PolskaZnęcali się 14 dni nad znajomą - prokurator ich wypuścił

Znęcali się 14 dni nad znajomą - prokurator ich wypuścił

Dwaj bandyci przez dwa tygodnie więzili 54-letnią łodziankę w jej własnym mieszkaniu. Bili ją, grozili, że uduszą i wyrzucą przez balkon z czwartego piętra. Przy jednym oprawcy policjanci znaleźli pistolet maszynowy Skorpion. Mimo to prokurator wypuścił obu bandytów. Zastosował wobec nich jedynie dozór. Policjanci są oburzeni.

Znęcali się 14 dni nad znajomą - prokurator ich wypuścił
Źródło zdjęć: © WP.PL

13.10.2009 | aktual.: 13.10.2009 11:32

Dwutygodniowa gehenna 54-letniej Hanny L. miała miejsce w bloku przy ul. Lnianej na Teofilowie. 8 września odwiedził ją znajomy, 44-letni Piotr M., który przyprowadził ze sobą 48-letniego kumpla Mirosława G. Cała trójka zaczęła wspólnie pić alkohol. Spokojna impreza nie trwała długo. Nagle goście zmienili się w brutalnych napastników. Pobili i skopali gospodynię. Oznajmili, że przejmują mieszkanie. Zmusili kobietę, by napisała i podpisała oświadczenie, że dobrowolnie się go zrzeka. Grozili, że jak nie podpisze, to ją zamordują.

Hanna L. podpisała dokument. Ale bandyci nie dali jej spokoju. Przez 14 dni jedli, pili, oglądali telewizję i czuli się jak u siebie. Zabrali gospodyni telefon komórkowy, złotą obrączkę i srebrną biżuterię za 800 zł.

Przełom nastąpił 22 września, gdy 54-latka, wykorzystując nieuwagę bandyty (drugiego chwilowo nie było), uciekła. Była jednak tak przerażona, że do 10 października tułała się po osiedlu, nocując w klatkach schodowych lub u znajomych. Wreszcie zgłosiła się do II komisariatu na Bałutach.

W jej mieszkaniu policjanci zastali Piotra M. Jego kompana Mirosława G. złapali na ryneczku na Teofilowie. W torbie, którą miał przy sobie, policjanci znaleźli pistolet maszynowy. Obaj bandyci są znani policji z rozbojów i kradzieży. Jeden siedział już w więzieniu. Mimo to prokuratura nie wystąpiła do sądu z wnioskiem o ich aresztowanie. Dlaczego?

- Podejrzani nie przyznali się do winy, a zeznania poszkodowanej i świadków różniły się - wyjaśnia Grażyna Kasierska, zastępca prokuratora rejonowego na Bałutach. - Z pistoletu maszynowego nie grożono poszkodowanej. Dlatego wobec podejrzanych zastosowano dozory policyjne, co zabezpieczy prawidłowość postępowania w tej sprawie. Obaj mają też zakazy zbliżania się do poszkodowanej.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)