Zniesienie limitu składek na ZUS. Prezydent nie pomógłby politykom PiS

PiS, podejmując decyzję o wycofaniu projektu ustawy znoszącej 30-krotność limitu składek na ZUS, ułatwił zadanie prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Jak ustaliła Wirtualna Polska, polityk nie chciał jej podpisać z dwóch powodów: byłoby to źle odebrane w kampanii wyborczej, a także naraziłby się na zarzut niekonstytucyjności.

Zniesienie limitu składek na ZUS. Prezydent nie pomógłby politykom PiS
Źródło zdjęć: © Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
Sylwester Ruszkiewicz

25.11.2019 06:15

- Na początku stycznia 2018 roku mieliśmy podobną sytuację. Prezydent zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o tzw. zniesieniu limitu 30-krotności. Trybunał w połowie listopada 2018 roku zdecydował, że nowelizacja ustawy dotycząca zniesienia górnego limitu składek na ZUS jest niezgodna z Konstytucją. Już wówczas prezydent miał zastrzeżenia co do dochowania standardów procesu legislacyjnego, m.in. niewłaściwego trybu zaopiniowania ustawy przez Radę Dialogu Społecznego, związki zawodowe i organizacje pracodawców - mówi nam nasz informator, osoba z otoczenia prezydenta Andrzeja Dudy.

Tak było i teraz. Choć wielu osobom wydawało się, że po spotkaniu w Belwederze prezydent Duda zmienił zdanie na korzyść PiS.

Przypomnijmy, 13 listopada na sejmowych stronach ukazuje się projekt znoszący 30-krotność limitu składek ZUS. Cel PiS? "Wyszarpać" dodatkowe 7 miliardów złotych, by zrealizować programy społeczne zapowiedziane w kampanii, na które dziś – jak się okazuje – brakuje pieniędzy.

Spotkanie w Belwederze

Tego samego dnia w Belwederze dochodzi do spotkania prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS i szef rządu mieli przekonać wówczas prezydenta, że rząd potrzebuje pieniędzy, a miliardy, które zarobi na zniesieniu 30-krotności, wpisał już do budżetu na przyszły rok.

Przypomnijmy, że wcześniej Andrzej Duda sugerował, że jeśli ustawa trafi na biurko, to ją zawetuje. Ustawę krytykowała zarówno opozycja, jak i koalicjanci PiS – głównie szef Porozumienia i wicepremier Jarosław Gowin. Głowa państwa miała wtedy ulec naciskom kierownictwa PiS. Ceną miało być wsparcie w kampanii wyborczej. Ale zdaniem naszych informatorów, na spotkaniu w Belwederze zdania nie zmienił.

- Ustawa, jeśli przeszłaby w Sejmie, trafiłaby do Senatu, gdzie opozycja ma większość. Tam zapewne procedowanie nad nią trwałoby 30 dni, czyli maksymalnie dopuszczalny okres. A to oznaczałoby, że prezydent do podpisu otrzymałby nowe prawo w połowie grudnia – mówi nam nasze źródło, osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.

Nie było szans na szybkie uchwalenie

Zgodnie z Konstytucją, Senat ma 30 dni - od dnia przekazania ustawy - na przyjęcie jej bez poprawek, z poprawkami albo odrzucenie jej w całości. Na końcu prezydent podpisuje ustawę, która jest publikowana w Dzienniku Ustaw.

Zdaniem naszego informatora, prezydent miał posłuchać części ekspertów, która uważała, że zaproponowane przez posłów PiS zniesienie 30-krotności składek na ZUS to nowy podatek, więc - zgodnie z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego - trzeba go wprowadzić w życie do końca listopada.

- Prezydent nie widział formalnej szansy, by zmiany zostały wprowadzone w życie przed 30 listopada. Po tym terminie naraziłby się na zarzut niekonstytucyjności – mówi nam nasze źródło.

Związkowcy i pracodawcy mówili nie

Przypomnijmy, że projekt zniesienia limitu 30-krotności składek zgłosiła grupa posłów PiS, przez co nie były wymagane konsultacje społeczne ani międzyresortowe. Ale – według naszych rozmówców – prezydent głównie na to zwracał uwagę. Do odrzucenia projektu zniesienia limitu 30-krotności składek na ZUS apelowali związkowcy, pracodawcy, przedsiębiorcy zasiadający w Radzie Dialogu Społecznego. Podpisali się pod nim: Konfederacja Lewiatan, Business Centre Club, ZPP, Forum Związków Zawodowych, OPZZ, Pracodawcy RP, NSZZ "Solidarność" i Związek Rzemiosła Polskiego.

- Sprzeciwiamy się działaniom rządu, które pozorują prowadzenie dialogu społecznego i pomniejszają rolę niedawno powołanej instytucji Rady Dialogu Społecznego. Sposób wprowadzenia zmian nazwali bulwersującym. Sposób i tempo procedowania projektu naruszają podstawowe zasady i standardy dialogu społecznego, które ma swoje umocowanie w art. 20 Konstytucji RP - napisali w oświadczeniu.

Projekt, jak wiadomo, został ostatecznie wycofany przez PiS. - Wobec sprzeciwu części posłów, również części posłów Zjednoczonej Prawicy, są małe szanse, żeby ten projekt przeszedł, więc nic na siłę – argumentował w rozmowie z dziennikarzami Marcin Horała.

- Od samego początku, zarówno prezydent, jak i jego ministrowie, wypowiadali się krytycznie o zniesieniu 30-krotności limitu na ZUS. Jakby to wyglądało, że prezydent na początku 2018 roku zgłasza zastrzeżenia i wysyła projekt ustawy do Trybunału, a teraz bezrefleksyjnie go podpisuje. Na początku kampanii wyborczej byłaby to gigantyczna wpadka - mówi nam nasze źródło.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (236)