Zniecze i kwiaty przed placówkami dyplomatycznymi Rosji w Polsce
Przed budynkami ambasady
i konsulatów Rosji w Polsce płoną znicze, leżą kwiaty. W ten
sposób mieszkańcy polskich miast chcą uczcić pamięć ofiar ataku na
szkołę w Biesłanie w Północnej Osetii.
Kilkadziesiąt zniczy i kilkanaście wiązanek kwiatów - w hołdzie ofiarom zamachu terrorystycznego w Biesłanie w Północnej Osetii - złożono przed bramą Konsulatu Generalnego Federacji Rosyjskiej w Poznaniu. Od soboty chętni mogą wpisywać się do księgi kondolencyjnej wyłożonej w biurze podawczym placówki.
Mamy wiele sygnałów solidarności w związku z tragedią, która w piątek rozegrała się w Osetii. To piękne i wzruszające, że Wielkopolanie razem z nami przeżywają tą tragedię - powiedział konsul Jakowienko.
Co jakiś czas przed bramę wjazdową do budynku konsulatu podchodzą ludzie i albo zapalają nowe znicze albo rozpalają płomienie na tych, które wcześniej zgasły.
Mam wnuki chodzące do szkoły i to co zobaczyłam w telewizji mną wstrząsnęło. Tym skromnym światełkiem chcę oddać hołd ofiarom bezmyślnego terroryzmu - powiedziała Katarzyna Gościniak, która przyszła przed konsulat ze swoimi dwoma wnukami.
Przed konsulatem Federacji Rosyjskiej w Krakowie płonęło w sobotę po południu ponad 20 zniczy. Mieszkańcy miasta przynoszą też kwiaty. Jak powiedziała jedna z krakowianek dla niej to "reakcja solidarności z ludźmi, którzy stracili bliskich", a "śmierć dzieci to ogromna tragedia". Dziwię, się że tych zniczy jest tylko tyle. Reakcja ludzi trochę mnie zaskoczyła. Po atakach na World Trade Center i po ataku w Madrycie było tych kwiatów i zniczy dużo więcej - mówiła kobieta.
Kwiaty i znicza są także przed budynkiem Ambasady Rosjii w Warszawie i przed wejściem do konsulatu rosyjskiego w Gdańsku.
Według najnowszych oficjalnych danych, podczas akcji na szkołę w Biesłanie w Osetii Północnej zginęło 322 zakładników, w tym 155 to dzieci. Dane te dotyczą ciał, wyniesionych ze szkoły - nie wiadomo, czy jest to pełny bilans ofiar. Spod gruzów szkoły w Biesłanie rosyjskie służby ratunkowe wyciągnęły 237. Nieoficjalnie w Biesłanie mówi się, iż mogło tu zginąć około 500 ludzi.