Zmarł trzeci górnik z kopalni "Rydułtowy"
W czwartek nad ranem w siemianowickim
Centrum Leczenia Oparzeń zmarł trzeci z górników, rannych przed
blisko trzema tygodniami w wyniku wypływu i zapalenia się metanu w
kopalni "Rydułtowy".
Przyczyną śmierci była niewydolność wielonarządowa, spowodowana ciężką chorobą oparzeniową. Oparzenia obejmowały ok. 77% powierzchni ciała pacjenta, w tym drogi oddechowe - powiedział ordynator szpitala dr Marek Kawecki.
Z tych samych przyczyn przed kilkoma dniami zmarli dwaj inni górnicy. Wojewoda śląski Lechosław Jarzębski podjął starania o przyznanie rodzinom zmarłych rent specjalnych.
W szpitalu jest jeszcze pięciu poparzonych górników. Lekarze informują, że stan pacjentów jest stabilny, a rokowania ostrożne. "Aktualnie nie ma objawów zagrażających ich życiu. Jednak choroba oparzeniowa trwa" - powiedział dr Kawecki.
W leczeniu poparzonych górników pomaga specjalna komora hiperbaryczna, kupiona za 160 tys. dolarów na potrzeby siemianowickiej "oparzeniówki" przez Rybnicką Spółkę Węglową, do której należy kopalnia "Rydułtowy".
Co najmniej trzy razy na dobę po godzinie górnicy przechodzą zabiegi terapii tlenowej. Komora wypełniona jest 100-procentowym tlenem. Panuje w niej ciśnienie około trzy razy wyższe od normalnego. W takich warunkach łatwiej goją się rany, mniejszy jest ból. Jest to jednak tylko terapia wspomagająca leczenie.
Po zapaleniu się metanu w kopalni "Rydułtowy" 23 marca, rannych zostało dziesięciu górników. Początkowo na "oparzeniówkę" trafiło pięciu poszkodowanych. Pozostali leczeni byli w miejscowym szpitalu. Dwaj z nich zostali już wypisani do domu, a trzech po kilku dniach przewieziono do Centrum Leczenia Oparzeń.
W tym roku w kopalniach węgla kamiennego zginęło już łącznie 17 górników. 10 z nich zabił wybuch pyłu węglowego w jastrzębskiej kopalni "Jas-Mos". Do pojedynczych wypadków doszło w kopalniach "Marcel", "Centrum" i dwukrotnie w "Halembie". Górnicy z kopalni "Rydułtowy" to piętnasta, szesnasta i siedemnasta śmiertelne ofiary w tym roku.
Przyczyny wypadku w kopalni "Rydułtowy" wyjaśnia komisja, powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego, która ma zakończyć pracę w maju. Według wstępnych ustaleń, wypływ metanu poprzedziły wstrząsy górotworu. Metan zapalił się, wywołując pożar.
Komisja nie ustaliła dotychczas, dlaczego w kopalni zapalił się metan. Jak podał we wtorkowym komunikacie Wyższy Urząd Górniczy "uzyskane dotychczasowe informacje nie pozwalają jeszcze w sposób jednoznaczny określić przyczyn zapalenia metanu".
Kluczowe dla wyjaśnienia przyczyny zapalenia metanu jest ustalenie, skąd pochodziła iskra, która wywołała pożar. Chodzi m.in. o wyjaśnienie, czy iskrę wywołały czynności pracujących w wyrobisku górników lub maszyn, czy też pożar wybuchł z przyczyn od nich niezależnych, np. spowodowały go ruchy górotworu.
Akcja pożarowa w kopalni "Rydułtowy" trwała blisko tydzień. Ratownicy odgrodzili teren pożaru specjalnymi tamami przeciwwybuchowymi oraz mniejszymi tamami izolacyjnymi.
Przez cały tydzień przed świętami wielkanocnymi w kopalni wstrzymane było wydobycie węgla. Wznowienie pracy w rejonie pożaru możliwe będzie prawdopodobnie za kilka tygodni. Do tego czasu ściana wydobywcza w zagrożonym rejonie będzie wyłączona z ruchu. (iza)