"Znak": chcemy wydać książkę ks. Isakowicza-Zaleskiego
Prezes krakowskiego "Znaku" Henryk Woźniakowski poinformował, że wydawnictwo jest zdecydowane opublikować książkę ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, ale będzie usilnie zabiegać, by jeszcze przed drukiem przeczytał ją metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz lub wskazane przez niego osoby. Dyrekcja "Znaku" nie określiła jednak, co będzie, jeśli kardynał odmówi i nie wyda opinii o książce.
Nasza decyzja i wola jest niezmienna, żeby tę książkę wydać, ponieważ uważamy, że jest bardzo potrzebna pomoc Kościołowi krakowskiemu w uporaniu się z trudną kwestią współpracy niektórych członków duchowieństwa z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa. Ta książka, odpowiednio opracowana, może być w tym wielką pomocą - powiedział podczas konferencji prasowej Woźniakowski.
Podkreślił, że ukazanie się książki ks. Isakowicza-Zaleskiego w atmosferze konfliktu, w szczególności "konfliktu z hierarchią krakowską, z autorytetami kurii krakowskiej", nie przyniosłoby celu, który stawia sobie "Znak", a więc "prawdy, oczyszczenia, pojednania". Będziemy robili wszystko, by do tego konfliktu nie dochodziło - zadeklarował Woźniakowski.
Dyrektor wydawnictwa Danuta Skóra zapowiedziała, że władze "Znaku" będą usilnie prosiły kard. Dziwisza, aby tę książkę przeczytał jeszcze przed jej drukiem, albo uczynił to ktoś przez niego wskazany.
Woźniakowski dodał, że wydawnictwo będzie zabiegać, aby kuria zajęła stanowisko w sprawie książki. To nie oznacza bynajmniej wciągania kurii krakowskiej do procesu powstawania książki - podkreślił. My nie chcemy przerzucać odpowiedzialności za zawartość tej książki na kurię krakowską. Chodzi nam o to, jaki będziemy skutek tej książki dla krakowskiego Kościoła i Kościoła w ogóle.
Zdaniem Danuty Skóry jest za wcześnie, by rozstrzygać, co będzie jeśli kard. Dziwisz odmówi lektury książki ks. Isakowicza- Zaleskiego przed drukiem i nikomu tego nie poleci. Będziemy wtedy w nowej sytuacji - mówiła dyrektor "Znaku". Powiedziała, że wydawnictwo nie boi się, iż sam autor wycofa tekst. Jesteśmy przekonani, że ks. Zaleski nam ufa - dodała.
Rzecznik krakowskiej kurii ks. Robert Nęcek w komunikacie przesłanym we wtorek mediom podkreślił, że Kuria Metropolitalna w Krakowie "nie uczestniczyła i nie uczestniczy w procesie powstawania" publikacji ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego i "nie zamierza ingerować w proces wydawniczy", a "wciąganie strony kościelnej w całe wydawnicze zamieszanie jest niezrozumiałe".
W komunikacie kurii przekazanym mediom podkreślono, że należy wyrazić zdziwienie poniedziałkowym komunikatem wydawnictwa "Znak". Prezes "Znaku" Henryk Woźniakowski podał w nim warunki, po spełnieniu których wydawnictwo opublikuje książkę ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego "Księża wobec SB na przykładzie diecezji krakowskiej".
Ks. Nęcek przypomniał, że podczas przygotowywania "Donosu na Wojtyłę" Marka Lasoty wydawnictwo nie stawiało żadnych warunków, "zachowując swoją pełną autonomię". Dodał, że "strona kościelna zastrzegła sobie ocenę moralną po ukazaniu się publikacji".
Henryk Woźniakowski tłumaczył we wtorek, że wydał oświadczenie, ze względu na liczne pytania dziennikarzy, rozmaite głosy i komunikaty ze strony kurii. Chcieliśmy ujednoznacznić nasze stanowisko - mówił. Zaznaczył, że nie jest intencją wydawnictwa wzmaganie szumu medialnego wokół tej publikacji.
To państwo zinterpretowaliście ten komunikat inaczej niż myśmy go sformułowali - mówiła Danuta Skóra.
Wojciech Bonowicz, który redaguje książkę, powiedział, że kończy już poprawki językowe, zaś partie tekstu są teraz przekazywane do recenzji historykom.
Woźniakowski zapowiedział, że prace potrwają tak długo, jak będzie trzeba, aby książka nie budziła "żadnych merytorycznych zastrzeżeń". Dodał, że praca ks. Isakowicza-Zaleskiego ma inny charakter od wydanej wcześniej w "Znaku" książki Marka Lasoty "Donos na Wojtyłę", bo w tamtej książce nie padały nazwiska współpracowników SB.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski ma się po południu spotkać z kierownictwem "Znaku". Jak zapowiedział, po tym spotkaniu będzie rozmawiał z dziennikarzami.