Zmiana przy Downing Street. "Priorytety będą się jeszcze klarowały"

Po 14 latach konserwatyści w Wielkiej Brytanii musieli oddać władzę. Misję stworzenia rządu dostał lider Partii Pracy Keir Starmer. Co dla Polski oznacza zmiana przy Downing Street? - Co do priorytetów przyszłego rządu one ostatecznie będą się dopiero klarować - przewiduje dr Przemysław Biskup, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Zmiana przy Downing Street. "Priorytety będą się jeszcze klarowały"
Zmiana przy Downing Street. "Priorytety będą się jeszcze klarowały"
Źródło zdjęć: © EPA, PAP | ANDY RAIN
Sara Bounaoui

W czwartkowych wyborach do Izby Gmin laburzyści zdobyli 412 mandatów, co daje im komfortową większość i jest ich drugim najlepszym wynikiem w historii.

Partia Pracy pozostawała w opozycji od przegranych wyborów w maju 2010 roku. Jak jednak zaznacza dr Biskup, ich zwycięstwo nie jest dużym zaskoczeniem. -  Potwierdziły się zasadniczo sondaże, które były robione od kilkunastu miesięcy, jeżeli chodzi o układ sił między Partią Konserwatywną Partią Pracy - tłumaczy ekspert.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dr Biskup dodaje, że tuż przed wyborami pojawił się nowy element w politycznej układance. To Partia Reformy. Ugrupowanie odnotowało bardzo szybki wzrost poparcia. - Jednak te wzrosty też były prognozowane w ostatnich tygodniach - zaznacza ekspert.

"Korzystne informacje dla Polski"

W piątek w południe czasu londyńskiego Keir Starmer został przyjęty na audiencji przez króla Karola III, który powierzył mu - jako liderowi zwycięskiej partii w wyborach - misję sformowania rządu. Co dla Polski oznacza zmiana przy Downing Street?

- Co do priorytetów przyszłego rządu one ostatecznie będą się dopiero klarować. Według zapowiedzi nowy rząd chciałby się zbliżyć do Unii Europejskiej i deklaruje kontynuację poparcia dla Ukrainy. To z punktu wodzenia Polski korzystne informacje - ocenia ekspert w rozmowie z WP.

Wybory w Wielkiej Brytanii. Rekordowa liczba kandydatów

Do głosowania uprawnionych było ponad 46 mln obywateli, którzy zarejestrowali się do udziału w wyborach. Głosowali w około 40 tys. lokali wyborczych, aby powołać 650 członków Izby Gmin.

O miejsca w niej ubiegało się 4515 kandydatów, co jest najwyższą liczbą w historii; 459 z nich startowało jako kandydaci niezależni, a pozostali reprezentowali 98 partii politycznych, co również stanowi rekord.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)