PolskaZnany dziennikarz: byłem inwigilowany i wiem w jakim celu

Znany dziennikarz: byłem inwigilowany i wiem w jakim celu

Dziennikarz Sylwester Latkowski powiedział przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków, że był inwigilowany przez służby specjalne i policję - zarówno w czasie rządów PiS, jak i PO. W ocenie Latkowskiego chodziło o ujawnienie jego informatorów.

13.01.2011 | aktual.: 13.01.2011 16:01

Komisja bada sprawę kontroli operacyjnej dziennikarzy, którą służby miały prowadzić w latach 2005-2007.

Latkowski współtworzył programy m.in. dla Telewizji Polskiej. Był reżyserem i autorem pomysłu cyklicznego programu "Konfrontacja" o bieżących wydarzeniach społeczno-politycznych. Jest autorem filmu i książki "Zabić Papałę" o kulisach śmierci byłego komendanta głównego policji oraz filmu "Wszystkie ręce umyte. Sprawa Barbary Blidy".

W 2009 roku Latkowski na swoim blogu opublikował listę ponad 30 dziennikarzy, którzy w jego ocenie byli inwigilowani przez służby specjalne i policję. Jak napisał, w okresie rządów PiS w ministerstwie sprawiedliwości kierowanym przez Zbigniewa Ziobro "obowiązywała czarna lista dziennikarzy".

W czasie przesłuchania Latkowski zaznaczył, że więcej wiedział o inwigilacji dziennikarzy niż sam jej doświadczał. Jak mówił, nie pracował w prasie codziennej, więc nie był w centrum zainteresowania. - Ponieważ spotykałem się z funkcjonariuszami służb, pozyskiwałem wiedzę (na temat inwigilacji dziennikarzy) - powiedział.

Zeznał, że pierwsze sygnały o tym, że może być inwigilowany przez służby specjalne, miał w czasie, gdy w TVP prowadził program "Konfrontacja", który po raz ostatni został wyemitowany pod koniec 2006 roku. - W tym okresie miałem pierwszą informację o sprawdzaniu mojej osoby - powiedział. Nie umiał podać dokładniejszej daty. Dodał, że informacja o inwigilowaniu go przez służby "dość niedawno została nawet potwierdzona".

- Robiła to policja i Centralne Biuro Śledcze. Dotyczyło to programu poświęconego sprawie zabójstwa Marka Papały. Kiedy zacząłem pracować nad filmem i książką (na ten temat), to wtedy była już seria działań - zeznał. Jak zaznaczył, nie dotyczyło to tylko okresu rządu PiS, ale także okresu rządów PO.

Nie powiedział jednoznacznie, czy chodziło jedynie o sprawdzanie billingów jego rozmów telefonicznych, czy także o ich podsłuchiwanie. Zeznał natomiast, że był obserwowany. - Wpadli, ponieważ kolega policjant, z którym się spotykałem, rozpoznał jedną z osób (...). Miałem też taką dziwną sytuację, że były wiceszef ABW po spotkaniu ze mną został poproszony do Komendy Głównej Policji - powiedział.

Jak ponadto powiedział, wie od informatorów, że po opublikowaniu artykułu na temat pikniku z okazji święta policji, na którym wspólnie bawili się komendanci i biznesmeni ("Policyjne Związki", tyg. "Polityka", 2009 r.) były sprawdzane billingi rozmów telefonicznych jego i Piotra Pytlakowskiego (obaj byli współautorami tekstu).

W ocenie Latkowskiego celem inwigilowania go było ujawnienie tożsamości jego informatorów w służbach i policji. Jak powiedział, dochodziło do zastraszania osób, z którymi rozmawiał. Jednocześnie oświadczył, że nic nie wie o tym, aby osoby, z którymi się kontaktował, poniosły jakieś negatywne konsekwencję rozmów z nim. - Z dwóch osób, o których wiem, jedna została wezwana i traktowała to dość ironicznie, a druga została postraszona i nie spotkała się ze mną. Później mi tłumaczyła, że ma dziecko i nie będzie rozmawiała, bo za dużo ryzykuje - powiedział dziennikarz.

Oświadczył też, że oficerowie służb, z którymi się spotykał, mówili mu, że jest objęty kontrolą. Zaznaczył, że są to jedynie oświadczenia jego informatorów, a on nie ma na to dowodów.

Latkowski nie odpowiedział na wiele pytań posłów, powołując się na tajemnicę dziennikarską i konieczność ochrony źródeł informacji. Poseł PO Krzysztof Brejza złożył wniosek o przesłuchanie Latkowskiego w trybie niejawnym. Wniosek będzie głosowany na najbliższym posiedzeniu komisji.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)