Znęcali się nad Szymkiem od urodzenia, bo był opóźniony?
Szymonek R. (+2 l.), który zmarł na skutek uderzenia w brzuch, prawdopodobnie już wcześniej był katowany przez rodziców, bo gdy chłopczyk miał pół roku, mógł mieć złamaną rączkę. Wszystko wskazuje na to, że w dręczeniu maleństwa przodowała matka, której przeszkadzało to, że chłopiec może być opóźniony w rozwoju.
28.06.2012 | aktual.: 28.06.2012 08:07
To dziecko już w momencie przyjścia na świat walczyło o życie. Szymon urodził się jako 7-miesieczny wcześniak. Dlatego był mniejszy i dłużej uczył się wielu czynności. Czy to tak denerwowało jego matkę, że zaczęła się nad nim pastwić? Beata Ch. (41 l.) uważała, ze malec odbiega od normy w rozwoju.
Porównywała go z pięciorgiem swoich dzieci z poprzedniego małżeństwa i starszą Wiktorią (dzisiaj ma 6 l.). Zdaniem Gazety.pl, która powołuje się na zeznania ojca Szymona – matka miała często bić swojego synka. Pewnie dlatego mały, gdy miał pół roku, wylądował w Centrum Pediatrii z obrzękiem na łokciu. To czy doszło wówczas do złamania jego rączki, jest teraz przedmiotem śledztwa.
Andrzej Siwiec dyrektor Centrum Pediatrii im. Jana Pawła w Sosnowcu twierdzi, że tajemnica lekarska obowiązuje go również po śmierci pacjenta. – Dokumentację na ten temat oraz wszystkie ważne informacje dla tej sprawy przekazałem do prokuratury w Będzinie.
Chłopczyk trafił tam z opuchlizną łokcia w 2008 roku. Według pracujących tam lekarzy taki uraz może się pojawić w następstwie wykręcenia lub złamania ręki. Zlecono badania RTG, ponieważ podejrzewano także nowotwór. Zdjęcie wykazało, że ręka była wcześniej złamana i sama się zrosła. Rodzice po tej wizycie już nie pojawili się w szpitalu z dzieckiem. Nie skorzystali też z zaleconej wizyty u onkologa.
Córka Beaty Ch. – Anna D. (21 l.) przyznała nam, że Szymon przeszkadzał jej matce i kochankowi. Matka miała nawet powiedzieć, ze Szymona chce oddać. Zważywszy na to, ze to właśnie matce prokuratorzy postawili zarzut zabójstwa, można sądzić, ze to ona głównie pastwiła się nad synkiem. A małe bezbronne dziecko stało się ofiarą bezdusznej przemocy. Pod koniec lutego 2010 w będzińskim mieszkaniu Szymuś skonał w potwornych męczarniach.
Wczoraj siostry Szymonka, Wiktoria (6 l.) oraz Natalka (3 l.) trafiły do domu dziecka. Taką decyzję podjął będziński sąd rodzinny. Od 1 lipca dziewczynki będą w rodzinie zastępczej.
Polecamy również w internetowym wydaniu Fakt.pl:Zaraza czai się w miejskich autobusach! Te bakterie mogą cię zabić