tworzyć rodzin zastępczych - mówi Anna Józefiak-Materna, wiceszefowa MOPS-u.
Kłopot w tym, że chętnych do zakładania takich rodzin jest bardzo mało. A zgodnie z nowymi założeniami do ustawy o wspieraniu rodzin, do 2020 roku domy dziecka starego typu mają zniknąć z mapy Polski. Zresztą, od dawna dzieje się tak na Zachodzie. Również w Polsce najmłodsze dzieci mają trafiać do rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka, a placówki opiekuńcze nie mogą mieć więcej niż 14 podopiecznych.
Joanna Kluzik-Rostkowska, była wiceminister pracy, przyznaje, że to bardzo dobre rozwiązanie, bo i tak dziś przepełnione domy dziecka nie dadzą tyle ciepła, co rodzina. Dziś jednak wydaje się to nierealne. Przytłaczająca biurokracja i małe wsparcie finansowe - to najczęściej zniechęca do tworzenia rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka. Tak wynika z sondażu przeprowadzonego przez Fundację Świętego Mikołaja i Instytut Badawczy MillwardBrown SMG/KRC. Zleciło go Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej.
Również Dolnoślązaków zniechęcają szkolenia oraz oba-wa, że nie podołają finansowo i wychowawczo. - Rodzicielstwo zastępcze to piękny pomysł na życie, ale oznacza całą masę nowych obowiązków - przyznaje Anna Józefiak-Materna. - Dzieci są nierzadko zaniedbane fizycznie i zdrowotnie, trzeba z nimi często chodzić do lekarzy. Poza tym trzeba znosić częste kontrole, a kokosów się nikt na tym nie dorobi.
Ci, którzy się zdecydowali na opiekę nad dziećmi z biduli, przyznają, że oznacza to równie wiele radości, co problemów. - Ale ani przez chwilę nie żałowałam - zapewnia Ewa Wróbel z Wałbrzycha, która z mężem opiekuje się czwórką rodzeństwa. Jak przyznaje, bardzo ważna jest pewność, że mogą liczyć na fachowe wsparcie. Dba o to Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Wałbrzychu. Rodziny mogą tam korzystać z porad psychologów i pedagogów.
Trzeba zacząć od rodziny biologicznej
Z Markiem Michalakiem, rzecznikiem praw dziecka, rozmawia Sylwia Królikowska
Czy ustawa o wspieraniu rodziny ma szansę istnieć nie tylko na papierze?
- To, jak wypełniane są założenia, będzie można oceniać, gdy wejdzie w życie. Moim zdaniem zmiany zmierzają w bardzo dobrym kierunku. Przede wszystkim zakładają wsparcie dla rodziny biologicznej. Chodzi o asystentów rodzinnych. Być może dzięki nim mniej dzieci trafi do domu dziecka. Warto próbować, choćby miało się pomóc jednej rodzinie na 100.
Zwłaszcza że domy dziecka i tak są przepełnione.
- Niestety. I można powiedzieć, że taka sytuacja panuje w całym kraju. Wciąż brakuje chętnych do zakładania rodzin zastępczych. Dziś plakaty i ulotki to za mało. Rodziny chcą mieć pewność, że będą mieć wsparcie i utrzymają się finansowo. Wychowanie gromadki dzieci kosztuje bardzo dużo. A przecież chodzi o to, by w rodzinie zastępczej zaznały lepszego życia niż w biologicznej. Bo często właśnie przez biedę są odbierane rodzicom.
Czy zdecydowałbyś się założyć rodzinę zastępczą?
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/GazetaWroclawska: Co czwarta rodzina kupiła mieszkanie od spółdzielni