Złośliwi kierowcy autobusów? Rzecznik MPK tłumaczy się z zamykania drzwi przed nosem
• Rzecznik łódzkiego MPK postanowił odnieść się do zarzutów wobec "uciekających" z przystanku autobusów
• Wraz z kierowcą autobusu nagrali wideo, na którym tłumaczą dlaczego autobusy odjeżdżają przed dobiegającymi do przystanku pasażerami
• "Nie robimy zawodów w uciekaniu pasażerom"
Chyba każdy z nas tego doświadczył: z dużej odległości zauważamy "nasz" autobus stojący przy przystanku. Chwilowy atak paniki, bicie życiowego rekordu na setkę i gorycz porażki na widok odjeżdżającego pojazdu. W myślach (albo na głos) wiązanka pod adresem kierowcy. Do związanych z takimi sytuacjami zarzutów postanowił odnieść się rzecznik prasowy łódzkiego MPK.
Damian, kierowca łódzkiego autobusu tłumaczy: "Nie robimy żadnych zawodów w uciekaniu pasażerom. Po prostu nie możemy robić inaczej". I nie jest to kwestia złośliwości, a czysto technicznych ograniczeń. Kierowca autobusu patrzy w prawe lusterko, gdy dochodzi do wymiany pasażerów. Kiedy ta się kończy, musi przenieść wzrok na lewe lusterko. Musi upewnić się, czy może bezpiecznie włączyć się do ruchu.
Inny problem, to kwestia czasu. Oczekiwanie na jednego pasażera kosztem wielu znajdujących się w pojeździe i kolejnych czekających na następnych przystankach się nie kalkuluje. Jak tłumaczy Damian, kilkadziesiąt sekund opóźnienia na jednym przystanku może prowadzić do kilku minut spóźnienia na całej trasie.