Zmiany widać gołym okiem. Mamy dane KGP. Już widać skalę "buntu"
Już na początku protestu policji funkcjonariusze wystawiali o kilkaset mandatów mniej w ciągu doby, częściej kończąc działania na pouczeniu. Komenda Główna Policji udostępniła Wirtualnej Polsce dane o tym, jak kończyły się podejmowane interwencje. Widać już wyraźnie skutki protestu funkcjonariuszy i jego hasła: "pouczenie zamiast mandatu".
Od 6 października trwa protest policjantów organizowany przez Krajową Sekcję Policji NSZZ "Solidarność". Związany jest m.in. z brakami kadrowymi, niższymi niż oczekiwano podwyżkami oraz po prostu niedofinansowaniem policji. Postulaty w tej sprawie są kierowane do komendanta głównego policji oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji. Jak podaje lider protestu sierż. szt. Jacek Łukasik, policjant w Nowego Sącza, protestujący są ignorowani przez obu z nich.
We wpisach na Facebooku Łukasik wezwał kolegów, aby jak najczęściej stosowali pouczenie zamiast mandatów. Takie działanie ma nie tylko zmniejszyć wpływy do budżetu państwa, ale też pokazać niezgodę funkcjonariuszy na "zarządzenie statystykami" przez naczelników i komendantów. "Już nikt nie pyta, czy my jeszcze zapobiegamy przestępczości. Teraz już tylko zarządza się statystykami, aby rubryki o liczbie wystawionych mandatów i liczbie podjętych interwencji świeciły się na zielono jako zgodne z normami" - tłumaczyli w rozmowie z WP protestujący.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Protestujący przywołują art. 41 Kodeksu wykroczeń: W stosunku do sprawcy czynu można poprzestać na zastosowaniu pouczenia, zwróceniu uwagi, ostrzeżeniu (...)".
Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że na już początku protestu średnia liczba mandatów spadła o 300 (dziennie), w tym samym czasie liczba udzielonych pouczeń wzrosła o 880. To finał około 11 tys. interwencji podejmowanych przez patrole podczas ich codziennej służby.
Protest policji. Co mówią dane z komendy głównej?
Z danych KGP wynika, że policjanci, częściej niż zwykle, przygotowywali dokumentację, by kierować sprawy do dalszego prowadzenia. To może być skutek innego działania protestujących. Ogłosili, że zastosują również metodę strajku włoskiego, czyli celowo drobiazgowo będą badać okoliczności zdarzenia i tym samym spowolnią tempo wykonywanych zadań.
- Wskazane wyżej rozstrzygnięcia dotyczą wyłącznie interwencji, w których mamy do czynienia z popełnieniem wykroczenia. Taki typ interwencji stanowi jedynie pewną część z ogółu interwencji podejmowanych przez policjantów - zastrzegł kom. Mariusz Kurczyk z Biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji.
Wskazał, że statystka nie obejmuje interwencji "samoistnych" (np. awantur domowych), które nie dotyczą ani żadnego wykroczenia, ani też przestępstwa oraz interwencji dotyczących ujawnionych przestępstw. - W ramach tych ostatnich sporządzana jest dokumentacja procesowa, która kierowana jest do dalszego postępowania, ale w ramach postępowania karnego nie stosuje się pouczeń, mandatów karnych i wniosków o ukaranie do sądu - wyjaśnia kom. Kurczyk.
Dodał, iż zmiany w dziennych statystykach mogą nie oddawać dokładnie zaangażowania policjantów, ponieważ wpływ na nie może mieć np. liczba funkcjonariuszy, skierowanych do służby danego dnia.
Policja największym biedakiem wśród służb?
- Żadnego protestu nie lekceważę, a przede wszystkim nie lekceważę wynagrodzeń w policji. Pracujemy nad nowym programem modernizacji, on powinien przynieść znaczące strumienie pieniędzy. Jest też miliard złotych, który zapewnił premier Donald Tusk. Mówił o tym podczas święta policji" - komentował niedawno w Radiu Zet szef MSWiA Tomasz Siemoniak.
Samo MSWiA przekonuje, że wystąpienie policyjnej "Solidarności", "nie może być postrzegane jako stanowisko reprezentatywnej organizacji przedstawicielskiej". Urzędnicy powołują się na kwestie formalne: informację, że w lipcu tego roku wyrejestrowano z krajowych sekcji branżowych "Solidarności" związek o nazwie Sekcja Funkcjonariuszy i Pracowników Policji, co w teorii może wpływać na statystyki.
W czwartek policyjna "Solidarność" zaapelowała na Facebooku by, jak najwięcej policjantów włączyło się do akcji udzielania pouczeń, zamiast karania mandatami. To po informacjach, że powoływane niedawno w MSWiA zespoły negocjacyjne pracują nad planami budżetowymi na lata 2025-2028.
Z nieoficjalnych informacji z prac zespołów ma wynikać, że planowana w 2025 roku "podwyżka pensji policjantów w wysokości 5 proc. będzie ostatnią za kadencji obecnego rządu premiera Donalda Tuska".
Związek kolejny raz zarzucił szefom, że służba jest dramatycznie niedoinwestowana, co było widać na tle Straży Granicznej i innych służb uczestniczących w ćwiczeniach OPOKA 2024, które odbyły się 15 października w Starym Sączu. "Dzięki ćwiczeniom mogliśmy się doskonale przekonać, jak wygląda prawda o naszej formacji" - opisują protestujący policjanci. Twierdzą, że stali się pośmiewiskiem, gdy musieli ubrać zaprojektowane w latach 60. stalowe hełmy, potocznie nazywane "orzeszkami". Z archaicznego wyposażenia usunięto jedynie inicjał Milicji Obywatelskiej oraz orzełka bez korony. Straż graniczna pojawiła się w hełmach kompozytowych.
Protestujący twierdzą, że ich działanie unaoczni też źródło innego kluczowego problemu policji - braku chętnych do służby. W policji jest 14,5 tys. nieobsadzonych stanowisk. Obowiązki rozkładają się na mniejszą liczbę funkcjonariuszy, którzy zarazem nie dostają proporcjonalnie wyższego wynagrodzenia. Związek przypomniał, że to z powodu braku ludzi do zabezpieczenia warszawskich demonstracji z okazji Święta Niepodległości trzeba będzie ściągać policjantów z całej Polski.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski