PolskaZłamała bark podczas egzaminu na prawo jazdy

Złamała bark podczas egzaminu na prawo jazdy

21-latka z Łodzi złamała bark podczas egzaminu na prawo jazdy na motor. Jej zdaniem winny całej sytuacji jest egzaminator, który kazał jej hamować na śliskiej jezdni.

Złamała bark podczas egzaminu na prawo jazdy
Źródło zdjęć: © WP.PL

01.10.2010 | aktual.: 04.10.2010 10:40

Na kurs nauki jazdy na motocyklu 21-letnia Justyna z Łodzi zapisała się razem z narzeczonym. To było jej wielkie marzenie. Na szkoleniu była jedną z lepszych kursantek. Szła na egzamin z przekonaniem, że go zda. Nie spodziewała się tego, co się stało. Podczas egzaminu złamała bark. Wykonała polecenie hamowania awaryjnego na mokrej drodze. I upadła na jezdnię.

- Zdawałam egzamin w środę koło południa. Były wtedy fatalne warunki do jazdy. Droga była śliska, bo przez trzy dni padał deszcz. Mimo to usłyszałam od egzaminatora komendę hamowania awaryjnego. Wykonałam to polecenie, bo inaczej oblałabym egzamin - opowiada Justyna.

Hamowanie awaryjne polega na tym, że egzaminator mówi: stop i kursant musi się natychmiast zatrzymać. - Jednak taka komenda nie powinna zostać wydana przy tak kiepskich warunkach atmosferycznych. Droga była mokra i egzaminator powinien przewidzieć konsekwencje. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby na drodze był inny pojazd - mówi Agata Górecka, instruktorka Justyny. - Ja dla bezpieczeństwa kursantów uczę ich manewru hamowania awaryjnego na placu manewrowym, a nie na ulicy.

Kiedy Justyna przewróciła się na ulicy, była w szoku. - Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Nie wiedziałam, czy boli mnie ręka, czy nie. Zaczęłam się nawet nerwowo śmiać - przyznaje dziewczyna. - Egzaminator pytał mnie, czy coś się stało i czy wezwać karetkę. Byłam przestraszona. Powiedziałam, że nie trzeba, że boli mnie ramię, ale mogę nim ruszać.

Kiedy dziewczyna wróciła do domu i trochę ochłonęła, poczuła, że jednak ma problemy z ręką. - Tata namówił mnie, żebym wróciła do WORD. Pojechaliśmy razem. Ręka bolała coraz bardziej. W końcu ból był nie do wytrzymania. W WORD zadzwoniliśmy po karetkę. Pogotowie przyjechało natychmiast. Zabrało mnie do szpitala Sonnenberga. Tam zostałam dokładnie przebadana - opowiada dziewczyna. Okazało się, że ma złamany prawy bark. Do tego stłuczone prawe kolano.

- Na trzy tygodnie założono mi opatrunek. Nie mogę się nawet sama umyć ani ubrać. Do tego dzisiaj miałam wyjeżdżać z narzeczonym do pracy do Holandii. Mieliśmy już umówione mieszkanie do wynajęcia i pracę. I wszystko na nic - denerwuje się łodzianka.

Łukasz Kucharski, p.o. dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi, dokładnie obejrzał nagranie z egzaminu Justyny. - Niestety, kamery zostały włączone dopiero po tym, jak kursantka się przewróciła. W przypadku kategorii A egzaminator nie musi ich uruchamiać, więc przepisy nie zostały złamane - mówi Kucharski. - Polecenie o hamowaniu awaryjnym, wydane przez egzaminatora, było jak najbardziej na miejscu. Manewr ten wykonuje się po to, aby zbadać predyspozycje kursanta. Kierujący musi umieć odnaleźć się w każdych warunkach. Kursantka sama przyznała, że nigdy nie hamowała na mokrej nawierzchni. A jak podkreślił egzaminator - hamowanie na suchej drodze to przecież żadna sztuka.

W piątek Justyna złoży doniesienie do prokuratury na przeprowadzony egzamin. Przygotowuje również skargę do Urzędu Marszałkowskiego. - Zależy mi przede wszystkim na tym, by podobne sytuacje nigdy nie zdarzały się w ośrodku. Egzaminatorzy nie powinni wydawać poleceń, które powodują zagrożenie zdrowia i życia na drodze - podkreśla dziewczyna.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (27)